Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 5 maja. Imieniny: Irydy, Tamary, Waldemara
09/06/2014 - 07:03

Gdy skończy się nasz czas, odnajdziemy wspólny Niebieski Port

Odszedł Jacek Szymański. Chciałoby się powiedzieć: nie ma na to zgody, ale wobec nieubłaganych wyroków jesteśmy obezwładniająco bezradni...
Odszedł mając zaledwie sześćdziesiąt jeden lat. To nie jest czas na umieranie dla człowieka o takiej energii i takim sercu. Bo dla przyjaciół i znajomych serce miał ogromne. Pomijając jego życie zawodowe, w którym zawsze był perfekcjonistą, człowiekiem trochę nie z tej epoki, pięknie spełniał się w życiu rodzinnym jako mąż, ojciec i dziadek. Nie był człowiekiem bez skazy, swoje drobne słabości (może nawet dziwactwa) miał, ale posiadały one w sobie coś urzekającego, coś co jeszcze bardziej uczłowiecza, ubiera w anegdotę. Kiedyś, podczas kabaretowego powitania lata w Feleczynie, zgubił się w lesie i trzeba było wysłać za nim ekspedycję ratunkową, a już następnego roku, żeby sytuacja się nie powtórzyła, jego brat, Witek, podarował mu barani dzwonek, z którym (na szyi) dumnie paradował wśród uczestników spotkania. Bo miał do siebie dystans. Słynął z fenomenalnej pamięci. Z jej zakamarków potrafił wydobyć takie szczegóły, o których inni zapomnieli dziesiątki lat wcześniej. Był też posiadaczem najlepszych w świecie „przydasiów”, przedmiotów niezbędnych w sytuacjach awaryjnych. Nie raz ratowały nam życie podczas wspólnych, dalekich wojaży. Miał w końcu duszę artystyczną. Nigdy nie był osobnym bytem scenicznym. Wraz z przyjaciółmi stworzył natomiast parakabaretowy zespół „Chwieje”, który wielokrotnie wspierał nas, kabaret „Ergo”, swoimi szalonymi pomysłami podczas benefisów, jubileuszy czy innych okolicznościowych zdarzeń. Przez wiele lat.
Nigdy nie ma dobrego czasu na umieranie. Ale odejście Jacka zdaje się jakąś niesprawiedliwością losu, jakimś straszliwym dysonansem w świecie wszechogarniającej bylejakości. Jego żonie, Dorocie, dzieciom i wnukom bezsilnie współczujemy. Pogodzić się nie potrafimy. A pożegnać się możemy fragmentem naszej kabaretowej piosenki, która mimo wszystko daje nadzieję:

Gdy światło się wypali, gdy skończy się nasz czas
Zgaśniemy by zapłonąć pośród towarzyszek – gwiazd
Znów spotkamy znanych
Dawno niewidzianych
Tych, co z nami rozbijali szkło
Odnajdziemy wtedy wspólny
Niebieski Port!


Przyjaciele z kabaretu „Ergo”







Dziękujemy za przesłanie błędu