Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
31/10/2018 - 11:40

Dobra książka. Sądeczanin poleca. Józef Panaś "Pamiętniki Kapelana Legionów" (3)

Kompanie podhalańskie chodziły jeszcze w rodzinnym stroju góralskim, kierpcach, guńce i okrągłym kapelusiku z muszelkami.

Karpaty

Znużeni długim wyczekiwaniem na stacyi ładunkowej w Mszanie dolnej, z radością zauważyliśmy, że nareszcie rusza pociąg mający nas zawieść w nieznane strony, w nieznane losy. (…). Znużeni zasnęliśmy twardo. Koło północy zbudził nas wielki hałas i jakiś radośny tumult. Wyszliśmy z wagonu, było to już za granicą galicyjską, na Węgrzech.
Po dawnym polskim Spiżu, po zamkach orawskich rozeszła się lotem błyskawicy wieść, że tamtędy mają przejeżdżać na front wschodni polscy Legioniści, więc zebrała się fala ludu, który jeszcze nie zapomniał polskiej mowy i z proboszczem swoim na czele witał polskich żołnierzy chlebem, solą, papierosem, a przedewszystkim gorącem słowem. Podobnego przyjęcia doznały wszystkie nasze transporty na wszystkich stacyach dawnego Spiżu i doliny orawskiej, pełnej ślicznych zamków królewskich. Poprad Felpa, Kassa-Hamor, chociaż na słowackiej ziemi położone przedstawiały nam się dawniej, jako kraj zupełnie obcy. (…).

Podczas transportu kolejowego odprawiłem dla wojska Mszę św. na stacyi kolejowej Csap. Kilka dni trwający transport kolejowy tak nam się naprzykrzył, że ulubione przez Władysława Warneńczyka miasteczko Kiralyhaza (dom królewski) wydało nam się rajem, zwłaszcza, że oprócz pięknych ruin zamku, posiada to, zresztą żydowskie i brudne miasteczko, mnóstwo winnic, a dojrzewające w tym czasie winogrona można było masowo zjadać za bezcen, mimo dużej obawy przed cholerą, która tu i owdzie zaczęła się pokazywać.
W Kiralyhaza został umieszczony tylko trzeci pułk piechoty, pod komendą kapitana Hallera (…). Przez kilka tygodni mieliśmy pozostać w tej okolicy celem uzupełnienia rynsztunku i wyćwiczenia żołnierzy, zwłaszcza, że wielu z nich pierwszy raz widziało karabin we własnych  rękach.
Kompanie podhalańskie chodziły jeszcze w rodzinnym stroju góralskim, kierpcach, guńce i okrągłym kapelusiku z muszelkami. Wprawdzie tęgi góral uzbrojony w przedwieczny karabin Werndla, wyglądał na doskonałego zbójnika, ale wojskowego wyglądu nie miał wcale. (…).

Niewprawiona jeszcze do przygód wojennych prowiantura głodziła nas w straszny sposób, bo zamiast przygnać przez góry żywego cielaka i na miejscu go zabić, kazała biednym kucharzom i prowiantowcom nieść rosół w kotłach przez całe kilometry wśród rozpadlin górskich. Naturalnie, że jedzenie to dostawione po kilkunastu godzinach było już niemożliwe do jedzenia mimo szalonego apetytu, jaki mieliśmy po tylu marszach. Przypominam sobie, że wzbudziłem w jacie pantyrskiej olbrzymią sensacyę, gdy wydobyłem z kieszeni pół kilogr. cukru;  znikł w sekundzie jak kamfora.
Ale znowu zmieniła się sytuacya. Trzeci pułk piechoty dostał rozkaz przeprawienia się do Galicyi, wybudowania drogi dla przeprowadzenia koni i wozów.

Zanim jeszcze ukończono drogę Legionów, już 4 baon pomknął dalej do Zielonej i Pasiecznej. (…).
W Pasiecznej stanąłem kwaterą u unickiego księdza proboszcza. Po długiej poniewierce w odludnych górach przygodna kwatera była dla wszystkich przedmiotem marzeń. Tymczasem nowo wybudowaną drogą nadciągnął także drugi pułk piechoty i 24 rano uderzyliśmy na pasieczańskie kopalnie nafty, Pniów, Bitków i studenną Klewę, aby zająć węzłowe stanowisko, jakie stanowiło powiatowe miasto Nadwórna. (…).

Ks. Józef Panaś, Pamiętniki Kapelana Legionów Polskich, nakładem księgarni St. Rehmana,  Lwów 1920;
reprint w 2014 r. przez Oficynę Wydawniczą „Ajaks” i Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku

Wybór tekstów B.P.
Zachowano oryginalną pisownię

Osoby zainteresowane współpracą w zakresie doboru tytułów do prezentacji zapraszamy do kontaktu: [email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu