Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 6 maja. Imieniny: Beniny, Filipa, Judyty
20/06/2020 - 17:00

Wojna futbolowa: Nikt jednak nie przyznał się otwarcie do strachu

Tytułowa „Wojna futbolowa” wybucha między Salwatorem i Hondurasem. Krótkotrwały konflikt stanowi punkt wyjścia do opisu miejsc pogrążonych w chaosie wojny. Miejsc, których wiele w Ameryce Południowej i Afryce.

Charles Meadows z Radio Canada chciał mieć głos żołnierza, który wśród piekielnej strzelaniny przeklina wojnę. Naotake Mochida z Radio Japan chciał mieć wrzask oficera, który przekrzykując kanonadę dział, rozmawia z wyższym dowódcą przez japoński radiotelefon. Wielu innych też postanowiło iść naprzód. Działa tu silny bodziec konkurencji.

Skoro poszła amerykańska telewizja, musiały pójść również amerykańskie agencje prasowe. Skoro poszły amerykańskie, musiał iść Reuter i AFP. Skoro poszedł reporter z NBC, musiał pójść reporter z BBC. Poniesiony ambicją patriotyczną, jako jedyny Polak w towarzystwie, postanowiłem dołączyć do grupy, która zdecydowała się na desperacki marsz. Pod drzewem zostali ci, którzy powiedzieli, że mają chore serce albo że będą pisać tylko ogólne komentarze i że szczegóły ich nie interesują.

Ruszyło nas może dwudziestu, pustą asfaltową szosą oświetloną intensywnym słońcem. Ryzyko, a nawet szaleństwo tego marszu polegało na tym, że szosa biegła wysokim nasypem i byliśmy doskonale widoczni dla obu armii ukrytych w buszu, który zaczynał się około stu metrów od nas. Wystarczyła mocna seria cekaemu posłana w naszą stronę. Z początku wszystko szło dobrze. Słyszeliśmy intensywną strzelaninę i wybuchy pocisków artyleryjskich, ale gdzieś daleko, jakieś dwa kilometry stąd (...)

Ale gdzieś po przejściu kilometra zaczął nas dziesiątkować strach. Jest to naprawdę bardzo nieprzyjemne uczucie iść ze świadomością, że w każdej chwili można zarobić kulę. Nogi są wtedy ołowiane, pot występuje na czoło. Nikt jednak nie przyznał się otwarcie do strachu. Najpierw ktoś zaproponował, żeby po prostu odpocząć. No, posiedzimy, odsapniemy. Potem, po wznowieniu marszu, dwóch zaczęło zostawać w tyle, że to niby tak się zagadali (…) Nim dojdziemy, będzie noc. Cała grupa ruszyła w drogę powrotną. Pod drzewem, obok dwóch strzelających działek, czekali na nas ci, którzy byli chorzy na serce, ci, którzy mieli pisać ogólne komentarze, i ci, co zawrócili wcześniej, bo zagadali się albo zapomnieli filtrów.

Ryszard Kapuściński, „Wojna futbolowa”, wydanie XXII, wydawnictwo Czytelnik, 2019
wybór fragmentów: AU







Dziękujemy za przesłanie błędu