Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 15 lipca. Imieniny: Henryka, Igi, Włodzimierza
08/07/2021 - 08:00

Zbójeckie zapędy czyli wojna burmistrza z wójtem o dzieci i pieniądze

- Powiem wprost. To są zbójeckie zapędy – tak o próbach przejęcia miejskiej, limanowskiej szkoły przez gminny samorząd mówi burmistrz Władysław Bieda. O co toczy się ta wojna i dlaczego wójt Jan Skrzekut chce odebrać placówkę burmistrzowi? Poszło o dzieci i o pieniądze.

Ten konflikt tli się od kilku lat, ale teraz to już prawie wojna. O co poszło?  W podstawówce Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 4 w Limanowej  większość uczniów pochodzi z okolicznych wsi.  Zdaniem burmistrza Władysława Biedy gminny samorząd powinien również ponosić koszty prowadzenia szkoły dołożyć.  

- Gmina musi uczestniczyć w ponoszeniu kosztów ich kształcenia. Subwencja oświatowa nie wystarcza nam na utrzymanie placówki i wszystkie bieżące wydatki.  Musimy dokładać do tego z budżetu samorządu, który  ma obowiązek realizować zadania własne, ale dotyczy to własnych mieszkańców, a nie sąsiedniej gminy.

Wójt Limanowej Jan Skrzekut ma zupełnie inny pomysł na rozwiązanie problemu. Chce po prostu szkołę przejąć.

- Dlaczego chcemy to zrobić? Powód jest jeden. Pan burmistrz nie chce do niej przyjmować naszych dzieci, które stanowią dwie trzecie uczniów.  Poniekąd to wspólna placówka. Władysław Bieda twierdzi, że z tego powodu to najdroższa szkoła do utrzymania. Skoro miasto ponosi tak duży koszt, stwierdziliśmy w gminie, że po prostu ją przejmiemy i to ze wszystkimi dziećmi. Tymi z Limanowej też.

Burmistrz  argumentuje, że gmina oczekuje tworzenia dodatkowych klas dla dzieci z okolicznych miejscowości, ale dokładać się do tego nie chce.

Ależ chcemy się dokładać – odpiera zarzut Jak Skrzekut. -  Rada gminy podjęła uchwałę o dotowaniu szkoły, ale to nie były pieniądze na każdego z naszych uczniów, tylko na bieżące utrzymanie placówki. Oferujemy pięćdziesiąt tysięcy na rok. Oprócz tego dokładaliśmy  na dojazdy uczniów do szkoły i do organizowanych przez placówkę imprez.

- Ten pomysł z przejęciem szkoły jest dla mnie po prostu dziwny – mówi Władysław Bieda.  -Szkoła jest na terenie Limanowej i jest placówką miejską. Nie słyszałem nigdy o sytuacji, żeby przyległy samorząd występował o przejecie obiektu swojego sąsiada.  Ta placówka jest nasza, na naszym terenie i przez nas wykorzystywana.

Nie ma tutaj pola do negocjacji? Jest pan w swojej decyzji nieprzejednany?- pytamy.

- Powiem wprost. To są zbójeckie zapędy. To tak jakby na przykład  jakaś sąsiednia gmina chciała od Nowego Sącza przejąć szkołę w środku miasta – odpowiada Bieda.

Ponieważ burmistrz Limanowej szkoły wójtowi Skrzekutowi oddać nie zamierza, gmina stawia sprawę na ostrzu noża i  chce przeprowadzić wśród mieszkańców Limanowej referendum. - Mamy do tego prawo. Zamierzamy je zorganizować na terenie dzielnicy, gdzie znajduje się szkoła. Niech wypowiedzą się mieszkańcy.

Bieda pomysłem jest oburzony. - Jakie referendum! Nam szkoła jest potrzebna i w pełni te placówkę wykorzystujemy.  Poza tym wcale nie sprzeciwiamy się temu, żeby chodziły do niej dzieci z okolicznych wsi.

- Ustawa o samorządzie gminnym mówi, że jeden samorząd może  powierzyć realizacje  nieswoich zadań sąsiadowi, ale ustawa mówi wyraźnie, że wtedy sąsiedni samorząd musi  zabezpieczyć środki na realizacje tego powierzonego zadania. Tymczasem  oni by chcieli, żebyśmy to robili, ale pieniędzy na to dać nie chcą. 

Jak skończy się ta wojna? Wójt Skrzekut  wypowiada się w pojednawczym tonie. Referendum to na razie plany. Wolałbym jednak po prostu dojść w tej kwestii z  burmistrzem do porozumienia. ([email protected]) fot. jm, ZSP Limanowa







Dziękujemy za przesłanie błędu