Zapowietrzona strefa koło mostu heleńskiego. Czy jest się czego bać?
- Kiedy zobaczyłem tę tablicę, pomyślałem sobie, że mam dość. Koronawirus, afrykański pomór świń, a teraz jakaś strefa zapowietrzona. O co tu chodzi? Czy jest się czego bać? – mówi jeden z kierowców, który jechał przez most helleński i zaniepokoił się nie na żarty.
Czytaj też Zabójczy wirus w Polsce. Dziesięć zgonów. Pół miliona chorych, także w Sączu
O co chodzi z tą zapowietrzoną strefą?
- To informacja przede wszystkim dla tych, którzy zajmują się hodowlą pszczół –mówi Włodzimierz Janczy, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Nowym Sączu. – Jedną z pasiek zlokalizowanych w Jamnicy zaatakował zgnilec amerykański. To choroba bakteryjna, która dziesiątkuje pszczoły. Taka tablica informuje o tym, że istnieje niebezpieczeństwo szerzenia się choroby w promieniu sześciu kilometrów od ogniska jej wykrycia. Granicą dla strefy zapowietrzonej jest Dunajec.
Choroba - dodaje Janczy – nie jest niebezpieczna dla ludzi.
Kiedy informacja się pojawia pszczelarze w okolicy wiedzą wtedy, że muszą zachować środki ostrożności. Chodzi między innymi o dezynfekcję sprzętu w pasiekach i przyjmowaniu sprawdzonych, nowych rodzin pszczelich.
- Do nas też - dodaje Janczy - dzwonią zaniepokojeni ludzie, głównie pszczelarze, którzy pytają jak długo ich pasieki będą zagrożone.
Czytaj też Przyjechała z Chin studiować w Sączu, ale musi wracać. Jest przerażona wirusem
Jak długo strefa będzie uchodzić za zapowietrzoną?
-Czekamy na wyższe temperatury. Wtedy będziemy mogli zrobić przeglądy wszystkich pasiek w okręgu, który obejmuje zagrożenie chorobą. To może potrwać nawet i dwa miesiące, bo tych pasiek jest dużo. Jeśli zgnilca nie wykryjemy, uznamy, że wygasła.
[email protected] fot. jm