Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 11 lipca. Imieniny: Benedykta, Kariny, Olgi
20/11/2014 - 14:03

Wysypiska nie spełniają unijnych norm. Będzie kontrola

W Polsce wciąż funkcjonuje kilkadziesiąt składowisk odpadów, które nie spełniają unijnych wymogów. Teoretycznie wszystkie powinny być już zamknięte i poddane rekultywacji. To jednak kosztowny proces, na który wielu gmin nie stać. - Mamy problem- mówią eksperci.
Nie wszystkie gminy są też przekonane, że składowiska rzeczywiście powinny zostać zamknięte. Sprawą zajmuje się NIK.
Obowiązkiem Polski jest wypełnienie dyrektywy składowiskowej. Chodzi o likwidację tych składowisk, które nie spełniają unijnych wymagań.

Oblicza się, że w naszym kraju wciąż funkcjonuje ok. 30 takich miejsc.

- Oficjalnie nie powinno ich już być - mówi dr Piotr Manczarski z Politechniki Warszawskiej. - Nie działa już zewnętrzny fundusz wspomagający ich likwidację. I mamy problem. Bo profesjonalne zamknięcie - a tylko takie pozwala uniknąć katastrofy ekologicznej - po prostu kosztuje.

O kwestii wciąż niezamkniętych składowisk dyskutowali zaproszeni do NIK eksperci. Specjaliści podkreślają, że problem ma obecnie przede wszystkim charakter finansowy.

- Do 2010 r. zmagaliśmy się z brakiem uregulowań prawnych umożliwiających przymusowe zamykanie składowisk. Teraz funkcjonują już odpowiednie przepisy, co nie znaczy, że łatwo je wyegzekwować - tłumaczy prof. Marek Górski z Uniwersytetu Szczecińskiego. I podaje przykład art. 136 ustawy o odpadach. Zobowiązuje on gminy do utworzenia spółek z o.o., które będą się zajmowały składowiskami.

Taki model działalności sprawdza się, gdy spółka zarządza czynnym składowiskiem, czyli takim, które generuje przychody. Jednak powołanie spółki w przypadku zamykania składowiska oznacza, że nie będzie ona miała środków potrzebnych na likwidację i rekultywację. Zamykane składowisko przestaje zarabiać. Z kolei bez powołania takiej spółki gmina również nie wygeneruje potrzebnych pieniędzy. Prof. Górski oblicza, że w tej patowej sytuacji może znajdować się nawet kilkadziesiąt gmin w całym kraju.
- W takiej gminie jak nasza wszystko rozbija się o pieniądze - mówi jeden z wójtów obecnych na panelu ekspertów w NIK. - Jeśli nie otrzymamy pomocy, to nie zrealizujemy zadania. Gdy powstawało wysypisko nikt nie przewidywał, że tak szybko trzeba będzie je zamknąć z powodu zmiany przepisów. A było potrzebne, żeby śmieci nie lądowały w lasach i rowach.

- Mamy dziś za dużo składowisk - uważa dr Manczarski. - Powstawały jak grzyby po deszczu, bo każda gmina chciała je mieć. Tylko mało kto myślał, że trzeba je będzie kiedyś zamknąć, a to kosztuje. I teraz mamy problem.

Eksperci są zgodni, że to dobry moment na kontrolę NIK. A ta właśnie rusza, tylko jakoś nieśpiesznie: o jej wynikach Izba będzie informować Sejm i opinię publiczną wiosną przyszłego roku.

BOS
Fot: BOS ( na zdjęciu sądeckie składowisko - tu normy są przestrzegane)
Źródło: NIK
 






Dziękujemy za przesłanie błędu