Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 16 czerwca. Imieniny: Aliny, Anety, Benona
08/11/2013 - 14:08

Sądeccy biznesmeni poruszyli samorządowców. Napiszą do rządu

Mocne i szczere do bólu słowa Romana Kluski i Kazimierza Pazgana o tym, jak bzdurne przepisy hamują gospodarkę i niszczą ludzi, zrobiły na samorządowcach duże wrażenie. Poruszeni politycy zapowiadają wystosowanie rezolucji do rządu w sprawie likwidacji biurokratycznych barier.
Wczoraj (7 listopada), w Miasteczku Galicyjskim w Nowym Sączu, odbyło się posiedzenie Konwentu Przewodniczących Rad Powiatów Województwa Małopolskiego. Tematem były „stan i perspektywy rozwoju przedsiębiorczości w Małopolsce”. Skończyłoby się pewnie na debacie i obiedzie, gdyby przed samorządowcami, którzy zjechali tu z całego województwa, nie stanęli dwaj sądeccy przedsiębiorcy. Historie, które opowiedzieli niejednego doświadczonego polityka wprawiły wczoraj w osłupienie. - Jest aż tak źle? – padły głosy z sali.
Zanim do tego doszło, przewodniczący powiatowych rad, zgodnie z planem, mieli wysłuchać wystąpień Romana Kluski, prezesa firmy „Prawdziwe Jedzenie” i założyciela legendarnego już dawnego komputerowego giganta firmy „Optimus” i portalu onet.pl oraz Kazimierza Pazgana, prezesa Konspolu. Nie było jednak banałów i wychwalania pod niebiosa warunków do prowadzenia działalności gospodarczej, na której obaj panowie dorobili się milionów (Pazgan według Wprost ma majątek wart 396 mln zł, a Kluska 320 mln zł), wprost przeciwnie.

- To był zupełnie inny świat. Nie miałem grosza przy duszy, gdy zaczynałem biznes po 10 latach pracy w firmie państwowej. Wystarczył wtedy przedwojenny kodeks handlowy, kodeks pracy, ustawa o podatku dochodowym i prawo celne 
- opowiadał wczoraj Kluska. - To było po reformach ministra Wilczka, gdzie większość ustaw gospodarczych została anulowana. Zostało tylko to, co potrzebne. Prawo, szczególnie to przedwojenne było jasne i jednoznaczne. Jak nie ma stworzonych barier biurokratycznych, to przedsiębiorczość się rozwija. Kiedyś zezwolenie budowy nowej siedziby na ulicy Nawojowskiej dostaliśmy po dwóch tygodniach. Jak otwierałem, po kilkunastu latach owczarnię, to już trwało bardzo długo: musiałem mieć 16 pieczątek urzędowych. Na przykład wojewoda musiał wydać opinię, że moja owczarnia nie zagrozi strategicznym inwestycjom rządowym. Sąsiad chciał postawić oborę to trwało to pięć lat. Owszem, coś tam się udało pozamieniać w przepisach na plus, ale to tylko kilka wyjątków wśród tysięcy pozostałych przepisów. Nie wierzę, że będziemy mieli lepsze prawo, moim zdaniem będzie ono coraz gorsze, coraz mniej precyzyjne. Inną kwestią jest jeszcze stosowanie tego prawa. Trzy godziny referowałem to, co teraz mówię jednemu z ważnych ministrów w rządzie, a ten mi odpowiedział, że problem złego prawa właściwie nie występuje, bo każde złe prawo jest regulowane właściwą postawą urzędnika, a to co mnie spotkało, to tylko nieliczny wyjątekNie mamy wpływu na prawo, ale w naszym regionie mamy wpływ na jakość i kulturę stosowania tego prawa - zakończył.

Swoje dołożył też Kazimierz Pazgan, który mięso z kurczaków chce sprzedawać i produkować także w Azji.
 - Są dwa czynniki decydujące o tym, czy gospodarka jest wydajna, czy nie: system podatkowy i kurs waluty. Bez tego nie ma szans na podwyższenie płac. Budżet Polski należy do jednych z najniższych w krajach UE. To 90 mld zł. W stosunku do PKB to jest jakieś 11 proc. Budżety Niemiec, czy Francji to 50 proc. My takiego PKB nie mamy i mieć nie będziemy. Nie ma pieniędzy na rozwój, na strategiczne inwestycje, nawet na oświatę. Jest tak między innymi dlatego, że w Polsce 80 proc przemysłu nie płaci u nas podatków. Zagraniczne banki, które są w Polsce nie wykazują zainteresowania wsparcia transferu technologii. Sam się o tym przekonałem, zwróciłem się do jednego z banków. „Co?! Mamy finansować konkurencję dla naszego kraju? Nigdy!" usłyszałem do jednego z prezesów zachodnich banków. Szkoda mi tylko młodzieży, która wyjeżdża i mówi, choć tęskni za krajem, to już tu nie wróci. Tłumaczą, że gdyby dostali za pracę w Polsce około tysiąca euro, czyli tyle, ile tam wynosi zasiłek dla bezrobotnych, nie wyjechaliby - powiedział Pazgan.

Przedstawiciele samorządów i powiatowych rad, w tym m.in starosta nowosądecki Jan Golonka i Jerzy Wituszyński, przewodniczący Rady Nowego Sącza, miasta na prawach powiatu, bardzo sobie wzięli do serca te uwagi. Zanim goście udali się na uroczysty obiad postanowili, że trzeba działać. Jak?
- Wystosujemy rezolucję do wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego o uproszczenie przepisów hamujących rozwój przedsiębiorczości. Tak być nie może. Wspólny głos samorządowców z Małopolski powinien być usłyszany w stolicy - poinformował nas Wiesław Basta, przewodniczący Rady Powiatu Nowosądeckiego.

Bogumił Storch
Fot: BOS
 






Dziękujemy za przesłanie błędu