Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
10/03/2013 - 07:30

Pół Sącza mieszka w „wielkiej płycie”. Ile te bloki wytrzymają?

Posłowie z sejmowej komisji infrastruktury przygotowali apel do premiera Donalda Tuska o wdrożenie narodowego planu rewitalizacji budynków mieszkalnych, zbudowanych z „wielkiej płyty”, których żywotność obliczają jeszcze na 15-20 lat. - Pół Sącza mieszka w blokach z „wielkiej płyty”, nie widzę żadnego zagrożenia – uspokaja Marek Oleksiński z byłego Nowosądeckiego Kombinatu Budowlanego, które zbudowało m.in. osiedla: Barskie, Milenium, Szujskiego i Kraszewskiego.
- Musimy przeprowadzić badania techniczne i wdrożyć plan rewitalizacji "wielkiej płyty", by zapobiec kłopotom w ciągu najbliższych 15-20 lat - mówi Andrzej Adamczyk (PiS) z Komisji Infrastruktury. Posłowie przygotowali w tej sprawie pismo do premiera, w którym ostrzegają, że w innym przypadku grozi nam „szybkie i chaotyczne działanie”.

Sejmowa Komisji Infrastruktury w zeszłym roku rozpoczęła debatę na temat rewitalizacji osiedli w Polsce zamieszkiwanych przez około 11 milionów osób. W praktyce plan ten oznaczałby odnowienie, a także częściowe przebudowanie obiektów z „wielkiej płyty”. Efektem prac Komisji jest dezyderat do premiera Donald Tuska dotyczący przygotowania i wdrożenia programu przeprowadzania bezinwazyjnego badania stanu technicznego obiektów z "wielkiej płyty" oraz ich rewitalizacji.
W dokumencie napisano, że „do tej pory problematyka ta pozostaje zupełnie zaniedbana i nie stanowi przedmiotu zainteresowania i prac rządu, ani też ministra właściwego do spraw budownictwa”.

Adamczyk podkreśla, że zanim dojdzie do rewitalizacji, należy określić żywotność budynków z tzw. wielkiej płyty, by mogły one bezpiecznie służyć kolejnym pokoleniom mieszkańców.
- Teoretycznie, biorąc pod uwagę założenia i oceny z czasów, kiedy budowano w systemie wielkiej płyty, granica żywotności to jeszcze 15-20 lat - ocenia wiceprzewodniczący Komisji Infrastruktury.
Jak jednak zaznacza, granica ta może ulec przesunięciu.
- Ale tylko badania mogą potwierdzić, jakie będzie to przesunięcie -
dodaje poseł PiS.
Rewitalizację przeprowadzili już m.in. Francuzi, Niemcy i Skandynawowie. Zdaniem Adamczyka, najkorzystniejszy byłby model szwajcarski:
- A to dlatego, że szczególny nacisk ukierunkowany jest na bezpieczeństwo konstrukcji oraz dostosowanie warunków mieszkaniowych do współcześnie funkcjonujących i oczekiwanych przez mieszkańców standardów.

Posłowie w dezyderacie skierowanym do premiera uściślili, że należy dokonać bilansu ilości budynków wielkopłytowych, przygotować projektu ogólnopolskiego programu bezinwazyjnego badania stanu technicznego i stanu bezpieczeństwa połączeń konstrukcyjnych, a także podjąć prace analityczne dotyczące wdrożenia procesu rewitalizacji budynków wielkopłytowych - w obrębie samych budynków, jak i całych osiedli i układów urbanistycznych z „wielkiej płyty”. Posłowie proponują, by Polska zainicjowała dyskusję na forum Komisji Europejskiej w celu uzyskania funduszy pomocowych, które mogłyby zostać użyte na sfinansowanie tego programu.

                                                                                                  ***
W Nowym Sączu z „wielkiej płyty” zbudowano w końcówce lat 60. i w dekadzie gierkowskiej zeszłego stulecia m.in. osiedla: Milenium, Barskie, Szujskiego i Kraszewskiego. Bloki z prefabrykatów budował Nowosądecki Kombinat Budowlany, gdzie inż. Marek Oleksiński (ur. 1941 r. w Rudniku n. Sanem), późniejszy wojewoda nowosądecki (1996-1997) pełnił od 1970 r. kolejno funkcję projektanta, głównego specjalisty, naczelnego inżyniera, wreszcie z - cy dyrektora ds. produkcji (do 1982 r., kiedy wyjechał na kontrakt do Libii).

- Uruchomiliśmy wtedy fabrykę „wielkiej płyty”, która mieściła się tam, gdzie dzisiaj jest hala sportowa Wyższej Szkoły Biznesu, a magazyn mieliśmy w tym miejscu, gdzie obecnie jest salon meblowy –
wspomina Oleksiński. Jego zdaniem „wielka płyta” w Nowym Sączu zdała egzamin.

- Dzięki tej technologii - mówi - tysiące rodzin sądeckich dostąpiło awansu społecznego, przenosząc się do mieszkań w blokach z centralnym ogrzewaniem, kuchenką gazową i łazienką. Dziś obowiązują inne standardy, wzrosły aspiracje, zmieniła się technologią, ale wtedy mieszkanie w bloku było marzeniem wielu ludzi.

W tamtych latach w Nowym Sączu oddawano rocznie 1000-1200 mieszkań. Oleksiński pamięta, że kiedy budowano bloki przy ul. Kraszewskiego, to podjeżdżały furmanki z przyszłymi lokatorami, przywożąc majstrom wałówę i „coś” na rozgrzewkę . Tak się ludzie cieszyli, że się przeniosą do bloków.
Marek Oleksiński spacerując dzisiaj po Sączu przygląda się z dumą swojemu dziełu sprzed 40 lat.

- Te bloki dobrze się trzymają, nie widać żadnych pęknięć, czy rys –
ocenia.
Pan Marek uważa, że bloki na Barskim, Milenium, Szujskiego i Kraszewskiego wytrzymają nie 20, ale przynajmniej 50 lat i obecni lokatorzy mogą spać spokojnie. Zastrzega jednak, że wszystkie budynki zostały w ostatnich latach poddane termomodernizacji i styropian z tynkiem zakrył „wielką płytę”, pokrytą naturalnym „barankiem”.

- Najważniejsza jest wytrzymałość spawu węzłów, którymi łączono prefabrykaty. Budowaliśmy solidnie, zgodnie z projektem i normą. W NKB nie odwalało się fuszerki –
zapewnia inż. Marek Oleksiński, który pomimo siedemdziesiątki na karku nadal jest czynny zawodowo (Sądeckie Wodociągi).

WARTO WIEDZIEĆ

Pierwsze większe konstrukcje z betonowej „wielkiej płyty” powstały w końcu lat 30. we Francji, Szwecji i Finlandii, stały się ponadto dość powszechne w Niemczech. Już w połowie lat 70. ostatecznie zrezygnowano w Europie Zachodniej z technologii wielkopłytowej, głównie ze względu na narastające koszty transportu ciężkiego.
Polska „wielka płyta” narodziła się w latach 50. XX wieku i aż do połowy lat 80. stanowiła podstawę budownictwa mieszkaniowego. Pierwszy blok tego typu w Polsce powstał w Krakowie – Nowej Hucie na osiedlu Hutniczym, następne w 1958 roku na warszawskich Jelonkach. Okres największego rozwoju budownictwa mieszkaniowego, bazującego na technologii wielkopłytowej, przypada na lata 70. XX wieku.
Technologia budownictwa mieszkaniowego oparta na wielkiej płycie nie była tania. Gotowe elementy były ciężkie i wymagały dostarczania ich na plac budowy drogimi środkami transportu, przy użyciu samochodów dostosowanych do transportu ciężkich i wielkogabarytowych elementów. W celu ułatwienia transportu zazwyczaj budowano w obrębie powstających osiedli wytwórnie poligonowe.
Charakterystycznym problemem dla budownictwa okresu PRL, który szczególnie dał o sobie znać przy produkcji prefabrykatów, była niska jakość wykonawstwa. Duży odsetek niespełniających norm wymiarowych, wybrakowanych elementów często utrudniał i dezorganizował prace przy montażu budynków.
Klasyczna wielka płyta była jednolicie płaska i niewielkie uszkodzenia brzegów powodowały trudne do uzupełnienia szczeliny. Późniejsze wersje płyt miały już profilowane krawędzie, a warstwa elewacyjna ścian zewnętrznych otrzymała zróżnicowaną fakturę.
Pomimo wprowadzanych wielu udoskonaleń w miejscu połączenia płyt, ich złącza nadal były miejscem trudnym do uszczelnienia. Obowiązujące w tym okresie normatywy izolacyjności termicznej ścian były ponad trzykrotnie mniejsze niż wymagane dzisiaj. Budynki z wielkiej płyty zaczęto docieplać już od połowy lat 80., a tendencja ta nasiliła się w późniejszych latach w związku ze znacznym wzrostem kosztów ciepła dostarczanego do mieszkań.
Zastąpienie dużych spółdzielni budowlanych prywatnym budownictwem i działalnością deweloperską spowodowało upadek budownictwa wielkopłytowego. Zmniejszenie skali inwestycji na początku lat 90. XX w. nie pozwalało na opłacalną produkcję prefabrykatów betonowych i doprowadziło do zamknięcia fabryk domów.

(HSZ), PAP, Wikipedia

Fot. Jerzy Cebula, HSZ








Dziękujemy za przesłanie błędu