"Mateusz, wajchę przełóż". Pojechali z Nowego Sącza do Warszawy po podwyżki
Protestowali w grudniu, teraz przypuścili szturm na Warszawę. Pracownicy sądów i prokuratury, także ci z Nowego Sącza, mają dość niskich zarobków. Jak podkreślają, 80 procent z nich zarabia między 1,8 tys. zł a 2, 8 tys. zł netto.
- Mamy nadzieję, że ktoś w końcu nas zauważy i doceni naszą ciężką pracę i zaangażowanie. Sądy bez protokolantów i innych pracowników nie istnieją – argumentowali podczas grudniowego protestu pracownicy sądów i prokuratury z Nowego Sącza. - Sędziowie bez naszej pomocy nie poradziliby.
Czytaj też Protest w sądeckim sądzie. Pracownicy żądają podwyżki [WIDEO,ZDJĘCIA]
Manifestanci ruszyli przez Krakowskie Przedmieście Traktem Królewskim przed budynek kancelarii premiera, aby tam przedstawić swoje postulaty. Trąbili, gwizdali i trzymali transparenty z napisem "Mateusz, wajchę przełóż".
Pracownicy sądów i prokuratury domagają się podwyżki minimum 450 złotych i zmian w sposobie wyliczania pensji. Działacze Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Sądów Rejonowych zaznaczają, że widzą wzrost pensji w innych sektorach i czują się ignorowani. Podkreślają, że taka sytuacja utrzymuje się od wielu lat, co skutkuje brakiem chętnych do pracy.
Premier nie spotkał się z protestującymi. W tym czasie prezentował tak zwaną mapę drogową nowej „piątki PiS” zakładającej między innymi wypłatę 500 plus na pierwsze dziecko i trzynastej emerytury. Delegację manifestantów przyjął minister z kancelarii premiera Paweł Szrot i wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.
- To są ogromne zaniedbania poprzedniej ekipy, która w ogóle nic w tej kwestii nie robiła - mówił wiceminister.
Ministerstwo Sprawiedliwości wraz ze związkami zawodowymi zobowiązali się do wspólnego działania "na rzecz możliwie jak najbardziej satysfakcjonujących podwyżek wynagrodzeń pracowników sądów i powszechnych jednostek prokuratury w 2020 roku".
[email protected] Fot. Jm