Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 3 maja. Imieniny: Jaropełka, Marii, Niny
16/02/2023 - 14:45

Wielkie halo o półtora miliarda. A miliard trzysta jest sierotą

Niemal półtora miliarda złotych wyniosą wydatki z budżetu państwa i z kasy Małopolski na tegoroczne Igrzyska Europejskie. Gdyby choć jedną dziesiątą z tego marszałek wydał na przygotowania w Wojnarowej, pewnie dawno mielibyśmy już tam "podhalańczyków" z obiecanym przez rząd zapleczem, wartym 1,3 miliarda. Ale nie wydał.

Wojsko w Wojnarowej to nie tylko wypełnienie jasnej obietnicy dajnej przez rząd 30 tysiącom ludzi, którzy własnymi podpisami poparli akcję powrotu "podhalańczyków" na Sądecczyznę, nie tylko prestiż, ale też ogromna szansa na rozwój "niechcianego" regionu. Wydawało się, że każdy to rozumie, bo akcję przywrócenia wojska Sądecczyźnie jednomyślnie popierali radni każdej gminy, powiatu, jak i małopolskiego sejmiku.

Od obietnicy, złożonej przez ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka i ówczesną wicpepremier Beatę Szydło mijają jednak cztery lata. Wojskowi kupili wprawdzie w Wojnarowej kilkadziesiąt hektarów, ale też jasno postawili warunki, jakie trzeba spełnić, żeby udało się tu zbudować sprawnie działające koszary i poligon dla 3. batalionu górskiej piechoty. To przede wszystkim przebudowanie układu dróg, co miałyby kosztować około 28 milionów złotych.

Takich pieniędzy nie ma gmina Korzenna ani nawet powiat nowosądecki. Tu, w Małopolsce, taką kwotą może dysponować jedynie samorząd województwa. Ale, choć uchwalił kolejny budzet, tych pieniędzy na wojsko nie przeznaczył. Dał za to miliony na Igrzyska Europejskie.

Co igrzyska dadzą Małopolsce? Jak dziś przeczytałem w obszernym, (nieoznaczonym jako sponsorowany) wywiadzie, marszałek Witold Kozłowski zapewnia, że województwo będzie na plusie, bo impreza przyniesie półtora miliarda inwestycji. Z czego u nas, w nikłym stopniu, skorzysta jedynie Krynica.

Na Sądecczyźnie pewnie nawet nikt nie miałby tego za złe, gdyby skala nakładów tak strasznie nie krzywdziła naszego regionu. Nikt nie powiedziałby złego słowa, gdyby marszałek Kozłowski nie zaniedbał  wytyczenia przebiegu "sądeczanki", gdyby nie wyprowadził z Nowego Sącza wartej ponad 20 milionów budowy Ośrodka Dziedzictwa Niematerialnej Kultury Regionalnej, gdyby wreszcie przeznaczył pieniądze na doprowadzenie do ładu dróg i mostu w okolicach Wojnarowej.

Niestety, będą igrzyska, a na Wojarową, na "podhalańczyków" wciąż pieniędzy nie ma. Gdy zapytałem o to, Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego potwierdził, że na przebudowę dróg nie udzielił żadnego wsparcia. Dlaczego? Bo Zarząd Dróg Wojewódzkich nie realizuje żadnych inwestycji drogowych w tym rejonie, gdyż przez teren Gminy Korzenna nie przebiega żaden ciąg drogi wojewódzkiej...

Czy chodzi o niechęć marszałka do Sądecczyzny? Czy o omijanie wszelkich trudności? A może, wobec ewidentnych zaniechań marszałka, winien jest bezwład posłów, senatorów i samorządowców, którzy jeszcze nie tak dawno aż podskakiwali na wieść o powrocie wojska na Sądecczyznę. Teraz nawet nie pisną, gdy kolejny rok mija bez żadnych koniecznych nakładów. Wciąż tylko patrzą na Warszawę, czekając stamtąd na deszcz pieniędzy.

A nawet jak już deszcz pada, okazuje się, że żaden z wójtów, burmistrzów nie złożył nawet wniosku o pieniądze na drogi dla wojska, choć do podziału była niedawno rządowa pula 160 milionów złotych. Panie i panowie, ruszcie się wreszcie i naprawdę zróbcie coś, by miliardowa inwestycja "podhalańczyków" nie przeszła nam koło nosa. A tak się niechybnie stanie, jeśli nadal będziecie tylko opowiadać, że na pewno będzie dobrze, bo przecież  znów mieliście kolejną nasiadówkę, spotkanie, zebranie... Czas mydlenia oczu się skończył. Pobudka! ([email protected]) Fot. MON







Dziękujemy za przesłanie błędu