Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 7 maja. Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry
12/03/2012 - 13:49

W schronisku czeka przyjaciel. Przygarnij bezpańskiego psa

Elżbieta Lustofin miłość do zwierząt wyniosła z rodzinnego domu. Nie potrafi przejść obojętnie obok cierpiących zwierząt. Ze schroniska przygarnęła już cztery pieski. Swoim zapałem chce zarazić Sądeczan, dlatego postanowiła za pomocą plakatów rozwieszonych w prowadzonym przez siebie sklepie, zachęcić ludzi do adoptowania bezpańskich zwierzaków, które przebywają w schronisku w Nowym Targu.
- Na początku myślałam o jakiejś doraźnej pomocy. Prowadzenie sklepu umożliwia mi np. zbieranie karmy dla zwierzaków. Po telefonie do schroniska w Nowym Targu i rozmowach z panią Celiną Pawluśkiewicz okazało się, że ważniejszą sprawą jest przekonanie ludzi do adoptowania niechcianych psiaków – mówi Elżbieta Lustofin. - Stąd pomysł na zrobienie i rozwieszenie dużych plakatów w moim sklepie – dodaje.

Na plakatach można zobaczyć dwa szczęśliwe zwierzaki. Suczki 5-letnia Dżina i prawie 4-letnia Sara są najlepszymi przyjaciółmi czteroosobowej rodziny Lustofinów, która do Nowego Sącza przeprowadziła się z Bochni.

- U mojej babci na wsi zawsze były zwierzęta. Uwielbiałam przychodzić do niej do domu. Babcia zawsze dbała, żeby miały pełną miskę jedzenia, a one odwdzięczały się miłością – wspomina pani Elżbieta. Wspólnie z mężem i dziećmi oglądała prawie każdy odcinek emitowanego w Telewizji Kraków programu „Kundel bury i kocury”. Jego autorka Magda Hebda starała się znaleźć opiekunów dla porzuconych zwierzaków.

- W jednym z odcinków zobaczyliśmy Roksię, która w schronisku przebywała już 11 rok. Leżała smutna w koszyku, widać było, że jest już schorowana. Prowadząca program nie wierzyła, że znajdzie się ktoś chętny do zabrania tej suki, ale mimo to apelowała – opowiada Lustofin. - Po emisji, właściwie bez zastanowienia, zadzwoniliśmy i powiedzieliśmy, że chcemy zająć się Roksią – dodaje. Kilka dni później dwie wolontariuszki z krakowskiego schroniska przywiozły smutnego psa, który za okazane serce odwdzięczył się spokojem. U rodziny Lustafinów spędziła rok.
- Wiele osób uważa, że psy schroniskowe są zepsute i nie można ich naprawić. Boją się, że nie będą potrafiły odnaleźć się w nowym otoczeniu – mówi pani Elżbieta. - Chcę wszystkim powiedzieć, że to nie jest prawda! Takie zwierzaki za okazane dobro odwdzięczają się miłością, spokojem i oddaniem – zaznacza.

Po tym, jak w 2008 r. odeszła Roksia postanowili od razu znaleźć psa w podobnej sytuacji. W internecie znaleźli Dżinę, która przebywała w schronisku Bożeny Wahl w Rawie Mazowieckiej. Suczka wkrótce stała się częścią rodziny. Ale Lustofinowie cały czas interesowali się innymi psiakami pozbawionymi domu. Przeczytali o suczce we Wrocławiu, dla której jedzenia wystarczy tylko na dwa dni. Postanowili ją przygarnąć. Obie suczki przebywały w domu rodziny Lustofin w Bochni. Oprócz nich na zewnątrz biegały dwa pieski, również przygarnięte ze schroniska.

- Do Nowego Sącza wraz z nami przyjechały tylko suczki. I to one są gwiazdami przygotowanego przez nas plakatu. Chodziło nam o to, żeby pokazać ludziom, że zwierzaki zabrane ze schroniska też są piękne – zaznacza propagatorka psiej adopcji. - Przygarnięcie jednego psa nie zmieni całego świata, ale może zmienić życie tego zwierzaka – dodaje.

(ALF)

Na zdjęciach Sara i Dżina

Fot. Arch. rodzinne







Dziękujemy za przesłanie błędu