Piwniczna podpisuje się obiema rękami pod projektem „Siedem Dolin”
Ze stacji działających na terenie gminy Piwniczna projektem „Siedem Dolin” objęta byłaby tylko ta w Wierchomli Wielkiej...
- Stacja Narciarska Dwie Doliny Muszyna-Wierchomla byłaby początkowa stacją wspomnianego projektu. Gdyby doszło do jego realizacji gmina chciałaby pośredniczyć w powstaniu takiego globalnego produktu, jakim jest gigantyczne przedsięwzięcie pod nazwą „Siedem Dolin”. Mam nadzieję, że pomysłodawca przekona do tej koncepcji właścicieli stacji w Wierchomli.
Realizację tego projektu utrudniają przepisy związane z obszarem Natura 2000. Sądzi pan, że projekt nie zostanie oprotestowany przez obrońców przyrody i koncepcja spali na panewce. W przypadku Piwnicznej było to jaskrawo widoczne kilka lat temu na przykładzie inwestycji, która miała być realizowana na górze Kicarz. Ekolodzy skutecznie blokowali przez kilka lat tę inwestycję.
- Projekt „Siedem Dolin” nie jest nowy. Największym problemem, z punktu widzenia inwestora jest to, że zanim wbije przysłowiową łopatę w ziemię, musi on wydać bardzo duże pieniądze na przygotowanie raportu oddziaływania na środowisko. Muszą być bowiem przeprowadzone badania dotyczące przemieszczania się zwierząt. Do tego dochodzą między innymi koszty związane z wylesieniami terenów. Co więcej. Inwestor nie ma żadnej gwarancji, że uzyska zgodę na realizację tego projektu. Jest w tej materii zbyt sztywne stanowisko Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Wystarczy, że na tym terenie znajdzie się szlak migracji niedźwiedzia czy wilka i już jest problem. Proszę mi wierzyć, kiedyś wypoczywałem z rodziną w zimie we Francji. Jadąc wyciągiem krzesełkowym na stok, moje dzieci liczyły świstaki, które pod wyciągiem miały swoje nory. Tam nikomu to nie przeszkadza. Można umiejętnie połączyć interesy człowieka z interesami przyrody zbytnio w nią nie ingerując.
Nie obawia się Pan, że ekolodzy nie dopuszczą do realizacji tej inwestycji....
- Istnieje takie ryzyko, ale nie można poddawać się.