Lisy ok, ale że sarna? Taka piękność paraduje przy ulicy Rokitniańczyków
Ja, autorka tego tekstu mieszkam na osiedlu Wojska Polskiego vis a vis Zespołu Szkolno Przedszkolnego nr 3 przy Rokitniańczyków. Stoję dziś na swoim balkonie, rozmawiam przez telefon z mamą a tu raptem patrzę – sarna! Mama parsknęła śmiechem - to na pewno nie jest żadna sarna. Rozłączyłam się, zrobiłam zdjęcia i jej wysłałam. – No lisy to u was wiele razy widziałam, ale skąd tu sarna?
Obie uznałyśmy, że trzeba zaalarmować – dla bezpieczeństwa naszego dzikiego gościa – Straż Miejską.
Skontaktowałam z komendą na wszelki wypadek zastrzegając, że to nie prima aprilis i ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam, że już wczoraj na wysokości ulicy Browarnej - ale po stronie Kamienicy -widziana była sarna z młodymi. Niewykluczone, że ta, którą ja opisuję, to właśnie owa „mamuśka”.
Gdzie już rosną takie szlachetne borowiki? Czytelnik zdradził to miejsce
Wcześniej strażnicy odebrali podobny sygnał – o jednej sarnie, która weszła na posesję – z ulicy Barbackiego na Wólkach. Zanim doszło do interwencji – sarna jakimś cudem wydostała się zza ogrodzenia na wolność.
Okazało się jednocześnie, że oficer dyżurny, który przyjął ode mnie zgłoszenie doskonale zna okolice Rokitniańczyków i dziury w płocie, którymi sarna może wejść i wyjść z terenu koło szkoły. Ja mimo wszystko nadal bałam się o jej bezpieczeństwo – z tego zarośniętego terenu korzysta bardzo wielu „psiarzy”, umówiliśmy się zatem, że jeśli za godzinę sarna nadal tu będzie, to mam dzwonić wtedy jeszcze raz a strażnicy sprowadzą tu weterynarza, który uśpi naszego gościa na pół godziny a potem go wywiezie w bezpieczne miejsce.
Niezależnie od tego, jak ta historia się potoczy apeluję – uważajcie, miejsce oczy szeroko otwarte, żeby Wam nasza „mamuśka” nie wpadła pod koła. ([email protected] Fot.: ES) (c) Materiał chroniony prawem autorskim