Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
14/05/2015 - 09:08

Dzikie psy terroryzują ludzi i zwierzęta w Kamionce Wielkiej

Na terenach gminy Kamionka Wielka grasują trzy zgraje zdziczałych psów.Sfora liczy około 20 psów. Dwoje ludzi zostało już pogryzionych. Rodzice nie chcą posyłać dzieci do szkół a hodowcy zwierząt boją się o nie. Sytuacja jest trudna do rozwiązania, bo trudno znaleźć chętnych do odstrzału niebezpiecznych zwierząt.
Zdziczałe psy są poważnym problemem w  miejscowościach Mystków i Mszalnica. Mieszkancy wsi odprowadzją dzieci do szkoły w grupach i pilnują domowych zwierząt. Pojawienie się zwierząt jest efektem ich podrzucania do okolicznych lasów przez właścicieli.

Według wójta Kamionki Wielkiej Kazimierza Siedlarza w gminie może biegać luzem około 20 zdziczałych psów w trzech watahach. Problem nie jest prosty, gdyż trudno jest te psy złapać a odstrzał może się źle skończyć dla łowczych.

- Te psy zagryzają rolnikom zwierzęta domowe, a rodzice boją się o swoje dzieci i nie chcą ich posyłać do szkoły - mówi wójt Siedlarz. - Żyją w lasach i nikt nad tym nie panuje. Zdziczałe i niebezpieczne psy odstrzelić nie jest łatwo bo obowiązujące prawo nie określa dokładnie kiedy pies jest zdziczały i stanowi zagrożenie a kiedy jest po prostu pozostawiony bez opieki.

- Dlatego myśliwi unikają zabijania takich zwierząt - informuje. Bogusław Rataj, przewodniczący Koła Łowieckiego w Nowym Sączu. - Były takie przypadki, że ekolodzy poinformowali odpowiednie służby o zastrzeleniu psa i myśliwy stracił uprawnienia do posiadania broni.

Zdarzały się też przypadki, że myśliwi po odstrzeleniu dzikiego psa mieli poważne problemy z jego właścicielem, który domagał się od nich odszkodowania za zastrzelone zwierzę.

Wójt Kamionki Wielkiej dwukrotnie występował o rozwiązanie tego problemu,  wysyłając pismo do Urzędu Marszałkowskiego w Krakowie, ale wicemarszałek Wojciech Kozak, odpowiedzialny za środowisko, nie odpowiedział na razie na skierowane do niego monity.

- Ta sytuacja musi zostać rozwiązana - konkluduje wójt Kamionki Wielkiej. - Trzeba wyważyć bezpieczeństwo ludzi i psów, i uznać kto jest ważniejszy.

Wójt uważa, że obowiązkowe czipowanie wszystkich psów zapobiegłoby w przeszłości pojawianiu się tego typu sytuacji. Każdy pies miałby właściciela, który byłby za niego odpowiedzialny.

Wyjściem z sytuacji jest też odławianie zwierząt. Gmina zakupiła urządzenia do odławiania i przeszkoliła strażaków, którzy mają się tym zająć.

(Rob)
Fot. arch.






Dziękujemy za przesłanie błędu