Wrócą do nas czy nie? O podhalańczykach rozmawiamy z Leszkiem Skowronem
Ile jest prawdy w krążących pogłoskach…
Trzydzieści tysięcy sądeczan apelowało o powrót jednostki wojskowej na Sądecczyznę. Przy takim zjednoczeniu społeczeństwa, rządzący zadeklarowali swoje poparcie wobec inicjatywy zapoczątkowanej przez Społeczno-Kulturalnej Towarzystwo „Sądeczanin”. Padły wyczekiwane obietnice.
Kiedy pojawiła się wieść, że w naszym regionie pojawi się 3. batalion 21. Brygady Strzelców Podhalańskich wydawało się, że wojsko jest coraz bliżej. W końcu gmina Korzenna sprzedała teren w Wojnarowej pod przyszły kompleks wojskowy. Sprawa utknęła w martwym punkcie.
Niestety, do tej pory jest to szczere pole, a jakby tego było mało pojawiły się plotki, że jednostka działająca na wzór 1 Pułku Strzelców Podhalańskich, tak mocno związanego z naszym regionem, wcale na Sądecczyznę nie wróci. Czytaj więcej: Gdzie są podhalańczycy? Ich powrót obiecano trzydziestu tysiącom sądeczan
Ile jest prawdy w tych doniesieniach? I na jakim etapie jest całe przedsięwzięcie, mające przywrócić do naszego regionu podhalańczyków? Zapytaliśmy o to wójta gminy Korzennej, Leszka Skowrona. Nasz rozmówca na początek wspomina o kluczowych rozmowach, deklaracjach i zobowiązaniach stron.
- 21 grudnia 2021 roku podpisaliśmy list intencyjny w Urzędzie Marszałkowskim, w obecności pana marszałka, wojewody, starosty sądeckiego, wójta gminy Grybów, parlamentarzystów Ziemi Sądeckiej i przy moim udziale. W tym liście – zresztą zgodnie z wytycznymi wojska – określiliśmy co trzeba zrobić w kwestii infrastruktury, żeby jednostka mogła funkcjonować. To warunkowało tworzenie czy budowę infrastruktury w kompleksie wojskowym – przypomina Leszek Skowron.
Przejdź na następną stronę.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »