Czarna lista sądeckich pracodawców, śliwowica dla dyplomatów. 5 lat temu w Sączu
Sądecka czarna lista pracodawców znowu powraca. Krzyki, wyzwiska, mobbing…Ale będzie też lista biała
Dziewiątego marca na łamach „Sądeczanina” ukazał się wywiad z zastrzegającym sobie anonimowość administratorem profilu „Czarna lista pracodawców z Nowego Sącza i okolic.
Dlaczego zdecydował się pan administrować tę stronę? Czy wynika to z pana przykrych doświadczeń z pracodawcami?
-Rzeczywiście, nie mam zbyt dobrych wspomnień związanych z pracą, ale gwoli sprawiedliwości dotyczy to tylko dwóch firm z Sądecczyzny z branży budowlanej i informatycznej. W jednej zostałem oszukany, jeśli chodzi o stawkę godzinową, w drugiej, choć dawałem z siebie wszystko i pracowałem na sto dwadzieścia procent, po okresie próbnym zostałem zwolniony. Po miesiącu właściciel zadzwonił do mnie, żebym znowu przyszedł na okres próbny i wtedy na pewno zostanę już przyjęty. Oczywiście nie pojawiłem się tam więcej.
Czy „Czarna lista pracodawców z Nowego Sącza i okolic”, którą pan na powrót uruchomił, nie jest chęcią wzięcia odwetu, na „kapitalistach krwiopijcach”?
-Absolutnie nie. Oczywiście uważam, że nieuczciwość firm wobec pracowników należy piętnować, ale przede wszystkim chcę pomóc ludziom, którzy zostali oszukani. I nie są to puste słowa, bo współpracuję z portalem zajmującym się prawem pracy i przepisami BHP. Ci, którzy w pisanych do mnie e-mailach skarżą się na swoich pracodawców mogą za moim pośrednictwem skorzystać z porady specjalistów, wyjaśnić wątpliwości, zapytać jakie mają wyjście z trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Takie porady są oczywiście bezpłatne.
To tylko fragment wywiadu, który warto przeczytać w całości.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- następna ›
- ostatnia »