Wciąż podpalają trawy. To zwierzę spalili żywcem [ZDJĘCIA]

Ostatnie tygodnie to bardzo pracowity czas dla strażaków, którzy niemal codziennie wyjeżdżają gasić pożary suchych traw. Tylko w miniony weekend odnotowali blisko pięćdziesiąt takich zdarzeń, a od początku 2021 roku, już sto czterdzieści dziewięć razy gasili pożary traw na Sądecczyźnie.

Tak, jak co roku, najwięcej pożarów traw jest na terenie Nowego Sącza, ale także w gminach Stary Sącz, Podegrodzie, Rytro, Łącko i Piwniczna -Zdrój i to właśnie w te miejsca strażacy w miniony weekend byli najczęściej wzywani.

W ostatnich dniach wiele razy interweniowali w Maszkowicach, gdzie ktoś podpalił suche trawy i zarośla. Niestety po ugaszeniu pożaru, strażacy znaleźli zwęglone ciało zwierzęcia.

- Ryzyko, jakie niesie ze sobą wypalanie traw na łąkach i nieużytkach rolnych, jest ogromne. Nieuwaga, nagła zmiana kierunku wiatru lub niekorzystne ukształtowanie terenu mogą spowodować pożar, którego opanowanie możliwe będzie jedynie przez jednostkę Państwowej Straży Pożarnej. Ofiarami ognia lub dymu mogą być nie tylko ludzie ale też dziko żyjące zwierzęta, a ziemia na "wypaleniskach" staje się jałowa – przestrzegają policjanci.

Wypalanie traw w Polsce jest niechlubną tradycją, z którą od lat zmagają się strażacy, służby leśne i ochrony środowiska, policjanci i strażnicy miejscy. Przynosi więcej szkody niż pożytku. Dawniej ludzie wierzyli, że w ten sposób użyźnia się glebę i naturalnie oczyszcza po zimie suche resztki. To jest jednak nieprawda. W trawach znajduje się wiele pożytecznych robaków i owadów, które giną od ognia. Ponadto w ten sposób niszczymy rośliny, a chwasty i tak przeżyją.

Ryzyko, jakie niesie ze sobą wypalanie traw, czy nieużytków jest ogromne. Konsekwencje w postaci grzywny to najłagodniejsza kara, jaka może spotkać osoby wzniecające ogień. Za spowodowanie pożaru, który zagraża życiu, zdrowiu i mieniu można trafić nawet na kilka lat do więzienia. ([email protected] Fot. OSP Maszkowice)