Przeżyli horror. Ich samochód zmienił się w śmiertelną pułapkę [ZDJĘCIA]

Osobowy Fiat zapalił się w trakcie jazdy. Spod maski zaczęły wydobywać się kłęby dymu i płomienie. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał i już po chwili trawił cały samochód. Choć pomoc błyskawicznie pojawiła się na miejscu, niestety niewiele udało się uratować.

Przeżyli prawdziwy koszmar. Fiat, którym podróżowali nagle zaczął się palić. Spod maski wydobywał się dym i płomienie. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał i w błyskawicznym tempie obejmował kolejne elementy samochodu. Te dramatyczne sceny rozegrały się w miniony piątek, około godziny dwunastej, na drodze wojewódzkiej 980 w Bieczu.

Zobacz też Nieszczęśliwy wypadek w Szczereżu. Pogotowie i straże pędziły na ratunek poszkodowanemu

Już po chwili było słychać pędzące na sygnale straże pożarne z Gorlic i Biecza.

- Autem podróżowały dwie osoby, które bezpiecznie opuściły płonący samochód. Nikomu nic się nie stało. Nikt nie potrzebował pomocy medycznej – powiedział naszej redakcji oficer dyżurny gorlickiej straży pożarnej.

Zobacz też Poszukiwania zakończone. 72-latek z Gorlic został odnaleziony

Samochód znajdował się na zatoczce autobusowej i był cały w ogniu. Strażacy natychmiast zaczęli gasić pożar. Sytuację bardzo szybko udało się opanować. Niestety z auta został jedynie spalony wrak, który nadaje się jedynie na złom. Tym razem żywioł okazał się silniejszy, ale najważniejsze, że nikomu nic poważnego się nie stało. Prawdopodobnie przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej w aucie. ([email protected] Fot. Biecz 998, OSP Biecz)