Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
02/08/2018 - 07:40

Pogryzł kobietę na ul. Reguły. Dalej chodzi bez smyczy i kagańca

Kobieta, która w piątkowy poranek została pogryziona przez agresywnego psa, musi teraz chodzić od lekarza do lekarza. Natomiast właściciel pitbulla był widziany po tym zdarzeniu przez naszych Czytelników. Byli w szoku, gdy zauważyli, że zwierzę nie ma ani kagańca ani smyczy. Czy naprawdę w Nowym Sączu musi dojść do tragedii? - pytają.

Mieszkańcy osiedla Gorzków wciąż są zszokowani tym, co się wydarzyło w piątkowy poranek przy ulicy Reguły w Nowym Sączu. Agresywny pies rasy pitbulterier rzucił się na owczarka belgijskiego, który razem ze swoją właścicielką spacerował po osiedlu. Niestety zwierzęcia nie udało się uratować, a kobieta z poważnymi obrażeniami trafiła do szpitala.

W sytuacjach, gdy pies pogryzie człowieka, zwierze musi zostać przebadane, aby wykluczyć wściekliznę. Kilka godzin po zagryzieniu owczarka, około godziny 17, pitbulterier został przebadany w lecznicy weterynaryjnej. Podczas badania wyrwał się właścicielowi i zaatakował weterynarza. Na szczęście nic mu się nie stało, bo zdążył uciec.

Zobacz też Przeżyła koszmar. Agresywny pitbull rzucił się na jej psa, a potem na nią

Wieczorem właściciele psa poinformowali pracowników lecznicy weterynaryjnej, że rezygnują z obserwacji psa. Wyparli się, jakoby ich pies był rasy pitbulterier. Według nich jest mieszańcem. Oświadczyli również, że nie mógł pogryźć właścicielki owczarków, bo miał na sobie kaganiec. We wtorek 31 lipca mieli wyznaczony kolejny termin wizyty w lecznicy.

Jak udało nam się dowiedzieć, właściciele zignorowali wizytę w lecznicy weterynaryjnej i nie przyszli na badanie. W takich sytuacjach weterynarz ma obowiązek zgłosić to na policję i tak też się stało – zapewniał nas jeden z pracowników lecznicy.

Co mówi właściciel psa? Nie pojawił się wprawdzie na umówione spotkanie, ale wcześniej przekonywał "Sądeczanina", że sprawa nie wyglądała tak, jak ją opisują mieszkańcy i poszkodowana kobieta. Twierdzi, że podczas krwawej jatki próbował rozdzielić psy, ale też został pogryziony, być może przez owczarka, a wciąż nie zobaczył jego książeczki zdrowia z aktualnymi szczepieniami. Przychodzi ponoć po to do właścicielki owczarka, (także z przeprosinami), ale jeszcze jej nie zastał. Jego zdaniem ona również mogła zostać pogryziona nie przez pitbula, ale przez własnego psa... Opowiadał nam też, że bardzo lubi psy,  troszczy się o nie i nie rozumie dlaczego ludzie na osiedlu twierdzą, że właśnie jego zwierzę stanowi dla kogoś zagrożenie.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niebezpieczny pies dalej spaceruje po osiedlu bez smyczy i kagańca. Do naszej redakcji zadzwoniła oburzona Czytelniczka.

- W poniedziałek, a więc cztery dni po tym tragicznym zdarzeniu, spacerowałam razem z dzieckiem po osiedlu Gorzków. Nagle zauważyłam dwóch mężczyzn, którzy rozmawiali ze sobą. Obok nich biegał bez kagańca i smyczy pitbull, który w piątek zagryzł psa i pogryzł kobietę. Co robi policja? Czy przez tego psa naprawdę ktoś musi zginąć? – pyta zdenerwowana Czytelniczka.

Portal Sądeczanin jako pierwszy napisał o tym dramatycznym zdarzeniu, w którym ucierpiała starsza kobieta. Czytelnicy i mieszkańcy ulicy Reguły bardzo przejęli się jej losem. Otrzymaliśmy dziesiątki maili i setki komentarzy pod artykułem. Wszyscy są zbulwersowani całą sytuacją. Nie brakuje krytycznych słów wobec właściciela agresywnego psa, który w ogóle nie panuje nad zwierzęciem. Czy taka osoba powinna posiadać tak niebezpieczne zwierzę?

- Nie mogę pojąć, że po tak tragicznym zajściu agresywny pies wrócił do nieodpowiedzialnych właścicieli i nadal stwarza zagrożenie. Powinien trafić do schroniska, do kojca dla agresywnych psów, do momentu podjęcia decyzji co dalej. Też mam psa, małego schorowanego staruszka i serce by mi pękło, gdyby dopełnił życia w taki sposób, w takim cierpieniu, więc wyrażam wielkie wyrazy współczucia dla właścicielki owczarka. Nie mam nic przeciwko żadnej rasie psów, są jednak takie, które wymagają szczególnie czujnych i odpowiedzialnych właścicieli – komentuje pod artykułem Pani Elwira.

- Pies w odpowiednich rękach nie atakuje bez powodu. Wina zawsze leży po stronie opiekuna zwierzęcia. Gdzieś na jakimś etapie wychowawczym popełniono błąd. Nauczono go być może z premedytacją takiego, a nie innego zachowania. Dla mnie jest jasne - wina po stronie człowieka - pisze Pani Ola. 

Takich komentarzy jest wiele. Trudno pośród nich znaleźć choć jedno pozytywne słowo pod adresem właściciela psa. Wszyscy jednogłośnie uważają, że to nie jest wina psa, a właściciela, który stracił kontrolę nad niebezpiecznym zwierzęciem, które zagraża mieszkańcom. 

RB [email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu