Noc grozy. Zerwane linie energetyczne, drzewa waliły się na domy i drogi
Prawdziwe chwile grozy musieli przeżyć mieszkańcy Obidzy. Szalejący w sobotni wieczór wiatr oderwał wielki konar drzewa, którzy runął na jeden z domów. Zerwał też przewody linii energetycznej. Leżały na ziemi pod napięciem.
Z pomocą ruszyli strażacy. To nie była jedyna interwencja. W sądeckiej komendzie urywały się telefony przez całą noc. Powalone przez halny wiatr drzewa tarasowały drogi.
- Na szczęście żadne z drzew nie runęło na przejeżdżające auta - mówi dyżurny sądeckiej komendy straży pożarnej. Po intensywnych opadach, ziemia jest namoknięta, nie wytrzymuje system korzeniowy.
Z odsieczą strażacy musieli ruszyć kierowcom w Popardowej, Maszkowicach, Łazach Biegonickich, Frycowej i Posadowej Mogilskiej.
- Niektóre z drzew były powalone, inne były niebezpiecznie nad jezdnią pochylone – dodaje dyżurny.
Pełne ręce roboty mieli też strażacy z Limanowej. - Drzewa usuwaliśmy z jezdni na drodze powiatowej w Starej Wsi i Kamionce Małej, w Krosnej nad jezdnią wisiała zerwana linia linia energetyczna – mówi dyżurny limanowskiej komendy.
W całej Małopolsce strażacy interweniowali blisko 80. razy – podaje Radio Kraków. Najwięcej zgłoszeń - 35 było w Zakopanem. To głównie połamane drzewa i gałęzie zalegające na drogach i chodnikach, a także zniszczone elementy reklam i tablic.
W Nowym Sączu też mocno hulał wiatr, który między innymi poprzewracał bariery uniemożliwiające wjazd na uszkodzony most na Kamienicy.
W sobotę halny omal nie doprowadził do tragedii w Tatrach. W rejonie Wołowca turystka została dosłownie zdmuchnięta z grani. Z urazem nogi i podejrzeniem urazu kręgosłupa trafiła do szpitala.
Jak będzie dzisiaj? W niedzielę rano porywy wiatru osiągały w Tatrach prędkość do 180 km na godzinę. Według prognoz synoptyków wiatr ma osłabnąć dopiero w poniedziałek.([email protected], fot. PSP Obidza)