Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 13 lipca. Imieniny: Danieli, Irwina, Małgorzaty
20/12/2013 - 06:35

Samorządowcy o subwencjach: winne złe przepisy, trzeba zmian

Czy to złe przepisy spowodowały, że Nowy Sącz jest winny Skarbowi Państwa 4,8 mln zł? - Nam się te pieniądze należały, będę walczył o nie nawet w sądzie – zapowiada prezydent miasta. Niewykluczone, że przykład Nowego Sącza zainspiruje samorządowców i posłów do działania na rzecz zmiany tych przepisów.
Prezydent Nowego Sącza, Ryszard Nowak właśnie złym prawem tłumaczył fakt, że z budżetu miasta na 2014 rok trzeba było wykroić 4,8 mln zł na zwrot do MEN subwenecji oświatowej.
- Dyrektorzy błędnie kwalifikowali swoich uczniów, gdy orzeczenie wskazywało na przykład wagę P2, oni samodzielnie zaliczali go do innej, gdy oprócz podstawowej występowały dodatkowe niepełnosprawności. Uznawali tak zwaną „niepełnosprawność sprzężoną”, mimo że orzeczenie tego nie stwierdzało – wyjaśniał rajcom na środowej sesji nadzwyczajnej RM Nowak, ilustrując swoje słowa pokazem licznych wykresów i tabelek.
Subwencje trzeba oddać z powodu ich złego naliczenia w trzech szkołach. Co do jednej z nich, tej z siedzibą przy ul .Lwowskiej sprawa wydaje się być jasna. – Winny jest dyrektor, zwolniłem go i doniosłem do prokuratury, postępowanie trwa – mówił Nowak.
Dyrektorzy dwóch pozostałych szkół mieliby być natomiast „ofiarami” wadliwych przepisów, na podstawie których musieli wyliczać uczniów z tzw. niepełnosprawnością sprzężoną.
Zmiana przepisów wprowadziła definicję „niepełnosprawności sprzężonej”, a instrukcja wydana do ustawy miała być w tym względzie kompletnie niejasna, a niektóre przepisy wręcz wzajemnie się wykluczały. Uwagę na te nieprawidłowości zwróciła podczas nadzwyczajnej sesji RM radna Barbara Jurowicz, „w cywilu” pracownik szkoły.
- Z tego, co wiem, instrukcje wprowadzania danych do Systemu Informacji Oświatowej do 2012 roku nie była jednoznaczna. Odnoszę wrażenie,”, że „kontrola skarbówki” była zafiksowana na jedno słowo: „sprzężenie” – stwierdziła. - Pod koniec 2008 r. nastąpiły zmiany w systemie oświaty. Do 19 marca termin „niepełnosprawność sprzężona” nie obowiązywał. Słowo to nie było zamieszczane w orzeczeniach o potrzebie kształcenia specjalnego. Niby wszystko jest jasne, tylko, że w tym starym rozporządzeniu, jest zapis, że orzeczenie wydaje się na okres roku szkolnego,etapu edukacyjnego albo na czas nieokreślony. To znaczy, że poradnia nie miała obowiązku zamieszczania w nim takiego zapisu, bo taki mógłby być na czas nieokreślony, czyli np. do 18 roku życia dziecka. Rodzic albo opiekun prawny nie miał obowiązku wnosić o orzeczenie niepełnosprawności sprzężonej skoro orzeczenie, które posiadał było ważne do ukończenia przez dziecko szkoły. Nie ma podstaw prawnych, żeby rodzica do zmian takiego orzeczenia zmusić – broni dyrektorów szkół radna, ale też wskazuje na błędy w postępowaniu władz miasta.
- Jak więc organ prowadzący, czyli miasto mógł zatem wydać polecenie dyrektorom szkół, że orzeczenia muszą być aktualne i wydawane przed 1 września roku szkolnego? Przecież dyrektorom na to nie pozwalały, bo napisano, że „zachowują moc orzeczenia o” wydane przed dniem wejścia w życie nowszego rozporządzenia” – dodaje.

Co na to organ prowadzący szkoły czyli Urząd Miasta? - My możemy te dane porównać tylko ilościowo, czyli liczbę etatów nauczycielskich albo liczbę uczniów. Nie mieliśmy możliwości sprawdzenia, czy ktoś się nie pomylił. Teraz mamy kserokopie orzeczeń, czego w tamtym czasie nie było. Skoro nie możemy polegać na dyrektorach szkół, to na kim mamy polegać? – tłumaczyła radnym Cecylia Kulig, inspektor z wydziału edukacji UM . Wiceprezydent Bożena Jawor dodała, że taka sytuacja ma miejsce niemal w całej Polsce. - Problem dotyczy ponad dwustu gmin w całej Polsce. Są takie, szczególnie te mniejsze, którym grozi zwrot nawet jednej trzeciej swojego budżetu. Jeżeli nawet prawo jest złe, to my i tak musimy je wykonywać. Dyrektorzy wysłali wyjaśnienia do UKS-u, nasz Wydział Edukacji wysłał zapytanie do Ministerstwa Finansów. Czasem 1/3 budżetu gminy jest zwracana przez to. Były premier, pan Buzek w „Gazecie Wyborczej” powiedział, ze winne jest niechlujne prawo. Cokolwiek się zmienia w przepisach o oświacie to powoduje ogromny bałagan– powiedziała Jawor.

Prezydent Nowego Sącza zapowiada, że będzie walczył by nie zwracać tej subwencji, bo jego zdaniem, pobrano ja należnie. - Pani Jurowicz ma rację, to samo powiedziałem radnym. Te ich pytania powinny być skierowane nie do mnie, ale do ministra, premiera. Jeżeli ktoś nie ma nogi, to mu ta noga do września przyszłego roku nie urośnie. Przepisy są takie a nie inne i musimy je respektować nawet jak się z nimi nie zgadzamy. Przecież nikt tych pieniędzy nie przepił, nie przehulał.  W jakim my kraju żyjemy, to, że brakuje świstka papieru to już ma oznaczać, że te dzieci są zdrowe a subwencja się nam nie należy?! – mówił Ryszard Nowak. – Odwołaliśmy się od decyzji MEN, są sprzeczne przepisy i nie ma o czym mówić. Jeśli będzie trzeba to o te pieniądze powalczymy z resortem nawet w sądzie. To już nabrało w kraju takiej skali, że wiele samorządów już nie stać na oddawanie tych subwencji. Powinny tu zapaść zdecydowane rozstrzygnięcia organów państwa – oświadczył prezydent.

Wspiera go Andrzej Bulzak ( PiS), radny sejmiku wojewódzkiego, w którym jest też wiceprzewodniczącym komisji edukacji. Bulzak po tym co usłyszał na temat subwencji zapowiada, ze trzeba zmienić złe przepisy. - Obecny sposób finansowania, w którym przyznawana jest subwencja ogólna,  dla samorządów jest niekorzystny. Nie mają one problemów z realizowaniem nakładanych na nie coraz to nowych zadań, ale z ich finansowaniem. Samorząd rady gminy czy sejmiku ma moc wpływu na prawodawstwo. W tym przypadku doskonale widać, że jest ono wadliwe.  Są związki miast i gmin, jest sejm i tam trzeba podnosić ten problem. Trzeba to naprawić – uważa Bulzak.

Bogumił Storch
Fot: BOS, arch, HSZ
 






Dziękujemy za przesłanie błędu