Żar lał się z nieba, lodziarze kręcili lody na lodach, a umęczeni upałem sądeczanie szukali ochłody gdzie się da [ZDJĘCIA]
Jeszcze o godzinie 16.30 zainstalowany w domu termometr pokazywał 30 stopni w słońcu. W południe żar lał sie z nieba. Było nie do wytrzymania. Kto żyw szukał ochłody.
Jeszcze o godzinie 16.30 zainstalowany w domu termometr pokazywał 30 stopni w słońcu. W południe żar lał się z nieba. Było nie do wytrzymania. Kto żyw szukał ochłody.
Oblegane były brzegi Kamienicy. Ludzie moczyli się w wodzie w pobliżu mostu przy ulicy Kamiennej.
Brzegi rzeki zamieniły się w upalną niedzielę w parkingi.
W taki upał jak muchy padały niemowlęta. W domu ukrop, więc troskliwe matki układały dzieci na kocykach w cieniu.
Na sądeckim rynku, gdzie została zainstalowana kurtyna wodna ochłody szukali, „hardkorowcy” , którzy w upalną niedzielę zdecydowali się pojeździć na rowerze.
Prawdziwe oblężenie przeżywała też fontanna, w której radośnie pluskały się dzieci.
Nawet sadeckie gołębie ulokowały się w pobliżu kałuży.
Aż żal było patrzeć na sadeckich policjantów, którzy w pełnym rynsztunku musieli dzielnie pełnić służbę.
Z upału w Nowym Sączu zadowoleni byli tylko lodziarze, którzy w upał kręcili biznes na lodach.
Agnieszka Michalik, fot.A.M