Znaleźli ich martwych, w tym samym dniu, w Nowym Sączu
Czytaj też Pukała, potem łomotała do drzwi. Dramat przy Nawojowskiej w Nowym Sączu
Także przy Lwowskiej wszystko rozegrało się według tego samego, smutnego scenariusza. W jednym z bloków samotnie mieszkał mężczyzna. Od kilku dni nie kontaktował się z rodziną. Nie przychodził, nie dzwonił.
Pełni złych przeczuć bliscy postanowili sprawdzić co się z nim dzieje. Drzwi zastali zamknięte. I znowu było dobijanie się do mieszkania. Ale za drzwiami panowała przejmująca cisza. Zapadła decyzja o szukaniu pomocy u policjantów, którzy z kolei wezwali strażaków.
Czytaj też Mogli tylko patrzeć jak dom trawi ogień. Nieszczęście w Chomranicach [ZDJĘCIA]
- Mężczyzna był martwy. Lekarz pogotowia nie miał wątpliwości. Zgon nastąpił z przyczyn naturalnych – mówi Barbara Szczerba z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji.
Dlaczego ludzie umierają w samotności, otoczeni tłumem sąsiadów? Czy w miastach postępuje zjawisko ograniczenia więzi społecznych. Ten problem w jednej ze swoich publikacji zgłębiał Rafał Waśko z instytutu socjologii Uniwersytetu Rzeszowskiego.
- Jednostka, która pomimo tego, że żyje w otoczeniu innych jednostek, coraz częściej odczuwa osamotnienie, zatraca własną tożsamość, co w rezultacie może prowadzić do alienacji, a nawet wykluczenia społecznego pisze socjolog. - Ważną kwestią, jest coraz częstsze tworzenie się osiedli grodzonych. Stanowią one wyodrębniony, zamknięty obszar dużych miast w których coraz liczniej chcą ci, lepiej sytuowani. To prowadzi do podziałów na najbogatszych i najbiedniejszych.
Czytaj też Na miejsce nie dojechał. Ofiara brawury czy fatalnej pogody [ZDJĘCIA]
Jak pisze socjolog, w wielu miastach Europy Zachodniej architekci rezygnują z projektowania zamkniętych osiedli, właśnie ze względu na wynikające z tego znaczne utrudnienia w życiu społecznym. ([email protected]) fot.jm