Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 14 lipca. Imieniny: Kamili, Kamila, Marcelego
17/02/2022 - 02:25

Szachy na lodzie po włosku. Polacy odpadli w przedbiegach

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie przyniosły Włochom jedną z największych sportowych niespodzianek w historii kraju - złoty medal w curlingu. Dwójka w mikście dokonała tego w zachwycającym stylu wygrywając wszystkie mecze. Czy curling obok narciarstwa zjazdowego stanie się kolejną specjalnością Italii w sportach zimowych?

Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie przyniosły Włochom jedną z największych sportowych niespodzianek w historii kraju - złoty medal w curlingu. Dwójka w mikście dokonała tego w zachwycającym stylu wygrywając wszystkie mecze. Czy curling obok narciarstwa zjazdowego stanie się kolejną specjalnością Italii w sportach zimowych?

•  Włoski mikst zdobył złoty medal w curlingu na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
•  Włosi liczą, że nieoczekiwany sukces zwiększy popularność tego sportu na Półwyspie Apenińskim.
•  W Polsce nastroje curlingowe są dziś niestety zgoła odmienne.

Stefania Constantini i Amos Mosaner zostali w ostatnich dniach sprawcami największej sensacji w historii włoskiego sportu – zdobyli złoty medal olimpijski w curlingu podczas odbywających się w Pekinie Zimowych Igrzysk Olimpijskich.

Dlaczego jest to aż tak duża niespodzianka? Włochy są w końcu krajem należącym do światowej czołówki w sportach zimowych, posiadają znakomite zaplecze w postaci rozbudowanej infrastruktury oraz skutecznego systemu szkolenia.

Dwukrotnie Włosi organizowali już Zimowe Igrzyska Olimpijskie (Cortina d’Ampezzo 1956, Turyn 2006) oraz będą gospodarzem kolejnej edycji, która w 2026 roku odbędzie się w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo. Ich domeną były jednak do tej pory inne zimowe sportowe, jak choćby sztandarowe dla wszystkich górskich miasteczek narciarstwo zjazdowe. W curlingu jednak Włosi nie byli nigdy nawet blisko olimpijskich medali.

Dlatego też tak wielkie zdziwienie i nie mniej radości wywołał na Półwyspie Apenińskim sukces pary Constantini-Mosaner. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę w jakim stylu zdobyli oni pierwsze olimpijskie złoto w curlingu dla Włoch. Wygrali bowiem wszystkie jedenaście meczów w ramach odbywającej się w Pekinie rywalizacji, nie dając rywalom absolutnie żadnych szans!

I choć ta konkurencja w curlingu jest stosunkowo młoda - mikst w dwójkach został wprowadzony na Igrzyskach dopiero w 2018 roku w Pjongczang; to wszyscy bliscy curlingowi we Włoszech liczą, że nieoczekiwany sukces przyniesie teraz efekt podobny do tego, który wywołał srebrny medal pary Lupo-Nicolai w siatkówce plażowej na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku, czyli znaczący wzrost zainteresowania dyscypliną.

Sytuacja curlingu we Włoszech jest bowiem daleka od idealnej. Łącznie profesjonalistów uprawiających tę dyscyplinę jest tylko 333 (89 kobiet, 244 mężczyzn; 93 juniorów i 240 seniorów). We Włoskiej Federacji Sportów Lodowych zarejestrowanych jest zaledwie 28 podmiotów w sekcji curlingowej.

Teraz pojawiła się nadzieja na rozwój curlingu, szczególnie biorąc pod uwagę, że kolejne igrzyska odbędą się właśnie we Włoszech i każdy medal będzie wtedy jak najbardziej pożądany.

Lód, kamienie, szczotki – o co w tym chodzi?
Nazywany “szachami na lodzie” sport polega na rywalizacji dwóch czteroosobowych drużyn (przynajmniej w swojej klasycznej formule), które na przemian próbują umieścić toczone po lodzie kamienie (osiem w każdej rozgrywce) jak najbliżej środka tzw. “domu” czyli złożonego z dwóch kolorowych okręgów obszaru.

Daną rundę, czyli “end” wygrywa drużyna, której kamień (lub kamienie) znajdzie się bliżej środka “domu”. W jednym meczu zazwyczaj rozgrywanych jest dziesięć “endów”. Kamienie wypuszczane są przez zawodnika, który nie może przy tym przekroczyć granicznej linii, następnie pozostali zawodnicy (najczęściej dwóch) mogą korygować tor ślizgu poprzez szczotkowanie tafli przed kamieniem.

Strategię zagrań oraz tor poruszania się kamieni kontroluje zazwyczaj z “domu” kapitan, który wyznacza docelowe miejsce ślizgu kamienia. Tak w dużym skrócie wyglądają zasady gry w curling.
Początków tej dyscypliny należy doszukiwać się XVI-wiecznej Szkocji, w której to na zamarzniętych jeziorach puszczano po lodzie kamienie próbując nadać im tor właśnie przy użyciu prostych mioteł.

Jednak dopiero w XIX wieku, również w Szkocji powstały pierwsze kluby curlingowe i ustalone zostały i powszechnie przyjęte zasady gry. Nie może zatem dziwić, że wśród państw dominujących w curlingu znajdują się przede wszystkim Szkocja oraz Kanada, Stany Zjednoczone, Szwecja i Szwajcaria. Blisko czołówki znajdują się również Japonia, Korea i Rosja. Próżno szukać tam jednak Włoch czy Polski.

Polski szach-mat
O ile jednak Włosi mogą mieć nadzieję na wzrost zainteresowania tym sportem i osiągnięcie kolejnych sukcesów, to w przypadku Polski sytuacja jest raczej tragiczna.

Pod koniec 2019 roku ministerstwo sportu złożyło (odrzucony później) sądowy wniosek o likwidację Polski Związek Curlingu, a na początku 2020 roku Światowa Federacja Curlingu (WCF) zawiesiła nasz krajowy podmiot, ostatecznie wyrzucając go z międzynarodowych struktury we wrześniu ubiegłego roku.

W efekcie polskie drużyny nie mogły wziąć udziału w kwalifikacjach do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Mamy zatem obecnie do czynienia z curlingową próżnią w Polsce. Są co prawda zawodnicy, istnieją również kluby, jednak nasi zawodnicy nie mogą reprezentować Polski w międzynarodowych zawodach (o dziwo jednak w oficjalnym rankingu WCF Polska zajmuje 13 miejsce wśród mężczyzn i 26 wśród kobiet).

Ewentualnym rozwiązaniem jest zgłoszenie Polskiej Federacji Klubów Curlingowych do WCF, jednak do tego potrzebne jest wsparcie Polskiego Związku Olimpijskiego i droga wydaje się nie tak gładka, jak tafla lodowego pola do gry. (Jakub Romaniuk) Fot. Pixabay







Dziękujemy za przesłanie błędu