Tu czas dosłownie stanął w miejscu. Wiecie gdzie jest ten wyludniony przysiółek?

To bez wątpienia jedno z najciekawszych miejsc na mapie Starego Sącza a i chyba całej Sądecczyzny. Zapraszamy Was na spacer do wyludnionego przysiółka Pieniężne w Przysietnicy. To miejsce doskonale wpisuje się w naszą Randkową Mapę Sądecczyzny.

- Przysiółek Pieniężne został wysiedlony w latach 80-tych, ale do dzisiaj stoi tu sześć starych, drewnianych domów. Są tu grillowiska, jest gdzie posiedzieć. Prowadzą tutaj aż cztery drogi – z Grabowców, z Twarożki, z Wygonów i z centrum Przysietnicy, zaraz koło szkoły. Każdy stąd zna to miejsce, więc jeśli kogoś zapytamy o drogę, każdy mieszkaniec nam ją wskaże – zaprasza zastępca burmistrza Starego Sącza Kazimierz Gizicki, który sam pochodzi i mieszka w Przysietnicy.

Zobacz też: Ta ścieżka rowerowa jest do bani? Stary Sącz mierzy się z krytyką

Pytany dlaczego mieszkańcy się stąd wyprowadzili śmieje się, że powody były te same, dla których obecnie to miejsce jest tak atrakcyjne i ciekawe. Chodzi przede wszystkim o wyjątkowo trudny dla aut dojazd przez las i duże oddalenie od centrum wsi, czyli sklepów, szkoły i wszystkiego tego, bez czego na co dzień ciężko się obejść. Gospodarze z Pieniężnego wybudowali się po prostu na dole.

Gdy wybraliśmy się tam z aparatem fotograficznym okazało się, że auto trzeba zostawić grubo kilkaset metrów od samych zabudowań. Nasza osobówka nie poradziła sobie na ostatnim, bitym, ale już mocno nadgryzionym przez czas, odcinku drogi prowadzącym przez las. Ale już po dotarciu na miejsce okazało się, że warto było tu iść. Atmosfera niesamowita. Stare, drewniane domy, zabudowania gospodarskie, ule jakby przeniesione z innej epoki. Co bardzo cieszy – nie widać tu żadnych śladów wandalizmu choć o tym, że miejsce jest uczęszczane świadczą najdobitniej świeżo zbite ławki przy kilku paleniskach.

Zobacz też: Rekordowo długie przerwy w dostawie prądu! Harmonogram dla Sądecczyzny

W środku zabudowań są jeszcze firanki, meble, obrazy i inne drobiazgi codziennego użytku. A wokół nieprawdopodobna na obecne czasy cisza i spokój. To też świetnie miejsce dla tych, którzy cenią sobie naturalnie rosnące zioła. Mięty, szałwii i melisy jest tutaj bez liku. Zebraliśmy też sporo wrotyczu. W sumie spędziliśmy w tym miejscu z godzinę, ale tylko dlatego, że nie zabraliśmy ze sobą niczego na ognisko. Następnym razem na pewno spędzimy tu całe popołudnie. I Was też gorąco do tego zapraszamy. Nie tylko na randkę, ale na wypoczynek z dala od zgiełku miast. ([email protected] Fot.: ES)