Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 2 maja. Imieniny: Longiny, Toli, Zygmunta
08/12/2019 - 21:00

Zachowują to co ulotne - „Lachy” śpiewająco o tożsamości Sądeczan

Tradycja ojców i żywioł młodości. Tak w dużym skrócie można określić Regionalny Zespół Pieśni i Tańca „Lachy”, działający pod patronatem Towarzystwa Przyjaciół Regionalnego Zespołu Lachy. Tańcem łagodzą obyczaje, muzyką łączą pokolenia, a przy tym integrują wiele środowisk wokół wartości charakteryzujących tożsamość kulturową Sądeczan.

Społeczna działalność

Zespół "Lachy". Fot. archiwum zespołuZespół utrzymuje się głównie ze składek członkowskich, które wynoszą 5 zł miesięcznie. Czynni tancerze płacą dodatkowo 45 zł za osiem prób w miesiącu. – Corocznie otrzymujemy też wsparcie finansowe od Urzędu Miasta Nowy Sącz – kwoty były różne w zależności od roku – tłumaczy prezes, która zajmuje się pozyskiwaniem funduszy, a swoją funkcję, podobnie jak wszyscy członkowie zarządu stowarzyszenia, pełni społecznie.

Wydatki są duże, bo trzeba zapłacić wynagrodzenie garderobianej, kapeli oraz instruktorom. Oprócz tego zapłacić za media w siedzibie Zespołu, która znajduje się w budynku należącym do Urzędu Miasta. Prezes Zespołu podkreśla, że bardzo brakuje dostępności do sali widowiskowej. – Korzystamy z uprzejmości „Sokoła” i Miejskiego Ośrodka Kultury, które udostępniają nam sale gdy mają wolne terminy – mówi Zuzanna Poręba. Zespół zaprasza do siebie, m.in. na cykliczne „Wieczornice”, ale mała sala bez sceny nie mieści wszystkich gości.

Członkostwo w „Lachach” wymaga wkładu finansowego, ale i dużego zaangażowania, bo występy poprzedzone są wielogodzinnymi próbami. Trzeba mieć świadomość, że koncerty wiążą się niejednokrotnie z wyjazdami poza miasto. – Spotykamy się w poniedziałki i czwartki, więc jest to jakieś wyrzeczenie. Jeśli ktoś tak samo jak ja, pracuje na zmiany, musi brać to pod uwagę przy układaniu grafiku.

Do tego są jeszcze obowiązki domowe, więc wymaga to zwłaszcza od nas kobiet, dobrej organizacji czasu – przyznaje Anna Kopieńska, która oprócz tego, że tańczy i śpiewa w „Lachach”, wychowuje z mężem dwójkę dzieci i pracuje zawodowo. Małżeństwo jest zgodne, że absencja na próbie nie służy zarówno im, jak i Zespołowi. – Wszyscy na nas liczą, nie możemy ich zawieść. Nieobecność to też duża strata dla mnie, zwłaszcza że jestem nowa i muszę się nauczyć nie tylko układu, ale i kroków. Trudno to potem nadrobić – mówi Anna, która doskonale radzi sobie natomiast ze śpiewem.

Jej mąż podkreśla, że na początku trudność może sprawić taniec na całych stopach, bo trzeba się bardzo pilnować by nie „hipkać” na palcach. Nie łatwo też tańczyć, gdy ma się na sobie kilka kilogramów więcej. – Sama gurmana waży prawie 3 kilogramy. Do tego buty i pas, które też są ciężkie – wylicza Arkadiusz, ale zaznacza, że chociaż dylematów było mnóstwo, oboje z żoną nie żałują swojej decyzji.

– W Zespole wszyscy się przyjaźnimy,  a występy to dla nas rozrywka i odskocznia od codzienności, a także forma sportu – dodaje z uśmiechem mężczyzna. Widać, że członkowie Zespołu nie liczą godzin spędzonych na sali ćwiczeń, bo to bezcenny czas, kiedy mogą się ze sobą spotkać.

– Dla mnie „Lachy” są drugą rodziną. Próby, koncerty, wyjazdy to jest to, czym żyję – mówi Dorota Wolak-Tokarz. Wszyscy towarzyszą sobie zarówno podczas radosnych, jak i smutnych wydarzeń. Wspólnie kolędują, palą ogniska, wyjeżdżają na wakacje. – Wystarczy, że ktoś rzuci jakieś hasło i zaraz się zbierze co najmniej pół Zespołu – mówi z radością Arkadiusz Kopieński. Przynależność do Zespołu to nie tylko dobra zabawa, ale przede wszystkim wsparcie zwłaszcza w trudnych chwilach, bo „Lachy” to 40 osób dorosłych, na które zawsze można liczyć i 57 radosnych dzieciaków, które zarażają swoim uśmiechem.  







Dziękujemy za przesłanie błędu