Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 3 lipca. Imieniny: Anatola, Jacka, Mirosławy
18/02/2024 - 06:35

Pierwsza niedziela Wielkiego Postu: „Nie samym chlebem żyje człowiek”

O tej prawdzie nie trzeba długo przekonywać. Żyjemy w czasach, kiedy „chleba” nam nie brakuje, kiedy mamy go bodajże najwięcej w historii świata, kiedy zaspokajamy wciąż kolejne potrzeby konsumpcyjne… Ale czy dzięki temu jesteśmy szczęśliwsi? Czy żyjemy pełniej niż nasi pradziadowie, którzy być może niedojadali na przednówku? Wydaje się, że nie.

Wystarczy przyjrzeć się pobieżnie, aby dostrzec, że przez świat przelewa się dziś fala depresji, złego samopoczucia, wypalenia, narzekania… Czego nam zatem brakuje?

Dziś Ewangelia ukazuje nam Jezusa, który odchodzi na czterdzieści dni na pustynię. Jest tam kuszony, musi walczyć ze złym duchem. Czego doświadcza? Głodu, samotności, słabości ludzkiego ciała. Nie ulegając pokusom, pokazuje On nam, co w życiu jest najważniejsze: miłość, konsekwentne zmierzanie do obranego celu, wolność ducha.

Wiele osób dziś cierpi, ponieważ nie potrafi zaspokoić głodu miłości, ponieważ nie wie, jaki sens ma ich życie i to, czego doświadczają, ponieważ nie wie, dokąd ich ono prowadzi, ponieważ są wewnętrznie zniewoleni. Jezus daje nam lekarstwo: wyjście na pustynię, post. Tam możemy uwolnić własne serce, tam możemy odkryć głębię, tam na nowo poczuć, że żyjemy. Nie jest to jednak proste doświadczenie. Oznacza ono często walkę, zmaganie, nieraz również ból – ból odrywania się od tego wszystkiego, co stało się dla nas bożkiem, co nas więzi, nie pozwala w pełni żyć.

„Nie samym chlebem żyje człowiek” – pustynia pyta mnie, w czym pokładam nadzieję, gdzie szukam bezpieczeństwa, gdzie widzę źródło swego życia. Czy są to tylko sprawy i rzeczy tego świata, czy może potrafię wyjść poza ich sferę, aby otworzyć się na nowe ożywcze doświadczenie – na doświadczanie Boga, który uwalnia i wypełnia przemieniającą wszystko miłością?

Ojciec Pio do córki duchowej:

Zapamiętaj, że dusza, która powierzyła się i zaufała swojemu Panu, nie musi się niczego obawiać. Zaufanie Panu Bogu jest jak kotwica, która utrzymuje nas w zbawieniu, lecz otaczający nas ze wszystkich stron nieprzyjaciel zrobi wszystko, ażeby ją wyrwać z naszych serc. Trzymajmy się jej mocno i nigdy nie pozwólmy, aby oddaliła się choćby na chwilę, gdyż wówczas wszystko może być już stracone. Powtarzaj zawsze za Hiobem, szczególnie w chwilach w pełnych smutku, następujące słowa: „Choćby mnie zabił Wszechmocny – ufam” (Hi 13,15).

Bądź zawsze czujna i nie wynoś się ponad to, kim jesteś. Świadoma, że jesteś zdolna do dobrego, innych uważaj za lepszych od siebie, nigdy za równych sobie lub gorszych. Nieprzyjaciel pokonuje pysznych, lecz nie pokona ludzi pokornego serca.

Odrzuć przebiegle podszepty nieprzyjaciela, że jesteś warta jedynie potępienia, gdyż pragnie on wzbudzić w tobie przekonanie, że czegokolwiek się podejmiesz i tak się nie uda. Ignoruj podobne insynuacje i żyj w spokoju, gdyż Pan jest z tobą nade wszystko w chwilach próby. Pismo Święte zapewnia, że dusza doświadczana jest w pełni zjednoczona ze swoim Bogiem: „Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham i będę z nim w utrapieniu” (Ps 91,15).

Więcej odwagi, gdyż pewne jest, iż dusza, która lęka się swojej zguby, nie zginie, lecz podejmie walkę, mając wzrok utkwiony w Bogu. Ona zaśpiewa hymn triumfu i cieszyć się będzie ze zwycięstwa. Nie ma powodu do niepokoju, albowiem Ojciec Niebieski obiecał nam wszelką pomoc i nie dopuści, byśmy byli kuszeni ponad nasze siły. Pietrelcina, 10 kwietnia 1915 roku (br. Maciej Zinkiewicz)







Dziękujemy za przesłanie błędu