Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 13 maja. Imieniny: Agnieszki, Magdaleny, Serwacego
17/06/2020 - 16:50

Wojna futbolowa: Ludzie popełniają samobójstwa po przegranym meczu

„W Ameryce Łacińskiej sposób odbierania futbolu jest szaleństwem. Ludzie popełniają samobójstwa po przegranym meczu, z tego samego powodu do więzienia idą całe drużyny." Ryszard Kapuściński

Byłem tu pierwszy dzień, zupełnie nie znałem Tegucigalpy. Nie jest to wielkie miasto - ćwierć miliona mieszkańców ale leży na wzgórzach i ma zawiły układ ulic. Właściciel chciał mi pomóc, ale nie miał nikogo pod ręką, a mnie się spieszyło. W końcu zadzwonił na policję. Żaden policjant nie miał czasu. Więc zadzwonił do straży pożarnej. Przyszło trzech strażaków w strojach bojowych, w hełmach, z toporkami. Witaliśmy się po omacku, nie widziałem ich twarzy. Powiedziałem, że błagam, aby zaprowadzili mnie na pocztę. Znam dobrze Honduras, kłamałem, i wiem, że jest to kraj najbardziej gościnnych ludzi. Jestem pewien, że mi nie odmówią.
Jest bardzo ważne, żeby świat dowiedział się prawdy, kto zaczął wojnę, kto strzelił pierwszy i tak dalej, a chcę ich zapewnić, że napisałem najszczerszą prawdę. Teraz decyduje czas, musimy się spieszyć (…)

Starałem się zapamiętać drogę i liczyłem kroki. Zbliżałem się do tysiąca, kiedy strażacy zatrzymali się i jeden z nich zapukał do drzwi. Głos z wewnątrz wypytywał nas, cośmy za jedni. Potem drzwi otworzyły się, ale tylko na moment, tak żeby nie wypuścić dużo światła. Teraz byłem w środku. Kazali mi czekać. W całym Hondurasie jest tylko jeden aparat telexu i ten aparat był zajęty przez prezydenta republiki. Prezydent prowadził telexową wymianę zdań z ambasadą Hondurasu w Waszyngtonie, której polecił zwrócić się do rządu Stanów Zjednoczonych o pomoc zbrojną. Trwało to bardzo długo, ponieważ prezydent i ambasador używali niebywale kwiecistego języka, poza tym połączenie rwało się co chwilę.

Dopiero o północy nawiązałem łączność z Warszawą (…) Wyściskałem operatora, życzyłem mu, żeby cały i zdrowy przeżył wojnę, i ruszyłem w drogę powrotną do hotelu. Ledwie znalazłem się na ulicy i przeszedłem kilkanaście metrów, zdałem sobie sprawę, że jestem zgubiony. Znalazłem się w straszliwych ciemnościach, w ciemnościach gęstych, zbitych, nieprzeniknionych, jakby czarna i gęsta maź zalała mi oczy, nie widziałem dosłownie nic, nawet wyciągniętych przed sobą rąk. Niebo musiało się zachmurzyć, bo zniknęły gwiazdy, nigdzie nie było widać żadnego światła. (...)

Ryszard Kapuściński, „Wojna futbolowa”, wydanie XXII, wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2019

wybór fragmentów: AU







Dziękujemy za przesłanie błędu