Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 7 maja. Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry
30/06/2022 - 19:15

W smoczym uścisku. O ograniczeniach Internetu w Chińskiej Republice Ludowej

Świat jednego hegemona, który powstał po upadku Związku Sowieckiego trzęsie się w posadach. Jest to efekt m.in.: wieloletniej, intencjonalnej i kierowanej polityki Chińskiej Republiki Ludowej, której elementem jest pogłębianie ograniczeń nałożonych na społeczeństwo chińskie. Czy w dzisiejszych czasach można jeszcze mówić o Internecie, czy być może nie nastał czas, gdy warto używać liczby mnogiej - Internety?

Internet w swoim współczesnych, zachodnim rozumieniu to miejsce sieciowego, w dużej mierze chaotycznego dostępu do najbardziej skrajnych opinii i wykluczających się poglądów – tzw. sieć sieci. Sieć tak mocno się rozrosła i stworzyła tak wiele zależnych powiązań, iż kontrola globalnego Internetu jest właściwie niemożliwa ze względu na decentralizację serwerów na całym świecie (choć trzeba zaznaczyć, że najwięcej serwerów globalnego Internetu znajduje się na terytorium USA).

Upraszczając, nie istnieje więc możliwość globalnego „wyłączenia” Internetu (istnieje oczywiście ryzyko mniej lub bardziej poważnych awarii sieci). Internet jako miejsce swobodnego dostępu do informacji jest szczególnie niebezpieczny dla systemów autorytarnych i zamkniętych. Już niejednokrotnie wpływał on na ruchy społeczne, upadki reżimów jak np. wydarzenia arabskiej wiosny
z lat 2010-2012, które to protesty rozrosły się dzięki dostępowi do social mediów.

Świadomi tego niebezpieczeństwa decydenci próbują tworzyć więc własne Internety i blokować dostęp do globalnych źródeł informacji oraz manipulować wyszukania. Przykładem krajów próbujących tworzyć swoje własne wersje Internetu są np.: Korea Północna, Iran, Rosja i najbardziej zaawansowany technologicznie i systemowo kraj spośród nich – Chiny.

Chiny zajmują 177 miejsce na 180 pod względem tłamszenia wolności słowa, także w sieci (World Press Freedom Index 2021). Chińska polityka wymierzona w wolność Internetu jest świadoma i systemowa. Wpisuje się w proces cenzury społecznej i obejmuje wszystkie źródła informacji: telewizję, prasę, radio, film, teatr, wiadomości, gry wideo, literaturę.

Chińska cenzura Internetu jest bardzo widoczna w momencie znalezienia się pod „parasolem” blokującym dostęp do sieci globalnej. Chiński Firewall ściśle blokuje ponad 10 000 stron internetowych (to liczba o której wiemy) w tym: Facebooka, Twittera, YouTube’a, Netfliksa  i witryny zależne od Google’a. Jednocześnie rząd pozwala na tworzenie odpowiedników pozostających pod ścisłą kontrolą takich jak: WeChat, Sina Weibo, Douban, Xiaohongshu, Youku, iQIYI.

W chińskiej sieci bez stosowania bardziej zaawansowanych środków obchodzenia blokad (co z resztą jest przestępstwem podlegającym karze wieloletniego więzienia), nie da się korzystać z zachodniego Internetu. Przykładami takich narzędzi jest np. TOR, który jest nielegalny w Chinach, a półlegalny w krajach zachodnich ze względu na możliwości penetracji Dark webu.

Proces zaciskania uścisku wokół społeczeństwa chińskiego przyspieszył w 2013 roku. Wtedy to wprowadzono przepisy pozwalające na karanie więzieniem za teksty wypisywane już i tak w kontrolowanych odpowiednikach aplikacji i portali internetowych. Ograniczono także możliwości korzystania z VPN-ów, co było szokiem dla obserwatorów, ponieważ uważano, iż zamach na te możliwości penetracji sieci odbije się negatywnie na możliwościach handlowych Chin w kontaktach z resztą świata.

W Chinach potwierdzone jest zatrudnienie ponad 2 mln osób na stanowiskach „analityk internetowej opinii publicznej”, realna liczba biorąc pod uwagę brak dostępu do informacji i tylko strzępy danych pochodzących z 2013 i 2014 roku na pewno jest zdecydowanie większa. Zadaniem tych ludzi poza kontrolą legalnych chińskich treści i nastrojów społecznych jest generowanie własnego przekazu, można więc porównać to stanowisko do internetowego trolla, skierowanego na rynek wewnętrzny.

Kontrola Chinanetu postępuje, a bezpiecznymi nie mogą się czuć nawet osoby będące lokalnymi gwiazdami – Fan Bingbing (trzeba jednak wziąć pod uwagę, że słowo „lokalne” w chińskich wielkościach oznaczało 64 miliony obserwujących, czyli poziom zachodnich gwiazd Hollywood np. Julia Roberts czy Jennifer Laurence).

Po powrocie z podróży po USA do Chin wszelki słuch o jej losach urwał się na prawie 4 miesiące, po których wydano oświadczenie, o prowadzonym śledztwie podatkowym wobec aktorki. Spekuluje się jednak, iż prawdziwym powodem zatrzymania była krytyka władz dotycząca postępowania w Tybecie.

Przedstawicieli opozycji i nieprawomyślnych bardzo często dla budowania relacji na zewnątrz oskarża się właśnie o malwersacje finansowe, raz na jakiś czas pozwala się także na oficjalną samokrytykę, która uwierzytelnia przekaz o nieprawidłowościach, świadczy o skuteczności działania systemu represji i surowej, acz miłosiernej ręce państwa, a tak naprawdę służy uzasadnianiu wprowadzania kolejnych represji.

Samokrytyka nie jest wymysłem chińskim. Czerpali oni od najlepszych, występowała bowiem systemie sowieckim. Bezpiecznymi przed nią nie byli nawet najważniejsi urzędnicy np. Wiaczesław Mołotow.

Innymi elementami zaciskającego się systemu jest rozbudowywanie warstwowej kontroli przepływu informacji polegającej na kontroli dostawców usług komunikacyjnych, wprowadzanie urzędowych narzędzi do śledzenia ruchu w ramach prywatnych kafejek internetowych, stworzenie centralnego rejestru poczynań internetowych, który jest do dyspozycji chińskich służb. System ten jest bardzo zaawansowany i udoskonalany ze względu na konieczność uwierzytelnienia się obywatela przed skorzystaniem z Internetu.

Na tym poziomie działa także ograniczenie swobód obywatelskich chińskich mniejszości narodowych np. Ujgurów. Systemu katalogowania ludzi ze względu na ich przychylność i przydatność dla systemu nie powstydziłyby się sam Heinrich Himmler, jeden z twórców ustaw norymberskich, które wprowadzały system segregacji ze względu na rasę tzw. system mischlingowski.

System chiński idzie jednak dalej i wprowadza programy/boty skanujących chiński Internet w poszukiwaniu fraz ograniczonych i zakazanych oraz łączy wyszukujących z frazami. Ustawowo wymuszony jest także obowiązek posiadania w oprogramowaniu urządzenia programu śledzącego „Green Dam Youth Escort” służącego do blokowania treści antykomunistycznych i pornograficznych.

ozbudowywana jest wyszukiwarka „Baidu”, nad którą kontrolę sprawuje władza i bez której właściwie nie da się korzystać nawet z Internetu chińskiego. Jeżeli zawiodą wszelkie algorytmy i narzędzia blokujące pozostaje jeszcze urzędowy „porywacz przeglądarek”, czyli program przekierowujący na strony z zatwierdzoną przez propagandę treścią.

Wielkie totalitaryzmy XX wieku próbowały opanowywać społeczeństwa, potrafiły mieszać w głowach poprzez wymazywanie historii, osób ze zdjęć, kontrolę środków przekazu, stosowanie całkowitej cenzury. Jednak i Joseph Goebbels i Ławrientij Beria nie osiągnęli takiego mistrzostwa kontroli społecznej jaki jest widoczny we współczesnych Chinach.

Co było tylko dystopią zawartą w Orwellowskiej  książce „Rok 1984” powoli staje się rzeczywistością wraz z przyduszającym uściskiem chińskiego smoka, rzeczywistością w której żyje ponad miliard czterysta milionów ludzi. Do jakich celów zostanie wykorzystana ta kontrola, kto stanie się nowym Żydem czy Kułakiem? (Michał Różycki/)ISW, fot. Pixabay.com – zdjęcie ilustracyjne.







Dziękujemy za przesłanie błędu