Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 17 czerwca. Imieniny: Laury, Leszka, Marcjana
25/05/2024 - 17:50

Jak grać i nie przegrać z Chińczykami

- Gdy wieją wichry zmian, jedni budują mury, inni stawiają wiatraki – to stare chińskie przysłowie stanowi doskonały punkt wyjścia do aktualnej geopolitycznej refleksji. Ci, którym nie jest ona obojętna, są świadomi, jak silne gospodarcze i polityczne burze towarzyszą nam obecnie.

Sytuacja międzynarodowa zmienia się z tygodnia na tydzień, powodując, że  Zachód wyrwał się z letargu. Otwierając szeroko oczy, dostrzegł, że graczem, który najlepiej skorzystał z wichrów zmian, są Chiny. W ostatnich trzech dekadach Państwo Środka, wyposażone w przysłowiowe wiatraki, wyrosło na kluczowego gracza w grze światowych wpływów. I co teraz?

Reżyserom polskiej geostrategii potrzeba dziś pilnie czerpać z wiedzy i doświadczenia polskich sinologów oraz specjalistów z dziedziny stosunków międzynarodowych. Natomiast dla dobra powszechnego należałoby wiele kwestii wytłumaczyć. W przestrzeni publicznej najczęściej pojawiają się pytania: - Czy Chin należy się bać? – Jak rozumieć kolosalną ekspansję gospodarczą? – Czy Chiny stanowią zagrożenie dla świata Zachodu? W mainstreamie dominuje przekaz jednostronny, bez kontekstów i nie oparty na wiedzy o Chinach, lecz na strachu.

Nad tym problemem pochyla się dziś dwóch wybitnych profesorów sinologów na łamach opublikowanej kilka tygodni temu książki „Nowa gra w Chińczyka”. Prof. Bogdan Góralczyk oraz dr hab. Marcin Jacoby w rozmowie z Tomaszem Sajewiczem podejmują trud wytłumaczenia, skąd bierze się obawa przed potęgą Chin oraz na czym polega ich polaryzacja z Zachodem.

Proponują rzetelne, umocowane na kontekstach historycznych i gospodarczych, spojrzenie nie stroniące od uznania, że istnieje dużo więcej w dyskursie przedmiotowym niż perspektywa państw zachodnich. Odczarowanie Państwa Środka ma być kluczem do zbudowania racjonalnej strategii.

Państwo Środka łączy dziś z resztą świata sieć wielowarstwowych powiązań w niemal każdej sferze. W naszym kręgu kulturowym coraz częściej słychać głosy, by uniezależniać się od Chin. Jednocześnie wzrasta zależność światowych gospodarek od dostaw z kraju Xi Jinpinga, a każda większa decyzja odbija się od razu na globalnych graczach. Wszystko to w atmosferze coraz silniejszej rywalizacji, ze szczególnym znaczeniem konsekwencji wojny handlowej pomiędzy USA i Chinami.

Dynamicznie zmieniający się układ sił na świecie wyłonił Chiny jako światowego lidera, wykreowanego przez autorytarne władze w Pekinie. – To nie jest czas na budowanie muru. Musimy znaleźć drogę, by korzystne wiatry wiały także dla nas. Sporą część książki duetu wybitnych sinologów zajmują rozmowy o tym, dlaczego w Polsce brakuje rzetelnej, chłodnej dyskusji o Chinach oraz strategicznego myślenia o współpracy politycznej i gospodarczej z Chinami. Co się właściwie stało?

Chiny to starożytna cywilizacja, która w ostatnich dekadach wyraźnie się odrodziła i oficjalnie informuje o Wielkim Renesansie narodu Chińskiego. Nie potrafimy jeszcze tego pojąć. Mamy do czynienia z cywilizacją hermetyczną, wewnętrzną, „państwem środka do środka”, skoncentrowanym na sobie. To zawsze była egzotyka albo kraj trzeciego świata lub częściowo skolonizowany – tłumaczy profesor Bogdan Góralczyk. Teraz mamy zupełnie nowa jakość. Chiny wyrosły na potęgę światową – gospodarczą i handlową. I maja jeszcze większe ambicje. I to jest moment, w którym nie należy się bać, ale  zrozumieć. Nie wiedzieć dziś o tym, co dzieje się w Chinach to wielka ignorancja.

Świat się zmienił! Ten ze Stanami Zjednoczonymi i wszystkimi, którzy się do nich przykleili. W tym świecie zajmowaliśmy silną pozycję. Strach przed zmianą jest tu kluczowy! Musimy się pogodzić, że już tak nie będzie, nie będzie jednobiegunowego momentu, który nastał po 1991 r. ani prymatu państw kolonialnych, czy generalnie USA i Europy. Świat stanie się skomplikowany, nasza pozycja spadnie, będzie się teraz przekształcał przez kilkadziesiąt lat.

Amerykanie zdali sobie sprawę, że Chiny wymknęły się spod kontroli. Zasady wolnego rynku, które sami ustanowili – działają już na korzyść Chin – grają w te grę po prostu lepiej. Amerykanie w głównym przekazie medialnym serwują nam propagandę. Propagandę, która od 2018 roku mówi nam  - największym wrogiem są Chiny. Chiny nam wszystko zabiorą. Są totalitarne i zniszczą świat. Marcin Jacoby mówi – no owszem, są totalitarne, ale od 1949 r.

Musimy usłyszeć głosy z innych zakątków globu. Dyskurs na temat Chin w Korei Południowej jest zupełnie inny, choć jest demokratyczna i prozachodnia. Zupełnie inaczej Chiny są postrzegane w Ameryce Pd., Afryce, Azji Płd-Wsch.



Trump w 2017 r. radykalnie zmienił strategię USA. Od tej chwili zamiast zaangażowania mamy rywalizację. Mamy dwa amerykańskie dokumenty z przełomu 2017/2018 – nowe strategie bezpieczeństwa oraz wojskową. Tam wskazano Chiny obok Rosji jako groźnego rywala. W marcu 2018 r. Trump rozpoczął wojnę handlową i celną, które trwają do dziś. Ponadto Chiny są postrzegane jako trzymające z Rosjanami – co wikła Państwo Środka w wojnę ideologiczną.

Dodajmy do tego wojnę technologiczną: chipy, półprzewodniki, AI, wyścig w kosmosie, pierwiastki ziem rzadkich itd…Podnosząc się po traumie rewolucji kulturalnej pod koniec lat 70. ubiegłego wieku, gdy Chiny wytwarzały 4 % światowego PKB – osiągnęły teraz pułap wytwarzania prawie 20 %. Należy zrozumieć, co się dokonało. To są wielkie procesy strukturalne. W ślad za nimi idą Indie. Korea Pd, Japonia i Singapur wiodą dziś prym  w technologiach użytkowych.

A w Chinach sztuczna inteligencja uplasowała się na piedestale. W Polsce nie rozumiemy przesunięcia strukturalnego. Oto centrum świata przenosi się z Atlantyku na Pacyfik. Jako datę podaje Góralczyk 2001 r. – Czyli wówczas Chińska Republika Ludowa stała się członkiem Światowej Organizacji Handlu. Od tej chwili przez ponad dekadę rosną dwucyfrowo w skali roku. Wchodzą w obecne stulecie jako 6. Gospodarka świata, a już w 2010 r. wyprzedzają Japonię.

Na psyche Chińczyka działa to tak, jakby Polacy wyprzedzili gospodarczo Niemców. Jednowładca Xi Jinping uwierzył, że Chiny znów będą wielką potęgą, Państwem Środka. Tylko nie dopowiadają, czy będzie to jedna z wielu cywilizacji, czy tez jedna centralna, a pozostali będą barbarzyńcami. I to budzi wielkie emocje. Czy grożą nam podboje? – owszem, ale inwestycyjne.

Strach przed Chinami wzrósł, ale nie jest on nowy – Yellow Peril, Żółte niebezpieczeństwo – istniał już na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych, a rasistowska metafora ukazywała ludzi z Azji w kategorii zagrożenia dla świata Zachodu. Pojawiła się po raz pierwszy pod koniec XIX wieku w czasach intensywnej migracji Chińczyków do USA.

Potem przeżywano intensywny lęk w latach 30. i 80. przed Japończykami. To strach przed strasznymi Azjatami, którzy w uproszeniu – przyjdą i nas zjedzą. Strach ten właściwie powraca od Czyngis-chana, przez II wojnę światową i strasznych Japończyków, którzy spowodują, że Amerykanie zbankrutują i obecnie po Chińczyków, którzy…? – I tu właśnie pora zadać odpowiednie pytania, czego się boimy? Co zrobić?


Przede wszystkim przeformatować myślenie! I co równie ważne – utworzyć zinstytucjonalizowane ośrodki analityczno-badawcze, wspomagające kształtowanie polskiej racji stanu pod kątem relacji z Azją Wschodnią. Kogo mamy dziś do dyspozycji? – W Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych – 2 osoby, a w Ośrodku Studiów Wschodnich – 3 osoby. Brakuje w Polsce ośrodków badań czy analiz strategicznych. To jest must have współczesnej geopolityki ze względu na power shift ośrodka światowego na Pacyfik.

Berliński MERICS powstał 10 lat temu i jest światową, renomowaną instytucją. My mamy potencjał, wykształconych ludzi. Brakuje wyobraźni wśród elit politycznych i medialnych. W głównym nurcie Chiny albo nie istnieją, albo są, cytując Góralczyka „dziwolągiem”. Czas to zmienić. (Kowalczyk/ISW)

Źródło: Nowa gra w Chińczyka, Bogdan Górlaczyk, Marcin Jacoby, Tomasz Sajewicz







Dziękujemy za przesłanie błędu