Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
06/11/2018 - 10:45

Diesel droższy od benzyny. Są tacy, co sprzedają taniej w Nowym Sączu

To wszystko stoi na głowie - mówią kierowcy z całej Polski, także ci sądeccy. - Jak to możliwe, że diesel jest droższy od benzyny. Czegoś takiego jeszcze nie było. Kto tak w tym wszystkim namieszał i pustoszy nam kieszenie - pytają?

Do tej pory, ci którzy tankowali do baków ropę, zawsze finansowo wychodzili na tym lepiej niż właściciele aut na benzynę. Nie dość, że diesel palił mniej, to jeszcze olej napędowy był tańszy. Teraz na stacjach paliw ceny diesla przegoniły ceny bezołowiowej. Różnica sięga nawet 20 groszy, co bije po kieszeniach tych, którzy przyzwyczajeni byli do niższych cen.

Czytaj też Koniec z wciskaniem węglowego kitu. Ukręcili bat na nieuczciwych sprzedawców

- Codziennie dojeżdżam do pracy do Nowego Sącza z Korzennej - mówi  kierowca, który ma volkswagena na ropę. - Jeszcze miesiąc temu  kosztowało mnie to w granicach tysiąca złotych, czasem nawet mniej, teraz wydaje 1200 złotych. Za litr diesla trzeba było płacić 5 teraz 5 złotych i 37 - 38 groszy

Kierowcy płaczą, płacą i nadziwić się nie mogą, czemu to wszystko stanęło na głowie 

Dlaczego za olej napędowy trzeba teraz płacić więcej niż za benzynę? Jak doszło do tego paradoksu?

- Na giełdzie cena diesla jest wyższa niż cena benzyny, co automatycznie przekłada się na sprzedaż detaliczną - mówi właściciel jednej z sądeckich stacji benzynowych. - Hurtowe ceny dyktują koncerny paliwowe. Poza tym działa też mechanizm podaży i popytu. Oleju napędowego, w porównaniu z benzyną, sprzedaje się więcej. Poza tym diesla jest na rynku mniej, odkąd skończyła się szara strefa.

Jak dodaje przedsiębiorca, ceny oleju napędowego idą w górę, bo  wyższa jest też cena dolara, co z kolei wpływa na cenę baryłki ropy naftowej.

- Skutki tych zmian teraz dotykają  kierowców, ale za kilka miesięcy odczują to wszyscy - mówi właściciel stacji. -Droższe paliwo oznacza droższy transport, a wtedy pójdą w górę  koszty dystrybucji, podrożeje więc żywność, bo to przecież mechanizm naczyń połączonych.

Na sądeckich stacjach benzynowych za litr diesla trzeba płacić teraz 5zł 37 groszy. Kierowcy szukają miejsc, gdzie jest taniej. Na jednej ze stacji w Nowym Sączu trafiła się nawet cena 5 zł 31 groszy. Najtaniej jak dotąd jest na stacji benzynowej należącej do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji, gdzie litr diesla kosztuje 5 zł 15 groszy. Jak to możliwe?

Czytaj też Takie czasy. Praca szuka fachowców, na których są miliony 

- Sprzedaż prowadzimy od kilku lat i przede wszystkim optymalizujemy koszty pracy - odpowiada prezes spółki Andrzej Górski. - Pół roku temu wprowadziliśmy automat samoobsługowy. Poza tym nasza stacja funkcjonuje  na okrągło przez całą dobę, natomiast obsada pracownicza jest tylko na jedną zmianę. Dzięki temu udaje nam się robić oszczędności. Ważna jest też automatyzacja, bo obsługujemy wiele firm transportowych, które same dokonują rejestracji paliwa, co umożliwia  nasz system informatyczny.

Jak mówi Górski ceny oleju napędowego bardzo mocno wystrzeliły w górę tydzień temu.

- Dla mnie to dziwna sytuacja, tym bardziej, że sam proces obróbki paliw jest bardziej kosztochłonny  w przypadku obróbki etyliny, bo to przecież bardziej czyste paliwo. Myślę, że to co dzieje się w tej chwili z ceną diesla to wynik polityki paliwowych koncernów, które takie właśnie ceny hurtowe dyktują. Pytanie, jak długo taka polityka będzie trwała, bo to przede wszystkim kłopot dla firm transportowych, które dysponują duża flotą samochodową.

- W tym roku ceny paliw kilkakrotnie szły w górę. Teraz, w porównaniu z rokiem ubiegłym,  to piętnaście procent więcej. Końcówka roku na pewno nie zapowiada się optymistycznie - dodaje Górski.

Analitycy uspokajają, że nie dzieje się nic nietypowego. Na ostatnie wzrosty cen nałożyło się kilka czynników. Pierwszy to obserwowany w pierwszej połowie października wzrost cen europejskiej ropy Brent – gatunku referencyjnego dla polskich rafinerii - donosi portal autoblog.  

- Wiosną tego roku baryłka kosztowała 60 dolarów, w wakacje – ok. 70, tymczasem w październiku cena sięgnęła 80 dolarów. Jednak analitycy twierdzili wówczas, że wzrosty cen miały charakter spekulacyjny. Sprawa rozbijała się głównie o planowane sankcje nakładane na Iran, a co za tym idzie – ograniczenie irańskiego eksportu. Jednak w drugiej połowie miesiąca cena ropy naftowej ustabilizowała się, a nawet zaczęła spadać. Póki co nie przełożyło się to jednak na zmiany cen na stacjach paliw - pisze portal.

Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia już w poprzednich latach. W latach 2011-2014 olej napędowy bywał droższy od bezołowiowej nawet o 18 groszy. Taka sytuacja zwykle zmieniała się po 3 miesiącach, czasem po pół roku. To oznacza, że diesel może być droższy od  benzyny nawet do wiosny 2019 roku. 

[email protected] fot. Jm







Dziękujemy za przesłanie błędu