Śmierć zabrała Andrzeja nad ranem. Miał ledwie trzydzieści dwa lata
Rodzina, przyjaciele i znajomi pożegnali Andrzeja Smotra, który przegrał walkę z białaczką szpiku. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Tymbarku. Żegnały go tłumy.
- Na pogrzebie było było mnóstwo ludzi – mówi jeden z jego kolegów z pracy.
Historię Andrzeja Smotra opisaliśmy ledwie dwa tygodnie temu. Walczył z całych sił. Walczyła o niego rodzina, przyjaciele i koledzy z pracy, którzy zaangażowali się w zbiórkę krwi. W tej walce wygrała śmierć. Zmarł w krakowskim szpitalu.
Czytaj też Andrzej ma ledwie 32 lata. Przyszło mu toczyć straszny wyścig ze śmiercią
- Jesteśmy w szoku. Każdy z nas wierzył, że mu się uda. Ale tak się nie stało – mówił jeden z pracowników limanowskiej firmy, gdzie Andrzej Smoter pracował. - To dla nas tragiczna wiadomość. Jest nam bardzo smutno i ciężko o tym rozmawiać.
Czytaj też Potworna, czarna rozpacz! Śmierć kontra najdroższe leczenie na świecie
Choroba postępowała bardzo szybko. Najpierw był w szpitalu w Limanowej i w Nowym Sączu. Potem w ciężkim stanie trafił do jednego z krakowskich szpitali. Do dalszego leczenia pilnie potrzebna była rzadka grupa krwi A Rh- w postaci granulocytów. To koncentrat odseparowanych krwinek białych. Limanowska firma, w której pracował, apelowała o oddawanie krwi. Do tego apelu przyłączył się też Sądeczani. Info.
Czytaj też Pukali, łomotali… za drzwiami była śmiertelna cisza. Znaleźli go martwego
Jak napisał serwis Limanowa in, terapia granulocytami miała ustabilizować jego stan zdrowia, żeby można go było poddać zabiegowi przeszczepu szpiku. Dawcą miał być brat Andrzeja. Nie udało się. Andrzej odszedł za wcześnie. ([email protected] ) fot, limanowa.in