Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 27 kwietnia. Imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty
25/02/2018 - 16:10

Minęła 71. rocznica ostatniej walki i śmierci mjr Józefa Kurasia „Ognia”

W sobotę 24 lutego w Waksmundzie koło Nowego Targu sądeczanie uczestniczyli w uroczystościach, związanych z 71. rocznicą śmierci przywódcy partyzantki antykomunistycznej na Podhalu mjr. Józefa Kurasia „Orła”, „Ognia”, dowódcy zgrupowania „Błyskawica”.

Część z nich pozostała w strukturach UB i MO, w urzędach pocztowych, przedsiębiorstwach transportu, zaopatrzenia i w administracji, co także sprawiało, że jego wywiad działał doskonale. Do likwidacji agentury i wykonywania wyroków została powołana przez „Ognia” tzw. Komisja Szybko – Wykonawcza. Wyroki wydawane były na podstawie informacji od komórek terenowych. Jak wspomina jeden z adiutantów dowódcy „Herkules”: „...o wyroku decydował cały Sztab, nigdy sam „Ogień”.

Przez dłuższy czas oddziały „Ognia” operowały na dużą skalę. Na terenie powiatu nowotarskiego, poza kilkoma miastami, były one faktycznie gospodarzami terenu. I to mimo obecności dużych ilości wojska. „Ogień” na swoim terenie czuł sie do tego stopnia pewnie, że jego podwładni niekiedy wręcz informowali nowotarski PUBP o miejscach swego pobytu. Robili to listownie bądź za pośrednictwem komend MO, np. posterunek MO w Szaflarach został zawiadomiony przez partyzantów „Ognia”, że będą oni obecni 25 IX 1945 r. na zabawie w Bańskiej.

Bez żadnych przeszkód, jak w wolnym kraju, 21 IV 1946 r., o godz. 14:00 Józef Kuraś zawarł ślub z Czesławą Polaczykówną w kościele parafialnym w Ostrowsku, kilka kilometrów na wschód od Nowego Targu. Dla pełnego bezpieczeństwa, położona u stóp Gorców wioska, została ze wszystkich stron otoczona uzbrojonymi w rkm-y patrolami. Po ceremonii zaślubin odbyło się wesele na kwaterze, na Górze Waksmundzkiej.

Ludność Podhala w tym czasie zwracała sie do Kurasia nawet z prośbami o rozstrzygnięcie sporów sąsiedzkich. Sytuacja taka nie trwała jednak długo. UB i KBW zdołało w pełni wykorzystać okres zimowej demobilizacji oddziałów zgrupowania na przełomie 1946/1947 dla zadania mu szeregu dotkliwych strat. Niewątpliwie największym sukcesem, jaki UB odniosło w styczniu 1947 r. była udana operacja osaczenia Mieczysława Wądolnego „Mściciela”, który zginał samobójczą śmiercią otoczony przez KBW 14 stycznia 1947 r.

Dnia 11 II 1947 r. został rozbity i wymordowany patrol szefa 2 kompanii kpr. Józefa Szczoty „Marnego”. 10 II 1947 r. „Marny” wraz z pięcioma podkomendnymi (w tym z Janiną Polaczykówną „Stokrotką”, szwagierką „Ognia”) udali się na nocleg do willi krakowskiego hufca ZHP zwanej „Śmiechówka”. Następnego dnia rano, poinformowani o tym fakcie przez agentkę UBP Marię Minczowską ps. „Niezdecydowana”, funkcjonariusze KBW i UB otoczyli dom.

Akcję rozpoczęto od wrzucenia granatu do pokoju, w którym spali partyzanci (świadczy to o precyzyjności otrzymanego donosu). W czasie walki zginął od postrzału pociskiem dum-dum Władysław Domiczak „Koliba”, a Andrzej Lasak „Podbipięta” popełnił samobójstwo. Budynek stanął w płomieniach. Pozostali przy życiu „Marny” (ciężko ranny w nogi), „Stokrotka”, „Tygrys” (Kazimierz Marduła) i „Znicz” (Mieczysław Żebrowski), nie widząc żadnych szans, poddali się i wyszli z płonącego budynku. Kazano im położyć się na trawie i na miejscu ich zamordowano, pozostawiając przy życiu jedynie J. Polaczykówną, jako szwagierkę „Ognia”, uznając ją za cenne źródło informacji. Akcja ta była prowadzona pod osobistym nadzorem mjr. Bronisława Wróblewskiego z MBP.

22 stycznia 1947 r. skierowano w rejon stacjonowania „Ognia” 829 ludzi z 6 samodzielnego batalionu operacyjnego oraz 2 samodzielnego zmotoryzowanego pułku KBW. Podzielono ich na siedem pododdziałów operacyjnych i sztab z odwodem. Do każdego oddziału przydzielono funkcjonariuszy UBP. Zadaniem każdej grupy było „ustawiczne śledzenie, ściganie i nękanie bojówek „Ognia”. Zakrojone na szeroką skalę akcje wojskowe i pacyfikacyjne w terenie w połączeniu ze wzmożoną pracą agenturalną doprowadziły do likwidacji i aresztowano wielu partyzantów i współpracowników „Ognia”. Były to kolejne poważne ciosy dla zgrupowania „Ognia”, które pogłębiły poczucie beznadziejności sytuacji wśród poszczególnych grup partyzantów, rozlokowanych na melinach i przebywających w lesie.

10 II 47 r. zwerbowany został przez UB agent, któremu nadano pseudonim „Orientacyjny”. Po trzech dniach przyprowadził on do UB kolejnego, zwerbowanego przez siebie agenta ps. „Śmiały”, który przekazał dokładny opis miejsca kwaterowania sztabu zgrupowania „Ognia” w górach za Turbaczem. 17 II 47 r. zdrajca osobiście poprowadził 100 osobowy oddział KBW wzmocniony grupą UB pod dowództwem kpt. F. Dworakowskiego. Następnego dnia, ok. godz. 10:00 grupa operacyjna zbliżyła się do obozu, jednak „ogniowcy” nie dali sie zaskoczyć i już z odległości 300 m. zaczęli się ostrzeliwać. Udało im sie wycofać, jednak stracili jednego zabitego, Józefa Srala „Smaka”.

Po tej operacji „Ogień” podzielił swój oddział sztabowy na mniejsze, kilkuosobowe grupki, które skierował na kwatery we wsiach. Sam na czele zaledwie sześciu ludzi zszedł do Ostrowska 20 lutego 

1947 r. Byli z nim Jan Kolasa „Powicher”, Stanisław Sral „Zimny”, Kazimierz Kuraś „Kruk” (bratanek „Ognia”), Franciszek Dróżdż „Szpak”, Stanisław Ludzia „Harnaś” i łączniczka Irena Olszewska „Hanka”. Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że nie była to grupa rozbitków, czy też jak sugerowano wielokrotnie, grupa ostatnich (sic!) najwierniejszych ludzi, którzy pozostali przy „Ogniu”. Straty jakie zgrupowanie poniosło w listopadzie, grudniu 1946 i styczniu 1947 r., czyli w okresie zimowego rozlokowania części oddziałów i poszczególnych osób na wiejskich kwaterach, znacznie osłabiły całość i spoistość zgrupowania, ale nie były tożsame z jego rozbiciem. Zgrupowanie nie straciło zdolności mobilizacyjnych i w myśl planów „Ognia” na wiosnę oddziały ponownie miały się zebrać i powiększyć. Nie dane jednak było „Ogniowi” zrealizować tych planów. Zdrajcami, którzy donieśli o miejscu kwaterowania to Stanisław Byrdak, Antoni Twaróg i Stefania Kruk. Wszyscy ci ludzie związani byli wcześniej z jego oddziałami.

Nowotarskie UB informacje otrzymało ok. godz. 9:30, 21 lutego 1947 r. Ok. godz. 10:00, czterdziestoosobowa grupa z odwodu Wojsk Wewnętrznych, wzmocniona przez dziesięciu funkcjonariuszy UB i MO, wyjechała do Ostrowska. Całością dowodzili i akcję naprowadzali: mjr B. Wróblewski z MBP, kpt. B. Szwajgert i kpt. F. Dworakowski z WBW w Krakowie, por. A. Podstawski – szef PUBP w Nowym Targu, por. H. Słabczyk z KP MO w Nowym Targu i ppor. E. Zawada z WUBP w Krakowie.

Atak na dom Józefa i Anny Zagatów, w którym przebywał „Ogień” rozpoczęto ok. godz. 13:00. Wcześniej otoczono cały kompleks zabudowań w trójkącie trzech dróg. W trakcie strzelaniny „Powicher” wraz z rannym „Harnasiem” zdołali się przebić i uciec. Zginęli „Zimny” i „Kruk”. „Szpakowi” udało się ukryć. Partyzanci najpierw niepostrzeżenie przeniknęli do sąsiedniego budynku Michała Ostwalda. Podpalono zabudowania, ale „Ogień” wraz z „Hanką” zdołał przedostać się do kolejnego budynku Marii Kowalczyk – Pachowej. Otoczony tam, został wezwany do poddania się. Odmówił, polecając skorzystać z tej propozycji „Hance”.

Po jej wyjściu z budynku „Ogień” próbował popełnić samobójstwo. Strzał w skroń nie spowodował jednak natychmiastowego zgonu – w stanie utraty przytomności został pojmany. Żołnierze obławy, po wdarciu się na strych, zrzucili nieprzytomnego „Ognia” po schodach, jednak UB-ecy, doceniając w pełni wagę informacji, jakie planowali uzyskać podczas przesłuchań, za wszelka cenę chcieli go ocalić.

Przeniesiono go na ciężarówkę, sanitariusz KBW udzielił mu pierwszej pomocy i zawieziono go do nowotarskiego szpitala, który otoczył kordon KBW, a wewnątrz pilnowała „Ognia” obstawa UB i MO. Próby uratowania życia okazały się nieskuteczne. Major Józef Kuraś „Ogień” zmarł dwadzieścia minut po północy, czyli już 22 lutego 1947 roku. Ciało zostało zabrane i złożone na podwórku WUBP w Krakowie i według niepotwierdzonych informacji, następnego dnia przekazano je Wydziałowi Lekarskiemu Akademii Medycznej, jako zwłoki nieznanego mężczyzny.

Do dziś nie jest znane miejsce pochówku mjr. „Ognia”

Śmierć „Ognia” zbiegła się w czasie z uchwaleniem amnestii

 i oba te wydarzenia istotnie zaciążyły na losach „ogniowców”. Zgrupowanie miało charakter typowo wojskowy, oparty na autorytecie dowódcy. Nie poczyniono przygotowań na wypadek konieczności zmiany dowództwa, nie wyznaczono następców, którzy mieliby w regionie szanse zyskać tak duże uznanie dowódców poszczególnych oddziałów.

Dlatego śmierć „Ognia” musiała się równać rozpadowi zgrupowania, nawet gdyby nastąpiła w mniej sprzyjającym dla władzy okresie. W woj. krakowskim, wśród wielu dowódców oddziałów, którzy podjęli decyzję o skorzystaniu z amnestii było szereg „ogniowców”. Za ich przykładem poszli liczni podkomendni i ogółem ujawniło się oficjalnie 376 żołnierzy Kurasia i 134 współpracowników. Jednak, tak jak i w całej Polsce, komuniści nie zamierzali dotrzymać warunków amnestii i niedługo później ujawnieni byli aresztowani i skazywani na wieloletnie wyroki z karą śmierci włącznie. Spowodowało to, jak wszędzie, powrót części partyzantów „Ognia” w góry i podjęcie dalszej, bezpardonowej walki z komunistami.

Już w marcu 1947 r. pojedynczy żołnierze „Ognia” rozpoczęli działania przeciwko resortowi i konfidentom, jednak nie miały one jeszcze charakteru zorganizowanego. W maju, od nowa zorganizował oddział Józef Świder „Pacuła”, przyjmując nowy pseudonim „Mściciel”. Zwerbował 16 ludzi. Występowali pod nazwa „Wiarusy” lub III kompania AK lub ROAK. Ukrywali sie w rejonie Rabki i Skomielnej Czarnej w południowej części pow. myślenickiego. W końcu 1947 r. potroiła się ich liczba, bo do grupy przystępowali również ujawnieni. W roku 1947 „Wiarusy” wykonali kilkanaście akcji zbrojnych, w czasie których zastrzelili 7 żołnierzy KBW, 2 milicjantów, 1 funkcjonariusza UB. W sierpniu zlikwidowali agenta o ps. „Czarny”.

Przeciwko „Wiarusom” natychmiast wystąpiły siły UB i KBW, wykorzystując skrupulatnie doniesienia licznych agentów i informatorów. Przerażona terrorem UB społeczność Podhala nie udzielała już „Wiarusom” tak wydatnej pomocy jak „Ogniowi” i stąd ich akcje stawały sie mniej spektakularne i ponosili straty.

  • 31 X 1947 r. na stacji kolejowej w Lasku rozbita została jedna z grup i zginęło 4 ludzi.
  • 18 II 1948 r. zginał w potyczce d-ca Józef Świder „Mściciel” Po jego śmierci dowództwo nad „Wiarusami” przejął Tadeusz Dymel „Srebrny”. Grupa operowała w rejonach Łopusznej, Kościeliska, Bukowiny i Czarnego Dunajca. Ale i oni nie mieli długo działać. 20 X 1948 r. zginął w zasadzce zastawionej przez KBW „Srebrny”.

Po nim grupę przejął były adiutant „Ognia”, Stanisław Ludzia „Harnaś”, „Dzielny”. Wzorując się na doświadczeniach „Ognia” podzielił ludzi na trzy grupy, licząc, że będzie im łatwiej działać. Jedna operowała w rejonie Szczawnica – Krościenko – Obidza, druga w rejonie Rabka – Rdzawka – Obidowa, zaś trzecia w rejonie Niedzica – Czorsztyn. W końcu 1948 roku „Harnaś” miał w dyspozycji 70 ludzi i dość szeroko rozbudowaną sieć współpracowników. W roku 1948 oddział „Harnasia” zastrzelił 13 milicjantów, 1 żołnierza KBW, 1 zdrajcę i 3 osoby cywilne (?).

Dokonali kilku akcji na spółdzielnie i sklepy. W 1949 r. zastrzelili jednego milicjanta i jednego współpracownika UB. Przeciw „Wiarusom” władze bezpieczeństwa zmobilizowały dość znaczne siły, a mianowicie 250 żołnierzy KBW oraz 60 milicjantów i funkcjonariuszy UB, którymi dowodził Stanisław Wałach, naczelnik Wydziału III WUBP w Krakowie (późniejszy literat, jeden z największych opluwaczy niepodległościowego podziemia), pod nadzorem zastępcy szefa Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie, Franciszka Szlachcica, późniejszego (w latach 70-tych) ministra spraw wewnętrznych i wicepremiera.

Podjęto także grę operacyjną, w wyniku której wprowadzono do „Wiarusów” oficerów UB, jako przedstawicieli III Okręgu ROAK w Krakowie, pod pseudonimami „mjr Maciej” (F. Szlachcic) i „Henryk” (Marian Strużyński, później jako Marian Reniak, autor kilku książek, m.in. „Niebezpieczne ścieżki”, która jak większość z tamtego okresu, dość tendencyjnie opisuje „Harnasia”, jego ludzi i operację przeciwko nim). Już na początku 1949 r. organizacja „Wiarusów” została rozpracowana agenturalnie i przez następne miesiące prowadzono działania zmierzające do likwidacji grupy. 16 lipca 1949 r. w okolice Rabki przybył „mjr Maciej” i doszło do spotkania z trzema chętnymi do wyjazdu do Anglii.

Wśród nich był „Harnaś”. Mistyfikację w czasie nocnego spotkania w głębokim terenie uwiarygodnił samochód ze znakiem angielskiej ambasady. Przewieziono ich do Krakowa, prosto do budynku WUBP i tylko przypadek sprawił, że zorientowali się, że są w rękach swoich prześladowców. Doszło do strzelaniny - „Harnaś” został ranny, dwaj pozostali zostali zabici w walce. Stanisław Ludzia „Harnaś”, „Dzielny”, "Ryś" został skazany na śmierć i stracony 12 stycznia 1950 r. w więzieniu Montelupich w Krakowie. Miejsce pochówku pozostaje nieznane.

17 lipca 1949 r. została aresztowana reszta jego „Wiarusów” i w ten sposób do połowy lipca 1949 r. przestał istnieć zasadniczy trzon „postogniowego” zgrupowania i było tylko kwestią czasu, aby wszyscy zostali ujęci. W sierpniu tego roku aresztowano 122 współpracowników „Wiarusów”.

Śmierć „Ognia” i rozpad jego zgrupowania partyzanckiego, jednego z największych w powojennej Polsce, a w końcu likwidacja „Wiarusów”, jako resztek zgrupowania „ogniowego” kończy rozpoczętą w 1939 r. walkę Podhalan o niepodległą i suwerenną Polskę, zaś wieloletnia inwigilacja ludzi „Ognia” przez Służbę Bezpieczeństwa potwierdza tylko ważne miejsce jego walki z siłą narzuconym, obcym i zbrodniczym reżimem.

Na koniec warto przytoczyć słowa prof. Andrzeja Paczkowskiego, które wspaniale podkreślają niepodległościowy i bohaterski charakter, tej heroicznej lecz jakże beznadziejnej walki „Żołnierzy Wyklętych”, często, już tylko po to, by do końca dotrzymać wierności przysiędze: „Podziemie było toczącą ciężkie boje odwrotowe ariergardą Polski Niepodległej. Tyle, że nie było już się gdzie wycofać”.

Grzegorz Makus







Dziękujemy za przesłanie błędu