Dr Tomasz Podgórski zadziwił mnie niepomiernie, a przecież nie powinien! Koniec końców znamy się – rzec można – prawie od urodzenia (a przynajmniej On mnie!). Rośliśmy jak bracia, choć stale wyprzedzał mnie o ten jeden klasowy rok w szkole podstawowej i średniej. Był przez to zawsze pewnym punktem odniesienia moich szkolnych sukcesów i porażek (nie rzadko!), ale również latarnią, która od czasów jego studiów wskazywała kierunek, bo drogę każdy z nas wybrał własną.