Tym razem w rafinerii skończyło się na strachu. Gorlice mogą spać spokojnie
Zobacz też: Rafineria powstanie z martwych? Kogut chce wskrzesić gorlicki Glimar
Poprzedni wyciek ze starych, ale jeszcze pełnych zbiorników przechowywanych na terenie gorlickiej rafinerii miał miejsce w 2017 roku - doszło do wycieku ze zbiornika z kwasem. Właściciele terenu zostali zobligowani przez strażaków do przepompowania cieczy do innego zbiornika, ale na wszelki wypadek na miejsce wezwano jednostkę chemiczną z Tarnowa. Było też ryzyko, że płyn dostanie się do sieci wodno kanalizacyjnej. Inspektorzy WIOŚ zrobili dokumentację z miejsca zdarzenia a dane zostały przekazane do prokuratury, która od dłuższego czasu prowadziła śledztwo w sprawie przechowywania odpadów na terenie byłego „Glimaru”.
Informacja o zajściu obiła się szerokim echem u gorlickiej społeczności, która wyszła w proteście na ulicę. Wczoraj znów zrobiło się niebezpiecznie, znów strażacy zostali zaalarmowani o wycieku. Pisaliśmy o tym szczegółowo w publikacji Alarm chemiczny dla Gorlic! Wyciek w rafinerii. Powołano sztab kryzysowy
Jak to się skończyło? Okazało się, że i tym razem opatrzność czuwała nad Gorlicami – wyciek był bardzo niewielki a ciecz zidentyfikowano jako mieszkankę wody i paliwa. Przedstawiciele Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nakazali gospodarzowi tego miejsca opróżnienie dwóch uszkodzonych zbiorników o pojemności 150 i 300 metrów sześciennych. I tym razem dokumentacja trafi do organów sprawiedliwości. Ale bomba ekologiczna nadal tyka - na terenie byłego "Glimaru" nadal są dziesiątki zbiorników z niebezpiecznymi substancjami...
ES [email protected] Fot.: ilustracyjne archiwum sądeczanin.info