Fakro kontra urzędnicy, czyli komu mamy dziękować za korki na Węgierskiej (2)
Pierwszy odcinek tego korespondencyjnego pingponga zakończyliśmy w styczniu 2021 roku, gdy wiceprezydent Artur Bochenek, na kolejne pismo Fakro odpowiedział, że w sumie miasto nie ma na to pieniędzy. Ryszard Florek, prezes Fakro, jakoś się tym nie zraził i w odpowiedzi zaproponował, że firma wykupi grunty potrzebne do budowy drogi łączącej ulicę Tłoki z ul. Towarową (po raz pierwszy pada nazwa "Węgierska Smart") i zamieni się z miastem na inne działki. Co więcej, zadeklarował, że Fakro samodzielnie wykona podbudowę i nawierzchnię drogi, a koszty rozliczy z podatków należnych miastu. Po co to wszystko?
- Priorytetem dla nas jest to, by nasi pracownicy oraz mieszkańcy płynnie i bez postojów mogli poruszać się ulicą Węgierską. W ten sposób ograniczymy marnotrawstwo czasu, zadbamy również o środowisko naturalne i jakość powietrza (...) - tlumaczył założyciel Fakro. Był luty 2021 roku. w marcu nadeszła odpowiedź miasta.
- Proponowane przez Państwa rozwiązanie stoi w sprzeczności ze standardami pracy naszego urzędu i niesie ze sobą wątpliwości natury etycznej i formalnej, wynikające z praktyki naszego działania, ustaw o zamówieniach publicznych, gospodarce nieruchmościami, ordynacji podatkowej oraz ustawy o podatkach lokalnych. W związku z powyższym, mieszanie kompetencji urzędu i przedsiębiorcy (ukierunkowanego na osiągnięcie określonego, zaplanowanego celu) stoi w sprzeczności z dobrze pojętym interesem społecznym mieszkańców - można przeczyatć w odpowiedzi.
W grudniu 2021 roku prezes Fakro zaproponował miastu nowe rozwiązanie - "Węgierską smart" firma wyłoży płytami betonowymi. Na własny koszt. - Płyty nie mają trwałego powiązania z podłożem i w arzie konieczności możemy je w bardzo łatwy sposób zdemontować i przywrócić pierwotny stan drogi - zapewnił prezes Ryszard Florek.
Jeszcze w styczniu następnego roku miasto uprzejmie odpowiedziało, że pomysł jest dobry... Aczkolwiek ma minusy, bo szerokość 3 metrów powodowałaby zajeżdżanie prywatnych gruntów, co jak miasto wie z praktyki, ludzi wkurza. Więc najlepiej byłoby grunty wykupić i drogę przebudować. Ale w sumie nie ma o czym mówić, bo przecież problem korków na Węgierskiej rozwiąże łącznik ul. Piramowicza z zachodnią obwodnicą miasta.
Co na to Fakro? W kolejnym piśmie do urzędu zauważa, że nie dostało jasnej odpowiedzi a swe pytanie - czy może tę drogę płytami wyłożyć, czy nie może. Bo tak się składa, że jest już w posiadaniu gruntów na 93 proc. długości drogi. Więc na swoich gruntach do trzymetrowych płyt doda jeszcze po półtora metra pobocza (czyli będzie szerzej niż na ul. Juranda), a tam, gdzie z właścicielami ziemi nie udało się dogadać, pozostaną 3 metry. Ryszard Florek przypomina, że budowa łącznika to na razie sprawa odległa, a proponowane przez siebie rozwiązanie może wykonać w trzy miesiące.
Pierwszego marca 2022 roku przychodzi krótka, precyzyjna odpowiedź - miasto nie zgadza się na wyłożenie drogi płytami. Fakro nie daje za wygraną i prosi o uzasadnienie odmowy. Prośbę ponawia w sierpniu, tym razem kierując ją do przewodniczącego miejskiej rady.
We wrześniu 2022 roku miejski zarząd dróg uprzejmie informuje, że w marcu nie nie odpowiedział, ponieważ jasno się wyraził w porzednich pismach - drogę łączącą ulicę Tłoki z ul. Towarową trzeba przebudować, poszerzyć, zrobić podbudowę i odwodnienie. A ułożenie betonowych płyt uzna za samowolę budowlaną. Kropka. Kto ma rację w tym sporze? ([email protected]) Fot. TK