Sądecka szkoła nowym ogniskiem zarazy? Uczniowie z kaszlem, ścisk na korytarzach
Czy Nowy Sącz wydostanie się z czerwonej strefy? W tej sprawie monitują ministra zdrowia lokalni parlamentarzyści i prezydent Ludomir Handzel.
- Poprosiłem pana ministra o przeanalizowanie sytuacji. Dlaczego? Choćby dlatego, że stan epidemiologiczny w mieście nie wskazuje na to, że powinniśmy się w tej czerwonej strefie nadal znajdować – wyjaśnia prezydent.
W piśmie przesłanym do szefa resortu Handzel wskazuje, że według danych otrzymywanych codziennie z sądeckiego Sanepidu, liczba zakażonych w mieście maleje, a liczba nowych ozdrowieńców rośnie.
czytaj też Urzędnicy skarbówki trafili za kraty. Tego jeszcze w Nowym Sączu nie było
Nie wszyscy jednak ten optymizm podzielają. Nie brak sceptycznych głosów tych, którzy uważają, że z zarazy nie wyjdziemy, bo procedury i zapewnienia o bezpieczeństwie nie idą w parze z rzeczywistością. Tak jest na przykład w szkołach. W tej sprawie otrzymaliśmy alarmistyczny list, pod którym nie widnieje żaden podpis. Nie wiemy czy napisali go uczniowie, rodzice, czy może nauczyciele. Przytaczamy jego treść i traktujemy jako głos w dyskusji na temat czerwonej, koronawirusowej strefy w Nowym Sączu.
- W dobie pandemii mieliśmy czuć się bezpiecznie po powrocie do szkoły. Restrykcje miały być w pewien sposób zachowane, a jest wręcz przeciwnie –piszą autorzy maila. - Czujemy niebezpieczeństwo. Kiedy wchodzimy do budynku, zasady sanitarne przestają istnieć! Na korytarzach w popołudniowych godzinach jest masa ludzi. Lekcje, odbywają się niejednokrotnie w małych salkach bez okien, gdzie jeden siedzi na drugim!
Jak czytamy w liście, w pozostałych salach ławki są łączone i nie ma odstępów między uczniami, którzy po prostu „gniotą się” obok siebie. Zdaniem autorów opowieści o mierzeniu w szkole - której rzecz dotyczy – temperatury, to czysta fikcja.
Jest zupełnie odwrotnie! Uczniowie z katarem, kaszlem przychodzą do szkoły, a pracownicy nie reagują! Podczas przerw nie ma żadnego nauczyciela w sali i ludzie robią co tylko chcą.
- Dezynfekujemy ręce, a później dotykamy narzędzi, kredy, gąbki…. z polecenia nauczyciela. Coś tu jest nie tak... Z takim podejściem będziemy kolejnym ogniskiem koronawirusa – alarmują autorzy listu.
- Dziwimy się podejściu władz miasta z prezydentem Ludomirem Handzlem na czele oraz Sanepidowi, który nie wyraził zgodę na lekcje hybrydowe przy tak licznych klasach, około trzydziestopięcioosobowych – czytamy w mailu przesłanym do redakcji „Sądeczanina”. ([email protected])