Nie było w tym przypadku. Dlaczego Rosjanie spalili fabrykę Fakro na Ukrainie [ZDJĘCIA] [WIDEO]
Sceny jak z katastroficznego filmu
Wydaje się, że to sceny z katastroficznego kinowego obrazu. Na filmie, jaki trafił do sieci, widać ścianę ognia trawiącą ogromne hale sądeckiej fabryki okien dachowych na Ukrainie. Nie było szans na uratowanie tej części zakładu, na którą w poniedziałek rano spadła rosyjska rakieta. Wszystko zamieniło się w zgliszcza.
Próbujemy oszacować straty- mówi w rozmowie z „Sądeczaninem” prezes Fakro Ryszard Florek. – To w sumie pięć tysięcy metrów kwadratowych hal do wyburzenia, a właściwie tego, co po nich zostało. Runęły konstrukcje dachowe. Środek spłonął doszczętnie.
Czytaj też Rosyjska rakieta uderzyła w fabrykę Fakro. Wszystko stanęło w ogniu [AKTUALIZACJA]
Wszystko strawił ogień
W magazynie było dwa tysiące okien.Jedno kosztuje tysiąc złotych, więc to już jest 2 miliony. Jeśli doliczyć do tego halę produkcyjną to wychodzi około 30 milionów - wylicza Florek.
Czy fabryka była ubezpieczona? - pytamy. W czasie wojny nie działa żadne ubezpieczenie - odpowiada prezes Fakro.
W wyniku ataku na Lwów spłonęło 300 ton pomocy humanitarnej, która znajdowała się w magazynie @SpesUkraine
— Caritas Polska (@CaritasPolska) September 19, 2023
Caritas Polska uruchamia działania pomocowe. Wsparcia można udzielić:
*przez stronę https://t.co/K9Xu2MLATq
*wysyłając SMS o treści UKRAINA pod nr 72052 pic.twitter.com/QBRUY0oJb8
Czytaj też Już otwarte. Wielka, sądecka inwestycja za 50 milionów wreszcie gotowa [WIDEO][ZDJĘCIA]
To nie był przypadek
Zdaniem Ryszarda Florka to nie fabryka była celem ataku Rosjan.
- Sądzę, że chodziło o jedną z hal, jaką udostępniliśmy Caritasowi we Lwowie. To było największe centrum pomocy humanitarnej w mieście. Mieli do dyspozycji tiry, wózki widłowe do przeładunku, no i naszych ludzi. Spłonęło kilka tysięcy ton towaru, jaki dotarł do Lwowa zza zachodu i agregaty prądotwórcze. Nie wiem na jaką sumę straty szacuje Caritas.
- To było trzysta ton pomocy humanitarnej. Poprzedniego dnia tirami dotarł tutaj transport z trzydziestoma trzema paletami paczek, które miały trafić do sześciuset sześćdziesięciu rodzin.– mówi Ksiądz Edward Kawa, biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej. - Ponad półtora roku korzystaliśmy z dobroci Firmy Fakro. Stąd cała pomoc była transportowana dalej na, wschód Ukrainy. W tym nocnym ataku wszystko spłonęło w jednej chwili. Dziękujemy Bogu, że nie ma ofiar pośród pracowników czy ochroniarzy.
URGENT As a result of a night attack on Lviv, the humanitarian aid warehouse of Caritas-SPES Ukraine was destroyed. The warehouse and everything in it burned to the ground. Yesterday, 33 pallets of aid from Caritas Poland were delivered there, intended to reach 660 families. pic.twitter.com/NWi8Je8zur
— Caritas Polska (@CaritasPolska) September 19, 2023
- Jak widać, wróg atakuje nie tylko obiekty cywilne, ale też pomoc humanitarną. Prosimy wszystkich o pomoc, o to, żebyśmy dalej mogli wspierać tych, którzy stali się ofiarami tej wojny. Na Ukrainie nie ma już bezpiecznego miejsca. Nawet Lwów stał się miejscem zagrożonym – dodaje biskup.
PILNE!W wyniku nocnych ataków na Lwów spłonął magazyn, do którego wczoraj dotarła pomoc humanitarna Caritas Polska. W transporcie znajdowały się 33 palety PACZEK DLA UKRAINY, które miały trafić do 660 rodzin.@tvn24pl @PolsatNewsPL @tvp_info @RMF24pl @RadioZET_NEWS pic.twitter.com/Q4ST76z0Tp
— Caritas Polska (@CaritasPolska) September 19, 2023
Czytaj też Ciarki od tego chodzą po plecach. Jasnowidz Krzysztof Jackowski już to wie
Co dalej z biznesem Fakro na Ukrainie?
Spłonęła jedna trzecia naszego potencjału Ryszard Florek. - Reszta, która ocalała była w odrębnych budynkach. Pyta mnie pani, czy będziemy to odbudowywać? Tak, ale dopiero kiedy skończy się ta straszna wojna.
Ryszard Florek prowadzi biznes na Ukrainie od blisko dwudziestu lat. Fakro ulokowało tam trzy fabryki produkujące okna dachowe i schody strychowe. Wszystkie znajdują się w zachodniej części kraju. Największy z zakładów, który przed wojną zatrudniał blisko pół tysiąca pracowników, jest we Lwowie, dwa pozostałe, zlokalizowane są w Nowogradzie i Szkle. Produkcja ze wszystkich trzech spółek, w całości trafiała na rynki eksportowe.
O fabrykach Fakro rozmawialiśmy z Ryszardem Florkiem podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. - Na Ukrainie nadal jesteśmy. Produkcja jest trzy razy mniejsza z różnych powodów. Z jednej strony siadł rynek, z drugiej pracownicy poszli do wojska, niektórzy nie wrócili. Mam nadzieję, że z czasem to się uspokoi.
W obrotach firmy produkcja na rynek ukraiński i rosyjski to było mniej niż 20 procent. głownie koncentrujemy się na Europie Zachodniej. Produkcję w ukraińskich zakładach przejęły polskie podmioty i będziemy w dalszym ciągu obsługiwać rynek ukraiński. [email protected]) zdjęcie ilustracyjne fot.: screen Twitter ([email protected])