Wypadek na Barskiej: Korweta owinięta na drzewie. Kierowca i pasażer w szpitalu
Nagle auto zaczęło się obracać; zatrzymało się dopiero, gdy bokiem uderzyło w grube drzewo. Mocno ucierpiał pasażer, od którego strony auto zostało wgniecione niemal do połowy.
- Jakby z kartonu był ten samochód - kręcił głową jeden z mężczyzn, obserwujący jak wydobytych przez strażaków rannych zabierają karetki pogotowia, potem gdy policjanci skrupulatnie zbierali ślady wyciągając ze środka auta także parę butów, aż po chwilę, gdy holownik zabrał zmiażdżony, sportowy wóz. - Po prostu cud, że ten pasażer przeżył...
Rzeczywiście, żółty Corvette niemal do połowy został wgnieciony przez pień. Lekka konstrukcja nadwozia nie zdołała stawić skutecznego oporu. Fotel pasażera został zmięty jak puszka. Samochód, ok. godz. 13 jechał od strony galerii Trzy Korony.
Czy kierowca zbyt raptownie wcisnął gaz czy hamulec, tego nie wiemy. Faktem jest, że jezdnia była jeszcze mokra od deszczu, a opony auta o mocy 430 koni przypominały nieco rajdowe slicki. Dramatyczny efekt: raptowny poślizg i uderzenie w drzewo.
Jak słyszeliśmy, samochód prowadził podobno właściciel, który za 99 tys. zł wystawił niedawno auto na sprzedaż. W fotelu obok siedział ponoć potencjalny kupiec. Obaj zostali przewiezieni do szpitala.
Corvette to niesamowicie szybki i dynamiczny samochód. Pod maską ma silnik o pojemności 6 litrów. Panowania nad nim nie ułatwia manualna skrzynia biegów i napęd na tylne koła. Jest jednak seryjnie wyposażony w system kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy. To jednak tylko mechanika. Nawet włączona, w niesprzyjających warunkach też może zawieść.
(kt) Fot. TK/PSP [email protected]