Wycieczka klasowa zamieniła się w koszmar. Na jaw wychodzą nowe fakty
Zaledwie kilka dni temu pisaliśmy o zaginięciu 16-latki, która jest mieszkanką Nowego Sącza i uczennicą jednej z sądeckich szkół. Nastolatka zaginęła podczas wycieczki klasowej do Warszawy. Na szczęście szybko została odnaleziona przez policjantów cała i zdrowa.
Nasi Czytelnicy wciąż jednak nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Pytają: - Jak do tego doszło, że uczennica zniknęła podczas wycieczki szkolnej? Gdzie była przez ten czas? Czy to było zaginięcie, czy może ucieczka?” Z naszą redakcją skontaktował się też dyrektor szkoły, do której uczęszcza 16-latka. To, co nam powiedział, rzuca nowe światło na tę sprawę.
- 30 maja klasa pojechała na trzydniową wycieczkę wraz z opiekunami. Wszystko było już wcześniej zaplanowane. Przed wyjazdem każdy uczeń został zapoznany z regulaminem wycieczki, w którym wyraźnie były przedstawione zasady co wolno, a czego nie wolno im robić.
Tego feralnego dnia, 31 maja, w godzinach wieczornych, wrócili do hotelu, w którym byli zakwaterowani. Wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, a potem zostali zwołani na kolację. Wtedy okazało się, że jednej uczennicy nie ma. Koleżanki, z którymi nocowała w pokoju twierdziły, że gdzieś wyszła. Wówczas kierownik wycieczki podjął decyzję o przeszukaniu obiektu, ale nigdzie jej nie było – relacjonuje dyrektor sądeckiej szkoły.
Opiekunowie próbowali skontaktować się z nastolatką telefonicznie, ale na nic się to zdało, bo nie odbierała telefonu. Nie odpisywała również na wiadomości przesyłane w portalach społecznościowych. Zaniepokojeni nauczyciele skontaktowali się z dyrektorem szkoły, a następnie z rodzicami nastolatki, których poinformowali, że uczennica uciekła z hotelu bez zgody opiekunów.
O całym zdarzeniu została powiadomiona również policja. Funkcjonariusze natychmiast rozpoczęli poszukiwania nastolatki. W międzyczasie młodzież próbowała szukać jakichś śladów w mediach społecznościowych. Natrafili na informacje, że nastolatka miała spotkać się z chłopakami, których poznała przez internet.
- Cały czas byłem w kontakcie z rodzicami uczennicy, którzy akurat przebywali za granicą i jak tylko dowiedzieli się o ucieczce córki, przyjechali do Warszawy i próbowali na własną rękę jej szukać. W tym samym czasie poszukiwania prowadziła policja – dodaje dyrektor szkoły.
Sandrę zarejestrowała jedna z kamer zamontowanych na stacji benzynowej. Na nagraniu widać, jak nastolatka zmierza dokądś samotnie.
Następnego dnia (1 czerwca) uczniowie wraz z opiekunami wrócili do Nowego Sącza i wtedy też kierownik wycieczki został poinformowany przez policjantów, że nastolatka została odnaleziona cała i zdrowa. Przebywała u poznanego przez internet chłopaka w jednej z podwarszawskich miejscowości.
- Trzeba podkreślić, że nasza uczennica nie zaginęła, ale samowolnie uciekła z miejsca zakwaterowania. Obawiam się, że ta sytuacja spowoduje, że nauczyciele będą bali się organizować wycieczki i brać na siebie odpowiedzialność. Ja pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją. To nauczyciele zgłosili zaginięcie na policję i natychmiast poinformowali o całym zdarzeniu mnie jako dyrektora i rodziców nastolatki, a więc wszystko zostało wykonane zgodnie z przepisami – tłumaczy dyrektor sądeckiej szkoły.
Jak na razie nie wiadomo, czy uczennica poniesie jakieś konsekwencje. Dyrektor podejmie decyzję w najbliższym czasie po wcześniejszych konsultacjach z radą pedagogiczną. ([email protected] Fot. ilustracyjna arch. Sadeczanin)