Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 5 maja. Imieniny: Irydy, Tamary, Waldemara
04/05/2023 - 07:05

Sądecka nauczycielka i mama czwórki dzieci zbiera na lek, który pomoże pokonać jej raka

W marcu tego roku Monika Szyszka usłyszała przerażającą diagnozę: inwazyjny nowotwór piersi z przerzutem do węzła chłonnego. Obok operacji, leczenia chemioterapią i radioterapią ratunkiem dla mamy czwórki dzieci jest lek, który kosztuje 250 tys. zł i jest w Polsce nierefundowany. Stąd w sieci ruszyła zbiórka, która zmobilizowała już wielu sądeczan.

Pani Monika jest nauczycielką w jednej z sądeckich szkół podstawowych, żoną i matką czwórki dzieci. Córka Barbara w tym roku, kończy 18 lat i będzie zdawać maturę, rok młodszy Bartek jest sportowcem, gra w siatkówkę. 11-letni Antoś kocha rysowanie i maszyny rolnicze, a najmłodszy Franek już niebawem rozpocznie szkołę.

„Początek marca zmienił moje życie. Jak tonącą osobę otoczyła mnie ciemność i cisza. W głowie pustka, a w ciele bezsilność i lęk. Przerażona wyczutym w piersi guzem, błyskawicznie robię badania. Słyszę potworną diagnozę. Inwazyjny rak piersi trójujemny o stopniu złośliwości G3. Wszystko staje w miejscu. Co dalej, co z dziećmi? Pytam siebie w myślach i czuje jak tracę oddech. Serce pęka mi na pół. W jednej chwili” – relacjonuje chora kobieta.

Lekarz wskazał, że „nowotwór jest najmniej poznany i sytuacja jest trudna”, bo dodatkowo jest przerzut w węźle pachowym. Zaproponowane leczenie to najpierw chemioterapia przedoperacyjna, 12 wlewów chemii białej co tydzień i 4 czerwonej, co 2 tygodnie. Później operacja i radioterapia. Szansą dla Moniki Szyszki jest leczenie immunologiczne. Lek pembrolizumab mobilizuje aktywność układu odpornościowego i pomaga w zwalczaniu mojej odmiany raka. Niestety nie jest refundowane w Polsce, a jego koszt to 250 tys. zł.

„Wierzcie mi, nie jest łatwo prosić o pomoc. W końcu, tak wiele osób jej potrzebuje. Mimo to bardzo proszę, bo nie chcę zrezygnować z życia. Nie mogę. Wiem, jak boli, gdy odchodzi bliska osoba, jaką zostawia po sobie pustkę. Przeżyłam śmierć matki. Rak odebrał mi ją, kiedy miała 45 lat. Przegrała.

Miłość do dzieci pcha mnie naprzód, mobilizuje, czyni waleczną, dodaje odwagi. Marzę o tym, by zobaczyć jak realizują swoje marzenia. Chcę im w tym pomóc! Chce zobaczyć jak moja Basia dostaje się na wymarzone studia, kibicować Bartkowi podczas meczów siatkówki, podziwiać rysunki Antka oraz z dumą i wzruszeniem słuchać ślubowania Franka na pierwszoklasistę już we wrześniu. Mam nadzieję na lepsze jutro. Na życie” – dodaje.

LINK DO ZRZUTKI NA LEK DLA PANI MARII

oprac. [email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu