Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 9 maja. Imieniny: Grzegorza, Karoliny, Karola
23/12/2021 - 11:35

Mała Arianka umiera na oczach swoich rodziców. Ratujmy jej życie, jest szansa

- Moje dziecko umiera na moich oczach, nie mogę nic zrobić. Chcę wierzyć, że zdążymy, zanim będzie za późno na leczenie. Błagam Was o pomoc i mobilizację. Bez Was nigdy nie zobaczę, jak moja córeczka dorasta – prosi zrozpaczona mama małej Arianki. Ratujmy życie 10-miesięcznej dziewczynki. Czasu jest coraz mniej, liczy się każdy grosz.

- Arianka ma złośliwego guza mózgu. Rozpoczynamy dramatyczną walkę z czasem o jej życie. Mamy ekstremalnie mało czasu na zebranie ogromnej kwoty 9 milionów złotych. Leczenie w USA to ostatnia szansa, by ocalić życie naszej córeczki. Lekarze ze Stanów Zjednoczonych są w stanie uratować nasze dziecko. Mamy czas do 31 grudnia by zebrać pieniądze, w przeciwnym razie Arianka nie będzie miała żadnych szans na przeżycie. Potrzebujemy pełnej mobilizacji i ogromnej pomocy – apelują zrozpaczeni rodzice dziewczynki.

Arianka ma zaledwie 10 miesięcy. Była świetnie rozwijającym się dzieckiem, które przymierzało się do chodzenia i mówienia. Powoli próbowała wstawać o własnych siłach. Niestety kilka tygodni później jej rodzice z ust lekarzy usłyszeli straszną diagnozę – złośliwy guz mózgu.

- W listopadzie nasza córeczka zaczęła się gorzej czuć, wymiotować, nawet kiedy nie miała już czym. Lekarze na początku zbagatelizowali problem. Kiedy trzeci raz trafiliśmy do szpitala, pani doktor zauważyła, że Ariance opada powieka, a buzia jest niesymetryczna. Od tej chwili nasze życie przeniosło się do szpitala, na arenę walki życia ze śmiercią. Naszym największym marzeniem jest, by za kilka miesięcy chwycić w ramiona naszą córeczkę, uściskać ją i wyszeptać jej do ucha, że już po wszystkim, że wreszcie jest zdrowa – mówi ze łzami w oczach mama Arianki.

Guz spowodował wodogłowie, dlatego Arianka tak źle się czuła. Jeszcze tego samego dnia lekarze założyli jej dren. Niestety guz umiejscowił się w pniu mózgu, który odpowiada za podstawowe funkcje życiowe. Jakby tego wszystkiego było mało, jest owinięty siecią żył, unaczyniony, a sam otacza tętnicę główną. Arianka przez ostatnie 3 tygodnie przeszła aż pięć operacji.

Jej malutkie ciałko jest całe pocięte i posiniaczone, ale ona cały czas dzielnie walczy z ciężką chorobą. Pomimo bólu, jaki odczuwa każdego dnia, chętnie ogląda książeczki i bawi się grzechotkami.

- 1 grudnia dostaliśmy rozpoznanie: rdzeniak zarodkowy, medulloblastoma, szybko rosnący i wysoce złośliwy guz mózgu, charakteryzowany w klasyfikacji WHO jako nowotwór IV stopnia. To brzmi jak wyrok, ale nim nie jest. Guz można leczyć. Rokowania w Polsce są nie najlepsze. Ten typ guza zazwyczaj leczy się radioterapią, której nie wykonuje się na dzieciach młodszych niż 3 lata. Dodatkowo naświetlanie jest bardzo niebezpieczne i powoduje nieodwracalne ubytki w dopiero rozwijającym się mózgu. W obliczu całego naszego dramatu pojawiła się nadzieja. Jest tylko jedno miejsce na świecie, gdzie Arianka ma szansę wyzdrowieć raz na zawsze – Szpital Dziecięcy w St. Louis w Stanach Zjednoczonych – opowiadają rodzice dziewczynki.   

W tym szpitalu lekarze wypracowali metodę leczenia tego typu guzów, która – według medycznych publikacji wyników badań – daje aż 85 procent szans na całkowite wyleczenie. Terapia polega na podawaniu dużych dawek chemii celowanej, przy wcześniejszym pobraniu, a potem przeszczepieniu komórek macierzystych ze szpiku. Gdy chemia wyzeruje cały organizm, komórki są w stanie to odbudować. Proces powtarzany jest nawet trzykrotnie. Tę metodę stosuje się wyłącznie u dzieci. Żaden dorosły by jej nie przeżył. Nikt poza dzieckiem nie ma tak silnego organizmu. Po zakończonym leczeniu, organizm jest całkowicie wyczyszczony. To ogromna szansa, którą daje nam medycyna.

- Obecnie w Polsce czekamy na kolejną operację i mamy olbrzymią nadzieję, że lekarzom uda się zmniejszyć guza na tyle, na ile to tylko będzie możliwe. To da nam jeszcze większe szanse na powodzenie terapii w USA. Dostaliśmy już wycenę. Koszt terapii naszej córeczki to 2 miliony dolarów. Mamy czas tylko do końca grudnia na zebranie tej gigantycznej kwoty. Prosimy, pomóżcie nam! My wciąż wierzymy, że się uda, tak jak i wielu dzieciom, które przeszły leczenie w tej klinice w USA – dodaje pani Gracjana Wasiak, mama Arianki.

Do tej pory udało się uzbierać ponad trzy miliony złotych. Niestety czasu jest coraz mnie, a wciąż brakuje ponad pięciu milionów. Każdy może się włączyć w zbiórkę pieniędzy. Wystarczy tylko przelać dowolną kwotę na konto fundacji siepomaga.pl

[email protected] Fot. i źr. Siepomaga.pl







Dziękujemy za przesłanie błędu