Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 7 maja. Imieniny: Augusta, Gizeli, Ludomiry
24/04/2012 - 14:02

Gorlice: Pszczoły wyginęły. Proces się nie rozpoczął

Dzisiaj (24 kwietnia) w Sądzie Rejonowym w Gorlicach miał rozpocząć się proces przeciwko Januszowi G., wiceburmistrzowi Biecza i Joannie S., szefowej firmy, która latem 2010 roku wykonała opryski zwalczające komary. Oprócz komarów zginęły wtedy prawie dwa miliony pszczół. Właściciele pasiek oszacowali swoje straty na ponad 260 tysięcy złotych. Pierwsza rozprawa została odroczona z powodu choroby oskarżonej. Termin kolejnej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
Przypomnijmy, że po powodzi w 2010 roku na terenach, przez które przeszła woda, pojawiła się plaga komarów. Władze wielu gmin wydały wtedy wojnę insektom i zarządziły opryskiwanie podmokłego terenu specjalnym preparatem. Oprysków dokonywano z powietrza. Pieniądze na to przekazywał nawet budżet państwa.
Plaga komarów pojawiła się także w rejonie Biecza. Władze gminy, jak już pisaliśmy, zawarły umowę ze specjalistyczną firmą i w stosownych komunikatach poinformowały o akcji odkomarzania. Jednak kilkunastu bartników odnajdywało po akcji martwe pszczoły.
Związek Pszczelarzy w Bieczu złożył do Prokuratury Rejonowej w Gorlicach zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez gminę oraz firmę wykonującą opryski. Prokuratura dwukrotnie umorzyła postępowanie nie dopatrując się znamion przestępstwa. W tej sytuacji czternastu pszczelarzy zdecydowało się wystąpić przeciwko zastępcy burmistrza Biecza i firmie, która wykonała zlecenie, z prywatnym aktem oskarżenia, składając w sądzie zbiorowy pozew.
Według pszczelarzy – jak czytamy na stronie internetowej Sądu Okręgowego w Nowym Sączu – Janusz G., zastępca burmistrza Biecza, jako funkcjonariusz publiczny, organizator i zleceniodawca wykonania oprysków przeciwko komarom miał nie dopełnić obowiązku powiadomienia ich o terminie planowanego oprysku, a także nie uwzględnił ich sprzeciwu. W 14 pasiekach wymarło około 2 mln pszczół, a straty wyniosły 262 tys. zł. Pozew został skierowany także przeciwko Joannie S., szefowej firmy, która przeprowadziła opryski na podstawie umowy zawartej z wiceburmistrzem Biecza. Według pszczelarzy miano je wykonać niewłaściwie.

Pszczelarze wysłali do ekspertyzy próbki martwych pszczół. Badania były wykonane w specjalistycznym laboratorium w Białymstoku. Tam stwierdzono - jak mówił naszemu portalowi przed kilkoma miesiącami Lucjan Furmanek, prezes Koła Pszczelarzy w Bieczu – iż do oprysków użyto, oprócz standardowego środka, jeszcze jeden, bardziej toksyczny dla pszczół i to w dawkach przekraczających śmiertelną. Furmanek twierdzi, że informacja o planowanych opryskach przyszła zbyt późno, a to uniemożliwiło właściwie zabezpieczenie pszczół. Opryski wykonano jednego dnia – rano i wieczorem.
- W tym czasie kwitła lipa, była wysoka temperatura – mówił nam przed kilkoma miesiącami szef bieckich bartników. – Pszczoły były w locie już po trzeciej rano. Interweniowałem u wiceburmistrza, prosząc, żeby przesunął oprysk i zrobił go w innym terminie. Niestety, nie na wiele się to zdało.
W lipcu ubiegłego roku pszczelarze, działający w Kole Pszczelarzy w Bieczu złożyli do Sądu Rejonowego w Gorlicach zbiorowy akt oskarżenia przeciwko wiceburmistrzowi tego miasta i szefowej firmy, która przeprowadziła oprysk.
- Dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Gorlicach stawiło się dziewięciu z czternastu pszczelarzy – powiedział naszemu portalowi Lucjan Furmanek, prezes Koła Pszczelarzy w Bieczu. – Jednak proces został odroczony.
Na salę rozpraw wszedł także wiceburmistrz Biecza Janusz G. ze swoim obrońcą, a także reprezentująca Joannę S. pani mecenas, która dzisiaj przedłożyła sądowi zaświadczenie od lekarza sądowego. Joanna S. z powodu choroby nie mogła dzisiaj uczestniczyć w rozprawie. Kiedy zacznie się proces jeszcze nie wiadomo? Kolejny termin nie został jeszcze wyznaczony.

(MACH)
Fot. sxc.hu







Dziękujemy za przesłanie błędu