Dzisiaj odbędzie się ekshumacja czerwonoarmistów, historyczna chwila dla Nowego Sącza! Policja pilnuje grobu
O siódmej rano w czwartek 9 lipca ma się rozpocząć ekshumacja szczątków sześciu czerwonoarmistów, spoczywających w grobie położonym przy byłym pomniku Armii Czerwonej przy Al. Wolności w Nowym Sącz - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.
Ekshumację i przeniesienie szczątków czerwonoarmistów do kwatery żołnierzy radzieckich na cmentarzu komunalnym przy ul. Rejtana - zapowiedział wiosną tego roku wojewoda małopolski Jerzy Miller. Wojewoda zapowiadał również powtórny, uroczysty (z honorami wojskowymi i duchowieństwem prawosławnym) pochówek szczątków kilkunastu żołnierzy radzieckich, pozbieranych z kilku miejsc na Sądecczyźnie, m.in. z Paszyna.
Jak ustaliliśmy, prace ekshumacyjne przy Al. Wolności zaplanowano na 16 godzin, choć może się to przeciągnąc do dwóch dni. Grób rozkopią pracownicy jednego z zakładów pogrzebowych pod nadzorem archeologa z Nowego Sącza i antropologa z Krakowa.
Przypomnijmy, że tablica sławiąca Armię Czerwona została zdemontowano przed wyborami samorządowymi 5 listopada zeszłego roku, na parę dni przed kolejną manifestacją, na którą działacze niepodległościowi z Krakowa i Śląska wybierali się z młotami i kilofami. Wtedy też z monumentu usunięto resztki ornamentyki sowieckiej, a wkrótce potem na cokole pojawił się orzeł w koronie, co było oddolną inicjatywą paru sądeckich patriotów.
Wczoraj (8 lipca) późnym popołudniem przy grobie postawiono szkielet specjalnego namiotu i ogrodzono teren barierkami, co - pomimo ulewy - wzbudziło zrozumiałe zainteresowanie sądeczan. Natychmiast pojawili się tam ludzie z aparatmi fotograficznymi i… nie obyło się bez incydentu. Autorem publikowanych w naszym portalu zdjęć jest znany sądecki fotografik Sylwester Adamczyk, któremu policjanci starali się utrudnić pracę, a przecież chodziło o uwiecznienie historycznej chwili w dziejach miasta.
- Ostatni proces zdaje się niewiele nauczył sądecką policję. Policjantka próbowała mi zakazać robienia zdjęć w obrębie pomnika. Za niedostosowanie się do jej poleceń zostałem spisany i poinformowany, że sprawa trafi do sądu – relacjonuje Adamczyk.
Będziemy uważnie śledzić prace ekshumacyjne przy Al. Wolności. Są regionaliści, którzy twierdzą, że tam nikogo nie pochowano i wkrótce okaże się, czy mieli rację.
Wedle dwujęzycznej (po polsku i rosyjku) tablicy nagrobnej pogrzebano w tym miejscu sześciu żołnierzy sowieckich, młodych ludzi (najstarszy miał 31 lat) poległych w okresie od 20 do 25 stycznia 1945 roku. W tym czasie przez Sądecczyznę przetoczył się front, wycofujących się Niemców zastąpili Rosjanie.
Pierwszy pomnik, skromniejszy, postawiono już jesienią 1945 roku na żądanie sowieckiej komendantury miasta, ale po kilku miesiącach wyleciał w powietrze; akcję przeprowadziła młodzież z oddziału antykomunistycznego. Wtedy zbudowano drugi pomnik, masywniejszy, który przetrwał do naszych czasów.
Bój o usunięcie z centrum Nowego Sącza pomnika "braterstwa broni” i przeniesienie prochów czerwonoarmistów na cmentarz, do poświęconej ziemi, środowiska patriotyczne prowadziły od 1989 roku, kiedy to działacze KPN na własną rękę rozpoczęli proces „demontażu” monumentu.
W 1992 roku, za prezydentury Jerzego Gwiżdża, ówczesna Rada Miejska Nowego Sącza podjęła uchwałę o rozbiórce pomnika, lecz jej nie wykonano. Stało się to dopiero po 23. latach, a dzisiaj ma się rozegrać ostatni akt tego dramatu.
(HSZ), fot. Sylwester Adamczyk
Jak ustaliliśmy, prace ekshumacyjne przy Al. Wolności zaplanowano na 16 godzin, choć może się to przeciągnąc do dwóch dni. Grób rozkopią pracownicy jednego z zakładów pogrzebowych pod nadzorem archeologa z Nowego Sącza i antropologa z Krakowa.
Przypomnijmy, że tablica sławiąca Armię Czerwona została zdemontowano przed wyborami samorządowymi 5 listopada zeszłego roku, na parę dni przed kolejną manifestacją, na którą działacze niepodległościowi z Krakowa i Śląska wybierali się z młotami i kilofami. Wtedy też z monumentu usunięto resztki ornamentyki sowieckiej, a wkrótce potem na cokole pojawił się orzeł w koronie, co było oddolną inicjatywą paru sądeckich patriotów.
Wczoraj (8 lipca) późnym popołudniem przy grobie postawiono szkielet specjalnego namiotu i ogrodzono teren barierkami, co - pomimo ulewy - wzbudziło zrozumiałe zainteresowanie sądeczan. Natychmiast pojawili się tam ludzie z aparatmi fotograficznymi i… nie obyło się bez incydentu. Autorem publikowanych w naszym portalu zdjęć jest znany sądecki fotografik Sylwester Adamczyk, któremu policjanci starali się utrudnić pracę, a przecież chodziło o uwiecznienie historycznej chwili w dziejach miasta.
- Ostatni proces zdaje się niewiele nauczył sądecką policję. Policjantka próbowała mi zakazać robienia zdjęć w obrębie pomnika. Za niedostosowanie się do jej poleceń zostałem spisany i poinformowany, że sprawa trafi do sądu – relacjonuje Adamczyk.
Będziemy uważnie śledzić prace ekshumacyjne przy Al. Wolności. Są regionaliści, którzy twierdzą, że tam nikogo nie pochowano i wkrótce okaże się, czy mieli rację.
Wedle dwujęzycznej (po polsku i rosyjku) tablicy nagrobnej pogrzebano w tym miejscu sześciu żołnierzy sowieckich, młodych ludzi (najstarszy miał 31 lat) poległych w okresie od 20 do 25 stycznia 1945 roku. W tym czasie przez Sądecczyznę przetoczył się front, wycofujących się Niemców zastąpili Rosjanie.
Pierwszy pomnik, skromniejszy, postawiono już jesienią 1945 roku na żądanie sowieckiej komendantury miasta, ale po kilku miesiącach wyleciał w powietrze; akcję przeprowadziła młodzież z oddziału antykomunistycznego. Wtedy zbudowano drugi pomnik, masywniejszy, który przetrwał do naszych czasów.
Bój o usunięcie z centrum Nowego Sącza pomnika "braterstwa broni” i przeniesienie prochów czerwonoarmistów na cmentarz, do poświęconej ziemi, środowiska patriotyczne prowadziły od 1989 roku, kiedy to działacze KPN na własną rękę rozpoczęli proces „demontażu” monumentu.
W 1992 roku, za prezydentury Jerzego Gwiżdża, ówczesna Rada Miejska Nowego Sącza podjęła uchwałę o rozbiórce pomnika, lecz jej nie wykonano. Stało się to dopiero po 23. latach, a dzisiaj ma się rozegrać ostatni akt tego dramatu.
(HSZ), fot. Sylwester Adamczyk