Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Poniedziałek, 20 maja. Imieniny: Bazylego, Bernardyna, Krystyny
02/01/2015 - 08:00

Dwanaście miesięcy 2014 roku w policyjnych i strażackich kronikach

Sprawa śmierci półrocznej Madzi z Brzeznej, napaść na orszak weselny w Maszkowicach, trąba powietrzna nad Starym Sączem, kolejna powódź na Sądecczyźnie i z ostatnich dni – dwaj dyżurujący lekarze – anestezjolodzy opuszczający limanowski szpital, po tym jak krewna zmarłej kobiety nabrała podejrzeń, że jeden z lekarzy może być pod wpływem alkoholu. To tylko niektóre z wielu różnorodnych zdarzeń minionego roku w regionie, które zapisały się między innymi w policyjnych i strażackich kronikach. Taki był 2014 rok. Obfitował w ludzkie tragedie, ale także i miłe chwile. Prezentujemy nasz subiektywny przegląd wydarzeń mijających dwunastu miesięcy.
Dramat w Brzeznej

Śmierć 6-miesiecznej Madzi z Brzeznej wstrząsnęła w kwietniu ubiegłego roku całą Polską. Kiedy do domu dziewczynki przyjechała wezwana karetka pogotowia ratunkowego na pomoc dla niemowlęcia było już, niestety, za późno. Po śmierci dziecka policja zatrzymała oboje rodziców. Usłyszeli oni prokuratorskie zarzuty. Są podejrzani o znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem i nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Madzia w chwili zgonu ważyła zaledwie 3,5 kilograma. Według biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej przyczyną zgonu dziecka była wielonarządowa niewydolność organów oraz wyniszczenie i odwodnienie organizmu. Zmiany te, jak napisali w swojej ekspertyzie biegli, zostały wywołane najprawdopodobniej nieprawidłowym odżywianiem i skrajnym niedożywieniem. Rodzicom dziewczynki grozi do 10 lat więzienia. W grudniu 2014 roku prokuratura uchyliła im areszt tymczasowy. Uznała, że nie zachodzi już obawa matactwa przez podejrzanych, a więc główna przesłanka stosowania wobec nich takiego środka zapobiegawczego, a przebywanie małżonków na wolności nie wpłynie negatywnie na wyniki śledztwa. Prokurator zastosował wobec rodziców Madzi wolnościowe środki zapobiegawcze – dozór policji, poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju. Będą oni odpowiadać z wolnej stopy.
Kilka tygodni po śmierci dziewczynki sądecka policja zatrzymała Marka H., sądeckiego „znachora”. Jest on podejrzany o sprawstwo kierownicze, które miało doprowadzić do nieumyślnego spowodowania śmierci półrocznej Madzi i świadczenie usług medycznych bez wymaganych uprawnień. Znachor konsekwentnie odmawia składania wyjaśnień i nie przyznaje się do winy. Miał on – co potwierdzili w swoich zeznaniach rodzice Madzi – udzielać rad w leczeniu ich 6-miesięcznej córki. Podejrzany, zgodnie z decyzją sądu, opuścił areszt w listopadzie 2014 r. Sąd uchylił Markowi H. areszt z uwagi na jego stan zdrowia, w szczególności na jego schorzenia kardiologiczne. Muszą być one leczone w warunkach wolnościowych. Na decyzję sądu o nieprzedłużaniu aresztu „znachorowi” złożyła zażalenie prokuratura. Pod koniec listopada sąd postanowił uchylić zaskarżone postanowienie o nieprzedłużeniu aresztu tymczasowego temu podejrzanemu i przekazać sprawę Sądowi Rejonowemu w Nowym Sącz do ponownego rozpoznania.

Napadli na sklepy jubilerskie. W więzieniu spędzą po 3,5 roku

Przed Sądem Rejonowym w Nowym Sączu znalazły finał głośne sprawy napadów na sklepy jubilerskie w Nowym Sączu i Gorlicach, do których doszło w styczniu ub. r. Dwaj młodzi sądeczanie, którzy odpowiadali za usiłowania rozbojów, a także, jak się okazało i inne udowodnione im przestępstwa, zostali skazani w kwietniu na kary po 3,5 roku pozbawienia wolności. Wyroki były wówczas nieprawomocne. Na ławie oskarżonych zasiedli 19-letni Patryk Cz. i o dwa lata od niego starszy Jakub S. Obaj stanęli przed wymiarem sprawiedliwości pod zarzutem usiłowania rozbojów na sklepy jubilerskie, ale także m.in. włamań i kradzieży. Jako pierwszy do „Jubilera” w Gorlicach wszedł Jakub S., by „rozejrzeć się”. To on miał sprawdzić, ile osób jest w sklepie i, czy można dokonać w nim rozboju. Po upewnieniu się, że jest w nim tylko ekspedientka, szybko opuścił placówkę. Zaraz potem wszedł do niej Patryk Cz., który zaatakował kobietę gazem. Napastnik próbował zabrać 24 srebrne łańcuszki o wartości 2,7 tys. złotych. Pracownica sklepu zdołała włączyć alarm napadowy, który spłoszył rabusia. Cztery dni później Patryk Cz. wszedł po południu do sklepu jubilerskiego przy ul. Jagiellońskiej Nowym Sączu. W środku była tylko ekspedientka. Dziewiętnastolatek nagle brutalnie ją zaatakował. Podobnie, jak w Gorlicach użył gazu, a potem bił pięściami po głowie kobietę wzywającą pomocy. Krzyki kobiety usłyszała inna ekspedientka pracująca w jednym ze sklepów pod drugiej stronie ulicy. Czym prędzej przybiegła na pomoc. Zablokowała drzwi odcinając napastnikowi drogę ucieczki.
Patryk Cz. i Jakub S zostali zatrzymani przez policję. Obaj przyznali się do zarzucanych im czynów i dobrowolnie poddali się karze dwóch lat pozbawienia wolności. Prokuratura nie znalazła wówczas podstaw do stosowania wobec podejrzanych aresztu tymczasowego. Wobec obu podejrzanych prokurator zastosował wtedy środki wolnościowe: zakaz opuszczania kraju i dozór policji. Prokurator wziął wówczas pod uwagę to, że obaj sprawcy przyznali się do zarzucanych im czynów i dobrowolnie poddali się karze. Zarówno Patryk Cz., jak i Jakub S. nie wyciągnęli jednak wtedy żadnych wniosków z sytuacji, w jakiej się znaleźli. 28 stycznia ub.r, będąc świadomym, że czeka ich proces, obaj włamali się do domu ciotki Jakuba S. w Piątkowej. Skradli m.in. złotą biżuterię, aparat fotograficzny, laptopa, pieniądze o łącznej wartości prawie 14 tys. złotych. Po tym „skoku” błyskawicznie wpadli w ręce sądeckiej policji i trafili do aresztu. Sąd Rejonowy w Nowym Sączu wymierzył obu oskarżonym kary po 3,5 roku pozbawienia wolności.

Dwa razy złapany w nocy na jeździe po pijaku

Rok temu w pewną styczniową noc w Krynicy-Zdroju policjanci dwukrotnie zatrzymali tego samego nietrzeźwego kierowcę Volkswagena. Najpierw skontrolowali go około godz. 1.30 na ul. Kraszewskiego. Badanie wykazało, że 32-letni mężczyzna ma w organizmie ponad 2 promile alkoholu. Policjanci zatrzymali mu prawo jazdy, a kryniczanin trafił pod opiekę osoby, która została wskazana przez niego. Osobie tej funkcjonariusze przekazali również samochód. 32 – latek nie przemyślał jednak swojego postępowania i ponownie wsiadł za kierownicę auta. Po godz. 4, tym razem na ulicy Zdrojowej, został zatrzymany po raz drugi przez policjantów do kontroli drogowej. Mężczyzna jechał tym samym samochodem. Funkcjonariusze raz jeszcze zbadali go na trzeźwość. Okazało się, że miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Tym razem trafił do Izby Wytrzeźwień.

Wyrok w sprawie zaginięcia limanowskich archiwaliów

W lutym w Sądzie Rejonowym w Limanowej zapadł wyrok w głośnej sprawie zaginięcia bezcennych limanowskich archiwaliów. Były dyrektor Muzeum Regionalnego Ziemi Limanowskiej Jan W. został skazany nieprawomocnym wyrokiem na rok pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 3-letni okres próby. Dyrektor W. był oskarżony o to, że od maja 2007 do listopada 2011 roku w Limanowej jako funkcjonariusz publiczny, piastując stanowisko dyrektora Muzeum Regionalnego nie dopełnił ciążących na nim obowiązków poprzez niewłaściwe zarządzanie oraz nadzór nad funkcjonowaniem kierowaną przez siebie samorządowa placówką muzealną. Doprowadził on do utraty w niewyjaśnionych okolicznościach zdeponowanych w muzeum cennych dla kultury archiwaliów - aktu lokacyjnego Limanowej wydanego przez króla Zygmunta Augusta z 1565 roku, przywileju dla miasta Limanowa na urządzanie dwunastu jarmarków rocznie wydanym przez cesarza austriackiego w 1792 roku, dwóch tłoków: pieczęci miasta z 1573 roku oraz pieczęci miasta Limanowa z 1575 roku. Niestety śledczym nie udało się ustalić, co stało się z tymi archiwaliami.

Kryniccy strażacy - krwiodawcy nr 1 w Polsce

Strażacy z jednostki ratowniczo-gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Krynicy-Zdroju zajęli pierwsze miejsce w kraju w VIII edycji Programu „Strażacy w honorowym Krwiodawstwie Ognisty Ratownik – Gorąca Krew”. Klub „Ognista Kropla”, działający przy jednostce ratowniczo-gaśniczej PSP w Krynicy-Zdroju zajął już po raz trzeci z rzędu pierwsze miejsce w tym ogólnopolskim programie. W 2014 roku przyznano mu je w kategorii najlepsza JRG.

Sądeckie więzienie z solarami

W Zakładzie Karnym w Nowym Sączu w ubiegłym roku rozpoczęła się termomodernizacja budynków. Projekt pn. „Zielone inwestycje” będzie realizowany do września 2015 roku. Sądeckie więzienie uzyskało na realizację inwestycji prawie 2,6 mln złotych dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Jej koszt wyniesie około 5 mln złotych. Pozostałe środki pochodzić będą z budżetu ministerstwa Sprawiedliwości. Więzienie mieści się w dawnych budynkach poklasztornych oo. Pijarów. Remont w obiektach mających ponad trzysta lat obejmuje wymianę instalacji centralnego ogrzewania, modernizację instalacji doprowadzającej do budynków ciepłą wodę, modernizację systemu wentylacji, a także wymianę oświetlenia na ledowe, czyli energooszczędne. W ramach projektu zainstalowane zostaną na specjalnej konstrukcji solary (ponad sto), które podgrzewać będą wodę dla całego zakładu.

Akt oskarżenia przeciwko byłemu dyrektorowi MORD

Do Sądu Rejonowego w Nowym Sączu trafił w maju ubiegłego roku akt oskarżenia przeciwko Józefowi P., byłemu dyrektorowi MORD w Nowym Sączu, który usłyszał zarzuty korupcyjne. Został on zatrzymany przez policję w styczniu 2012 roku. Oprócz niego zatrzymano wtedy też kilka innych osób, m.in. instruktorów nauki jazdy oraz właścicieli szkół nauki jazdy. Szybko okazało się, że sprawa afery korupcyjnej ma znacznie szerszy, ponad lokalny zasięg. Początkowo śledztwo w tej wielowątkowej sprawie prowadziła Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, a później przejęła ją Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Główny wątek tego postępowania toczył się wokół podejrzenia przyjmowania korzyści majątkowych przez byłego już dzisiaj dyrektora MORD w Nowym Sączu i pracowników tej instytucji w zamian za uzyskanie pozytywnych wyników na prawo jazdy. Prokurator postawił Józefowi P. 21 zarzutów korupcyjnych. Podejrzany usłyszał zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych w okresie od stycznia 2010 do stycznia 2012 roku, a więc do momentu jego zatrzymania. Były szef sądeckiego MORD dobrowolnie poddał się on karze zaproponowanej przez prokuratora. Przystał także na karę grzywny oraz na przepadek 31,5 tys. złotych pochodzących z łapówek na Skarb Państwa. Józef P. będzie odpowiadał przed sadem z wolnej stopy. Niebawem sprawę rozpatrzy sąd.

Nowi prokuratorzy rejonowi – w Nowym Sączu, Muszynie i Limanowej

W Nowym Sączu, Muszynie oraz Limanowej zmienili się prokuratorzy rejonowi. Ci, którzy dotychczas piastowali tę funkcję wrócili do Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Nowi prokuratorzy rejonowi powołani przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zaczęli pracę w „rejonówkach” 8 lipca ub. r. W Nowym Sączu prokuratora Artura Szmyda zastąpił na tym stanowisku prokurator Waldemar Starzak. W Limanowej fotel prokuratorski zajął po prokurator Janinie Tomasik prokurator Mirosław Kazana, a w prokuraturze w Muszynie, którą przez wiele lat kierował prokurator Ludwik Huzior kierownictwo przejęła prokurator Aleksandra Noga.

Poszukiwany 20. listami gończymi. Zatrzymany w Wielkiej Brytanii

10 lipca z Londynu do Polski przewieziono 28-letniego sądeczanina poszukiwanego dwudziestoma listami gończymi. Jego zatrzymanie było efektem współpracy sądeckich i brytyjskich funkcjonariuszy. Policjanci Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu prowadzili poszukiwania 28-latka od września 2008 roku. Sądeczanin ukrywał się przed organami ścigania, ponieważ miał na swoim koncie rozboje, oszustwa, handel narkotykami i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Mężczyzna został zatrzymany na terenie Wielkiej Brytanii. Po ekstradycji osadzono go w jednym z zakładów karnych na terenie centralnej Polski.
Komendant Anna, szefową Komisariatu Policji w Mszanie Dolnej. Jedyna w Małopolsce!
Aspirant Anna Pękała jest pierwszą komendantką komisariatu policji w Małopolsce. Od lipca 2014 roku kieruje jednostką w Mszanie Dolnej. W jej przypadku, można powiedzieć, historia zatoczyła koło, bo ponad czterdzieści lat temu jej już dziś nieżyjący ojciec, Jerzy Bodziony także, jako komendant, kierował tym komisariatem.

Seria fałszywych alarmów bombowych w regionie

22 lipca z budynków Wojskowej Komendy Uzupełnień, Urzędu Skarbowego, a także Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, Prokuratury Rejonowej w Muszynie, Prokuratury, Sądu Rejonowego i Urzędu Skarbowego w Limanowej ewakuowano pracowników, po tym, jak do tych instytucji dotarła informacja o rzekomo podłożonych ładunkach wybuchowych. Ładunków w żadnym z tych budynków nie znaleziono.

Trąba powietrzna nad Starym Sączem

14 sierpnia nad Starym Sączem przeszła trąba powietrzna. Najbardziej ucierpiały budynki i infrastruktura przy ul. Partyzantów i Węgierskiej, a także w rejonie dworca kolejowego. Siła wiatru była tak duża, że zerwała dachy z dziesięciu budynków. Zadaszenia na innych poważnie uszkodziła. Podczas wichury ranna została młoda kobieta. Została skaleczona rozbitą szybą.

Atak na orszak weselny w Maszkowicach

Do bulwersujących wydarzeń, którymi żyła pod koniec sierpnia cała Polska, doszło w pobliżu romskiej osady w Maszkowicach (gmina Łącko). Romowie mieszkający w osadzie w Maszkowicach zatrzymali jadących weselników. Postawili na drodze bramę, domagając się wódki weselnej i słodkości. Skończyło się na biciu, pluciu, wyzwiskach, ciskaniu kamieniami i kopaniu samochodów gości weselnych. Po tym zdarzeniu mł. asp. Iwona Grzebyk-Dulak, rzecznik prasowy sądeckiej policji informowała, że z relacji Romów wynikało, iż jeden z gości weselnych uderzył 14-letniego mieszkańca Maszkowic, natomiast z relacji gości weselnych wynikało, że w trakcie przepychanki Romowie uszkodzili samochód jednemu z gości weselnych. Po tym zdarzeniu policja przyjęła łącznie cztery zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, jedno od osoby ze społeczności romskiej, a trzy od uczestników wesela. Treść zawiadomień oraz złożone przez pokrzywdzonych zeznania dały podstawę do zatrzymania przez funkcjonariuszy pięciu osób narodowości romskiej, w tym jednej nieletniej, która po przesłuchaniu została przekazana opiekunowi. Wszyscy z zatrzymanych usłyszeli zarzuty. Trzech mężczyzn - zarzut rozboju (żądanie groźbą wydania artykułów i alkoholu), w tym jeden z tej trójki także zarzut uszkodzenia ciała. Taki sam zarzut dotyczący uszkodzenia ciała usłyszał kolejny z zatrzymanych, a nieletni zarzut pobicia. W trakcie przesłuchania cała piątka przyznała się do stawianych im zarzutów. Po tych zdarzeniach wzmocniono służbę policyjną w tym regionie.

Internet i skype dla więźniów z Nowego Sącza

W październiku w sądeckim wiezieniu uruchomiono dla więźniów stanowisko komputerowe do rozmów przez Internet.
34-latek namawiał personel szpitala do palenia „zioła”
W październiku do szpitala w Limanowej trafił 34-latek, który na Izbie Przyjęć w najlepsze palił papierosa. W ogóle nie zwracał uwagi na obowiązujący zakaz. Chwaląc się, że jest to marihuana, namawiał także personel szpitalny do wspólnego delektowania się „ziołem”. Policja zatrzymała mężczyznę, przy którym znaleźli sześć woreczków suszu roślinnego. Analiza zawartości wykazała, że jest to marihuana – mówił wtedy naszemu portalowi rzecznik limanowskiej policji. „ Pacjent” został osadzony w aresztach limanowskiej komendy.

19-latka znaleziona z podciętym gardłem w Nowym Sączu


W połowie października w okolicach dworca autobusowego MPK przy ul. Kolejowej w Nowym Sączu znaleziono ciężko ranną młodą kobietę. Trafiła ona z poważnymi obrażeniami szyi, klatki piersiowej i pleców do sądeckiego szpitala. Policja zatrzymała kilkanaście godzin później 21-letniego mieszkańca Warszawy podejrzanego o usiłowanie zabójstwa mieszkanki podsądeckiej miejscowości. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Mężczyzna przyznał się do zadania pokrzywdzonej co najmniej dwóch ciosów nożem. Natomiast nie przyznał się on do zamiaru usiłowania zabójstwa kobiety.

Sądeccy strażacy wrócili z Katowic, z trudnej akcji

Strażacy ze Specjalistycznej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej „Nowy Sącz” wspólnie z kolegami z Jastrzębskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej PSP odnaleźli ciała trzech ofiar, które zginęły podczas wybuchu w kamienicy przy ul. Sokolskiej w Katowicach. Ratownikom pomogły w tym specjalnie szkolone psy. Strażacy dotarli do zwłoki małżeństwa – dziennikarzy i ich 2-letniego syna.

Skradzione pieniądze ukryła w....warkoczach

Pomysłowością wykazała się 20-latka, która w Siekierczynie (gmina Limanowa) ukradła kilkaset złotych mieszkance tej miejscowości. Złodziejka ukryła banknoty w....warkoczach. Pod koniec października młoda kobieta zapukała do jednego z domów w tej miejscowości. Prosiła o jedzenie. Po jej wyjściu właścicielka domu zorientowała się, że zginęło jej kilkaset złotych. Zaalarmowała policję. Funkcjonariusze dysponowali jedynie ogólnym rysopisem kobiety proszącej o pomoc i na tej podstawie zatrzymali młodą mieszkankę powiatu limanowskiego. Podczas przeszukania policjanci odzyskali całą skradzioną kwotę. Jak się okazało 20-latka ukryła pieniądze...w swoich warkoczach. Zatrzymana przyznała się do kradzieży i poddała dobrowolnie karze.

Śledztwo w sprawie podpalenia kościoła w Ptaszkowej umorzone po raz drugi

Prokuratura Rejonowa w Gorlicach po raz drugi umorzyła śledztwo w sprawie podpalenia zabytkowego kościoła pw. Wszystkich Świętych w Ptaszkowej (gmina Grybów). Postępowanie w tej sprawie, które prokuratura musiała wznowić, bo taka była decyzja gorlickiego sądu, zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Przeprowadzone czynności nie doprowadziły do uzyskania ważnych dowodów, które wpłynęłyby na zmianę stanowiska prokuratora prowadzącego to postępowanie – mówił naszemu port Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach. Przypomnijmy, że pożar zabytkowej świątyni w Ptaszkowej, do którego doszło 16 stycznia 2013 roku, nie był przypadkowy. Kościół został podpalony. Wówczas ze wstępnych policyjnych ustaleń wynikało, że sprawcy, przed podpaleniem świątyni, oblali substancją łatwopalną, najprawdopodobniej benzyną, dwa jej drewniane narożniki. Obiekt pochodzący z 1555 roku, na szczęście nie spłonął. Ocalał m.in. dzięki zainstalowanemu monitoringowi przeciwpożarowemu, a także dzięki błyskawicznej i sprawnej akcji ratunkowej podjętej przez pracowników firmy ochroniarskiej, kapłanów pracujących w parafii, parafian oraz strażaków. W wyniku pożaru zniszczony został fragment drewnianego szalunku, którym obłożony jest kościół, a także nadpalone zostały znajdujące się pod nim belki zrębowe. Sądecka policja wkrótce po podpaleniu zabytku zatrzymała czterech młodych mężczyzn, podejrzewanych o ten czyn. Wszyscy usłyszeli zarzut podpalenia bezcennego obiektu. Prokurator rejonowy w Gorlicach potrzymał ten zarzut w stosunku do trzech podejrzanych i zastosował wobec nich dozór policji i zakaz opuszczania kraju. Wobec czwartego zatrzymanego umorzył zarzut. Śledztwo w sprawie podpalenia kościoła w Ptaszkowej trwało prawie rok i zostało umorzone. Nie zebrano bowiem wystarczających dowodów, aby tych trzech mieszkańców Sądecczyzny, którym został przedstawiony taki zarzut, postawić w stan oskarżenia. Żaden z nich nie przyznał się do spowodowania takiego czynu.

Dwaj lekarze – anestezjolodzy nie pracują już w limanowskim szpitalu

Koniec minionego roku zakończyła sprawa, którą znów żyła cała Polska. Chodzi o dwóch lekarzy – anestezjologów, którzy opuścili limanowski szpital, po tym jak krewna 78 – letniej zmarłej na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii kobiety nabrała podejrzeń, że jeden z lekarzy może być pod wpływem alkoholu. Powiadomiła o tym policję. Kiedy funkcjonariusze przyjechali do szpitala wspomnianych medyków w placówce nie zastali. Przez ponad trzydzieści godzin szukała ich limanowska policja. W wigilijne popołudnie zgłosili się sami do Komendy Powiatowej Policji w Limanowej. Zostali oni przesłuchani w charakterze świadków, pobrano im również krew do badań na zawartość alkoholu. Później obaj mężczyźni zostali zwolnieni. Podczas przesłuchania lekarze zaprzeczyli, aby w pracy spożywali alkohol. Twierdzili, że nie znajdowali się w stanie nietrzeźwości, ani też nie byli pod działaniem alkoholu, a powodem opuszczenia przez nich miejsca pracy, były, ich zdaniem, problemy zdrowotne. 55 – letni ordynator Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii oraz 37-letni lekarz anestezjolog stracili pracę w limanowskim szpitalu. Takie kroki wobec obu medyków podjął dyrektor Marcin Radzięta. W tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Limanowej prowadzi śledztwo.

(MACH)
Fot. (MACH, HB, ROB, PSP w Nowym Sączu)








Dziękujemy za przesłanie błędu