Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 30 kwietnia. Imieniny: Balladyny, Lilli, Mariana
05/07/2013 - 13:21

Dlaczego prezes GSM mnie niszczy? - pyta właścicielka delikatesów

Joanna Janik, właścicielka delikatesów „Spar” na osiedlu Słonecznym w Starym Sączu, zlokalizowanych w pawilonie handlowo-usługowym Grodzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej, skarży się, że prezes Jarosław Iwaniec ją niszczy, a już szczególnie parol na nią zagięła Marta Michalik, kierownik Zakładu Administracji Budynków nr 4.
Kobieta dzierżawi od spółdzielni lokal od lipca 2010 roku. Mówi, że zawsze sumiennie regulowała czynsz, co najwyżej trafiał się parodniowy poślizg, bo niełatwo dzisiaj prowadzi się działalność gospodarczą i jej też zalegano z zapłatą. Zainwestowała kilkaset tysięcy złotych w lokal, gdzie funkcjonuje sklep oraz w piwnice, które zamieniono na restaurację, zatrudnia sześć ekspedientek. Jest jeszcze jeden szczegół, ale Joanna Janik nie zgodziła się go upublicznić.
– Nie chcę litości, chcę normalnych, uczciwych relacji ze spółdzielnią, nic więcej - stwierdziła.
We wrześniu ubiegłego roku jak grom z jasnego nieba spadła na nią wiadomość, że ma się wyprowadzić z lokalu z powodu rzekomych zaległości czynszowych. Po rozmowie z prezesem Iwańcem, spółdzielnia wycofała wypowiedzenie umowy najmu lokalu. W listopadzie sytuacja się powtórzyła. Joanna Janik zaproponowała wówczas ugodowe załatwienie sporu, godząc się, zgodnie z sugestią prezesa Iwańca, płacić wyższy o 100 procent czynsz (podwyżka z 14 zł do 31 zł za 1 m kw.). 1 marca, gdy upływał termin 3-miesięcznego wypowiedzenia umowy nie zjawił się nikt ze spółdzielni, aby odebrać klucze. Sklep więc dalej funkcjonował w najlepsze, a spółdzielnia przysyłała kolejne faktury do zapłaty z tytułu opłaty dzierżawnej za lokal, rachunki za wodę i konserwację dźwigu. Potem były jeszcze różne nieformalne rozmowy.
Aktualnie sprawa jest w sądzie. Spółdzielnia, jak nam powiedział w rozmowie telefonicznej prezes Iwaniec, wniosła o eksmisję Joanny Janik z wynajmowanego lokalu, a pełnomocnik właścicielki PHUiG „Rak” wystąpił o ustanowienie stosunku prawnego łączącego jego klientkę z Grodzką Spółdzielnią Mieszkaniową. W obszernym piśmie radca prawny wywodzi, że umowa najmu nadal obowiązuje i zwrócił się do sądu o udzielenie zabezpieczenia roszczenia, polegającego na zakazaniu „Grodzkiej” psucia reputacji kupieckiej Joanny Janik.
Otóż zarząd GSM rozesłał do jej kontrahentów pismo z informacją, że utraciła prawo do prowadzenia działalności gospodarczej w wynajmowanym lokalu. Na skutek tego Totalizator Sportowy wycofał ze sklepu kolekturę Lotto, zaś burmistrz Starego Sącza zamierzał unieważnić pozwolenie na sprzedaż alkoholu, jednak po rozmowie z szefową delikatesów "Spar" nie spełnił groźby.

Smaczku tej historii dodaje fakt, że prezes Iwaniec stał się 15 marca br. właścicielem sąsiedniego, mniejszego lokalu, przejętego za długi od syna byłego wspólnika Joanny Janik, którego spotkało nieszczęśćie. Po co prezesowi urzędującemu w Nowym Sączu prywatny lokal w pawilonie handlowym GSM na os. Słonecznym w Starym Sączu i czy Rada Nadzorcza spółdzielni ma o tym wiedzę – nie wiadomo.
- Krążą pogłoski po osiedlu, że na moje miejsce szykuje się pewien przedsiębiorca spoza Starego Sącza, który ma sieć sklepów i stąd te wszystkie działania nękające mnie – twierdzi Joanna Janik. Zapowiada, że nie podda się bez walki, bo nie ma wyjścia: za dużo w ten interes wpakowała pieniędzy, spłaca kredyt bankowy.
– Będą musieli mi zwrócić poniesione nakłady, które szacuję na 800 tysięcy złotych i jaki to będzie interes dla spółdzielni? – pyta retorycznie nasza bizneswoman.
***
Próbowaliśmy porozmawiać o problemach Joanny Janik z prezesem Grodzkiej. Jarosław Iwaniec wyznaczył dzień i godzinę spotkania, ale w przeddzień zadzwonił w jego imieniu pracownik spółdzielni informując, że szef nagle zachorował i odwołuje spotkanie. Tytułem rekompensaty za rozmowę face to face prezes Iwaniec zostawił na biurku dla dziennikarza portalu sadeczanin.info kilka dokumentów. Była to umowa z J. Janik lokalu nr 1/2010 i pismo Marty Michalik z 12 października ub.r. do Rady Nadzorczej GSM, w którym szefowa ZAB nr 4 informuje, że przyczyną wypowiedzenia umowy najmu J. Janik „było notoryczne zaleganie z opłatami za czynsz”.
„Wysokość zadłużenia na dzień wypowiedzenia, czyli 17.09. 2012 r. była prawidłowa wg posiadanych przez ZAB-4 dokumentów i wynosiła 19 410,34 zł, gdyż p. Janik dnia 17.09. dokonała wpłaty kwoty 5000,00 zł w banku. Pozostałe wpłaty dokonywane były już po dniu wystawienia pisma”. M. Michalik informowała ponadto Radę Nadzorczą, że w tym samym pawilonie handlowym J. Janik posiada lokal własnościowy, „do którego może przenieść swoją działalność”. Do pisma dołączona została odręcznie skreślona opinia Rady Członkowskiej ZAB 4, popierającej decyzję zarządu GSM o rozstaniu się z J. Janik.
- Już z tego pisma wynika, że nie miałam żadnych zaległości czynszowych względem spółdzielni i że tu nie chodzi o czynsz, tylko żeby mnie stąd natychmiast usunąć - komentuje szefowa delikatesów "Spar". Mówi, że przenieść funkcjonujący sklep do innego, nieprzystosowanego do takiej działalności lokalu, jak proponuje pani Michalik, to nie jest prosta sprawa. To kolejne, niebagatelne wydatki, musiałaby się znowu zadłużyć.
- Ta pani nie wie, o czym mówi – twierdzi Joanna Janik.

(HSZ), fot. własne






Dziękujemy za przesłanie błędu