Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Niedziela, 5 maja. Imieniny: Irydy, Tamary, Waldemara
21/12/2021 - 18:35

Czekają, aż wszyscy umrzemy? Mieszkańcy poproszą o pomoc prokuraturę

„Państwo w Państwie”? Nie. Wójt gminy Chełmiec jest niemal jak król na włościach i nawet wojewoda nie może zmusić go do zapewnienia drogi dojazdowej do odciętego od maja 2019 przysiółka Łazy Marcinkowickie.

Ten temat ciągnie się prawie od trzech lat – nie ma sensu rozpisywać się tu na jego temat przypomnijmy tylko, że kopalnia KSS Klęczany grubo ponad 2 temu niemal z dnia na dzień zamknęła jedyną drogę dojazdową do osiedla Łazy Marcinkowickie, która prowadziła przez tereny przedsiębiorstwa. Jednocześnie gmina rozpoczęła budowę drogi alternatywnej. Inwestycja okazała się samowolą budowlaną i nadzór budowlany musiał wydać decyzję o jej zamknięciu. Przysiółek Łazy został przez to całkowicie pozbawiony połączenia ze światem.

W studiu programu „Państwo w Państwie” już trzeci raz dyskutowano na ten temat. W spotkaniu wziął udział Andrzej Bittel sekretarz stanu, pełnomocnik rządu ds. przeciwdziałania wykluczeniu komunikacyjnemu, przedstawicielka mieszkańców Renata Domagała i dziennikarka portalu Sądeczanin, która od początku wspiera ich w tej sprawie. Dyskusję prowadził dziennikarz Przemysław Talkowski.

Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że ze stronu Urzędu Gminy Chełmiec nie pojawił się nikt. Co „ruszyło” w tej sprawie od naszego pierwszego spotkania we wrześniu 2019? Sąd najpierw nakazał na wniosek mieszkańców Łazów Marcinkowickich - na mocy tzw. ochrony spokojnego posiadania - przywrócić, odtworzyć przejazd przez KSS Klęczany, ale już w kolejnej instancji od nakazu odstąpił – według opinii biegłych nie da się tego zrobić, bo po drodze nie ma już śladu. Inna rzecz, że taki dojazd byłby wyjątkowo niebezpieczny – kopalnia zwiększa bowiem systematycznie tereny wydobycia.

Zobacz też: Dziennikarkę Polsatu wójt Stawiarski nazwał idiotką. Oglądaliście jego popisy?

Ale jest przecież możliwość legalizacji drogi alternatywnej, tej, którą w pierwszej połowie 2019 nadzór budowalny uznał za samowolę – nie było nawet na nią projektu – i zamknął przejazd. Przecież gmina już stała się właścicielem niezbędnych gruntów, które odkupiła od mieszkańców. Ba jest nawet odpowiedni projekt budowalny, który po wielu uwagach ze strony nadzoru został w końcu klepnięty. Gmina musi jeszcze wnieść tzw. opłatę legalizacyjną i można ruszać z robotami.

Po robotach nie ma jednak ani śladu. A pogoda coraz gorsza – karkołomna trasa wykonana pod górę z ostrymi wirażami, nieodwodniona, zmienia się właśnie w pułapkę. Bo tylko raz od chwili gdy spadł pierwszy śnieg gmina ją odśnieżyła. Nieoficjalnie mieszkańcy usłyszeli, że na takie odśnieżanie każdorazowo potrzebna jest zgoda dyrektor Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Chełmcu, bo owej drogi nie ma ujętej w wykazie dróg objętych akcją zima. Druga wiadomość, która – też nieoficjalnie – spłynęła jest taka, że wykonawca chełmieckiej akcji zima po prostu boi się swoim ciężkim sprzętem tu wjeżdżać. I nie ma mu się co dziwić, nawet terenowe auto z napędem na cztery koła ledwo sobie radzi z wjazdem na górę a co dopiero kilka razy cięższy pojazd z zimowym osprzętem…

Co teraz? Wszyscy w studiu próbowali odpowiedzieć na pytanie – dlaczego gmina nadal lekceważy temat? Z zemsty, bo o skandalicznym zachowaniu wójta i o tym, jak bardzo lekceważy swoich wyborców dowiedziała się cała Polska? Dziennikarka Polsatu Agnieszka Zalewska przypuszcza, że chodzi o pieniądze. Tu przedstawicielka mieszkańców podkreśliła – gmina już wykupiła grunty, teraz potrzebne są środki na realizację projektu. A przecież skoro jest już projekt, to droga do Łazów Marcinkowickich musi spełniać wymagane prawem kryteria i parametry a dalej gmina może starać się o środki na jej doprowadzenie do porządku choćby – co nadmienił Bittel - z Polskiego Ładu albo z Rządowego Funduszu Rozwoju Dróg.

Jest tylko jedno „ale”, jaki gmina chce nadać status tej drodze? Bo jeśli nie drogi gminnej a tylko wewnętrznej, to te furtki mogą się okazać zamknięte. Co teraz? Renata Domagała przekazała smutną wieść – jedna z mieszkanek przysiółka już finału sprawy nie doczeka. Zmarła kilka tygodni temu. – Może czekają aż wszyscy umrzemy? – komentowała gorzko.

Na dziś mieszkańcy rozważają dwie kolejne możliwości. Zgodnie z prawem mogą domagać się od gminy, a bardziej od kopalni odszkodowania z zniszczenie starego przejazdu, ale mogą też złożyć zawiadomienie do prokuratury o narażenie ich przez władze gminy na utratę zdrowia i życia. Przecież niebezpieczeństwo czyha na nich za każdym razem gdy próbują wydostać się albo dostać do swoich domów. Zimą skręcić kark na oblodzonej, nieutrzymanej, nadal nielegalnej drodze, jest równie łatwo jak rozbić tu samochód. Jedno jest pewne – nikt tu przed wiosną łopaty raczej nie wbije. ([email protected] Fot.: archiwum sądeczanin.info)







Dziękujemy za przesłanie błędu