Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 15 maja. Imieniny: Dionizego, Nadziei, Zofii
05/05/2012 - 18:46

Bobowa wstrząśnięta tragedią. Piorun zabił 16-latków

Ernest i Kamil to dwaj 16-latkowie z Bobowej, którzy zostali 4 maja śmiertelnie rażeni piorunem. Mieszkańcy są wstrząśnięci tragedią, jaka wydarzyła się po południu podczas gwałtownej burzy.
Ciemne chmury zaczęły zbierać się nad Bobową po godz. 13. Grzmiało, a potem rozpętała się gwałtowna burza z deszczem i regularnymi wyładowaniami atmosferycznymi. Zdaniem mieszkańców, pioruny uderzyły może trzy razy. Jedno z tych uderzeń było naprawdę silne.
– Grzmot był straszny – mówi bobowianin. – W tym czasie byłem w warsztacie. Gdy strzelił piorun zgasło światło, radio przestało grać. Dopiero po chwili prąd wrócił.
Nikt nie przypuszczał jednak, że dojdzie do takiej tragedii. Po burzy  – która trwała kilkanaście minut, jak oceniają niektórzy  – babcia jednego z chłopców wyszła z domu zobaczyć, czy załamanie pogody nie wyrządziło szkód. Przy drodze, którą szła, leżał rower należący do jednego z nastolatków. To ją zaniepokoiło. Przeszła jeszcze kilka metrów i dokonała wstrząsającego odkrycia.
– Starsza kobieta zobaczyła dwóch nastolatków, którzy nie dawali oznak życia – relacjonuje Wacław Ligęza, burmistrz Bobowej, który był później na miejscu tragedii.
Natychmiast wezwano pogotowie ratunkowe. Młodzi ludzie leżeli w pobliżu drzewa. Niestety nie udało się ich uratować. Lekarz stwierdził zgon obu chłopców. Na miejsce tragedii, jak już pisaliśmy wczoraj, przyjechała grupa dochodzeniowo-śledcza z Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach, prokurator i biegły lekarz sądowy.
– Byli to 16-letni mieszkańcy Bobowej – powiedział naszemu portalowi wczoraj (4 maja) mł. asp. Grzegorz Szczepanek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach. – Kiedy przebywali w rejonie rzeki Biała, nad miastem zerwała się gwałtowna burza. Nastolatkowie próbowali ukryć się w pobliskich zaroślach, nieopodal drzewa, w które najprawdopodobniej uderzył piorun. Śmiertelnie poraził szesnastolatków. Ich ciała zostały wydane rodzinom.
– Przypuszczam, że chłopców zaskoczyła gwałtowna burza – mówi burmistrz Bobowej. – Pewnie chcieli schronić się przed deszczem. Weszli w znajdujące się przy ul. Słonecznikowej zarośla. Rośnie tam przede wszystkim wiklina, jest też kilka drzew. Chłopców znaleziono w pobliżu jednego z nich. To straszna tragedia. Zginęli młodzi ludzie, przed którymi życie stało otworem.
Jeden z nastolatków, jak się dowiedzieliśmy, miał do domu dosłownie dwa kroki. Całe miasto jest zszokowane tą tragedią. Chłopcy chodzili już do szkół średnich. W ubiegłym roku kończyli miejscowe gimnazjum. Dobrze pamięta ich Adam Urbanek, dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Bobowej.
– Ernest i Kamil byli ubiegłorocznymi absolwentami – wspomina wstrząśnięty dyrektor szkoły. – Najpierw chodzili do naszej szkoły podstawowej, a potem do gimnazjum. Byli dobrymi kolegami. Choć już uczyli się w szkołach średnich, często widywałem ich na naszym „orliku”, znajdującym się przy szkole. Grali z innymi kolegami w piłkę nożną. Jestem zszokowany tym, co się stało. Trudno mi naprawdę mówić.
(MIGA)
Fot. Joanna Róż






Dziękujemy za przesłanie błędu