Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 30 maja. Imieniny: Ferdynanda, Gryzeldy, Zyndrama
15/05/2014 - 15:22

Barcice-Facimiech: Mieszkańcy drżą o swoje domy, powraca groza z 2010 roku!

Mieszkańcy Facimiecha – przysiółku w Barcicach położonego tuż za Popradem (gm. Stary Sącz), z niepokojem patrzą w niebo. W ich pamięci ciągle są jeszcze tragiczne wydarzenia z 2010 roku, kiedy rzeka zmieniła swoje koryto i zagroziła domostwom. W niektórych miejscach już zaczyna osuwać się ziemia.
Podczas powodzi w 2010 roku Poprad zmienił swoje koryto i przesunął się w głąb Facimiecha. Po przeciwnej stronie rzeki utworzyło się odsypisko żwirowe, które utrudnia swobodny spływ wody. Mieszkańcy Facimiecha – przysiółku w Barcicach położonego tuż za Popradem (gm. Stary Sącz) z niepokojem patrzą w niebo. W ich pamięci ciągle są jeszcze tragiczne wydarzenia z 2010 roku, kiedy rzeka zmieniła swoje koryto i zagroziła domostwom. W niektórych miejscach już zaczyna osuwać się ziemia. Jest duże ryzyko podmywania brzegu, przy którym znajdują się pola uprawne i zabudowania mieszkalne. Gmina chciała uregulować stan rzeki poprzez wybranie z niej żwiru . W tym celu zwróciła się do Marszałka Województwa Małopolskiego o zgodę na takie czynności.

- Marszałek udzielił nam zgody na pobór kruszywa z rzeki, ale od decyzji odwołał się wówczas Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej oraz Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Nowym Sączu. Sytuacja się skomplikowała, były kolejne wnioski i kolejne odwołania. Ostatnią decyzję pozwalającą nam na wydobycie kruszywa zaskarżył Polski Związek Wędkarski. I znowu stoimy w miejscu. Przy obecnych opadach deszczu ludzie dostają palpitacji serca i z niepokojem patrzą na Poprad. Boje się, żeby nie doszło do dramatu, tym bardziej, że tuż obok rzeki znajduje się słup wysokiego napięcia – mówi Jacek Lelek, burmistrz Starego Sącza.

Mieszkańcy Facimiecha są przerażeni. Pani Maria kilka lat temu przepisała swojej córce działkę, na której ta postawiła dom.
- Wtedy do rzeki było jeszcze daleko, a teraz jest ona niemal na wyciągnięcie ręki. Nie rozumiem, dlaczego wędkarze nie chcą się zgodzić na wydobycie żwiru. Przecież ryby nie mogą być ważniejsze od ludzi – mówi.

Pani Maria, prawie z płaczem, pokazuje nam także swój dom.
- Nas nie zalewa, ale przy większych opadach zaczyna obsuwać się ziemia. W 2010 roku na podwórko zjechało mi kilkadziesiąt ton ziemi, drzewo zwaliło się między stodołą a domem - opowiada. - Po tamtym doświadczeniu postawiliśmy mur, zasadziliśmy też sporo drzew, ale na razie są jeszcze małe i słabo ukorzenione. Teraz więc znowu drżymy o nasze gospodarstwo. Dzisiaj nie spałam prawie całą noc. Nie ma nic gorszego jak bezsilnie patrzeć jak żywioł zabiera dorobek życia.

Mieszkająca nieco dalej rodzina (nazwisko do wiadomości redakcji) ma zupełnie inny problem. Im nie grozi osuwająca się ziemia, ale z niepokojem patrzą na betonowy mur za ogrodem i znajdujący się powyżej niego lasek, przez który przepływa – na pierwszy rzut oka niepozorny – potoczek.
Gdy tylko zaczyna mocniej padać, zaczynamy się martwić. Już kilka razy zalało nam dom – opowiada właścicielka gospodarstwa. Potok przepływa łukiem nad ogrodem. Gdy zaczyna mocniej padać, a nurt rzeczki staje się silniejszy – potok nie skręca, tylko spływa wprost na podjazd i dom. – Już teraz mamy tutaj podmokłą trawę, zaczyna się zbierać woda. Strach myśleć, co będzie, gdy takie deszcze utrzymają się jeszcze przez kilka dni.

Przy każdej z ostatnich powodzi, czy to w 2007 czy w 2010 roku, ich dom po prostu zalewało. Niewiele pomaga wybudowany pod skarpą mur, kratka ściekowa przez zjazdem do garażu to także za mało. Woda wdziera się do piwnic, sięgając niemal połowy wysokości pomieszczeń. Właściciele domu pomału zaczynają wynosić z piwnic rzeczy, które mogłyby ulec zniszczeniu. – Wolimy już teraz się przygotować – mówią.
Kolejnego dramatu mogliby uniknąć, gdyby dało się uregulować potok, czy zrobić specjalne odpływy. Niestety, skarpa z potokiem należy do kogoś innego. – Ten potok jest na terenie prywatnym, gmina nic z tym nie zrobi, a nam nie udaje się porozumieć z właścicielem tego terenu. A przecież nie będę rządził się na cudzej ziemi, i to na własny koszt - mówi nasz rozmówca.
Burmistrz Starego Sącza wyjaśnia, że skoro chodzi o działkę prywatną, gmina nie może praktycznie nic zrobić. – Możemy jedynie usuwać skutki klęsk żywiołowych.

Niestety, często i to nie wystarcza. – Można sobie wyobrazić, ile kosztuje doprowadzenie potem do porządku wszystkich pomieszczeń. Mieliśmy zalane piwnice do połowy ścian, są jeszcze ślady. Sama chemia niezbędna do czyszczenia kosztuje około 300 złotych. A myśmy wtedy dostali po 300 złotych z gminy i ośrodka pomocy społecznej – żali się mężczyzna. Jak dodaje, na żadną pomoc z zewnątrz nie liczy, wie, że tak naprawdę muszą poradzić sobie sami.

W związku z zagrożeniem powodziowym w Starym Sączu już wczoraj (14 maja) uruchomiony został całodobowy dyżur w Urzędzie Miejskim. Wszelkie informacje dotyczące niebezpiecznych zdarzeń związanych z podtopieniami, zalaniem bądź osuwiskami należy zgłaszać pod numer telefonu: 18 446 02 70, 18 446 02 78, kom. 601 188 394. Burmistrz Starego Sącza zwraca się też z gorącym apelem do wszystkich mieszkańców gminy o podjęcie odpowiednich działań zapobiegawczych w postaci przeczyszczenia przepustów, rowów itp., w celu zminimalizowania wystąpienia podtopień a zarazem zniszczeń.

A prognozy pogody są niepokojące. Centralne Biuro Prognoz Meteorologicznych IMGW-PIB Oddział w Krakowie poinformowało, że dzisiaj (15 maja) i jutro (16 maja) do godziny 6 rano prognozuje się wystąpienie opadów deszczu o natężeniu umiarkowanym i silnym. Ma spaść 40-50 mm deszczu, miejscami nawet do 70 mm. Najbardziej intensywne opady spodziewane są dzisiaj od godziny 15 do północy. Stopień zagrożenia w dalszym ciągu wynosi trzy – w trzystopniowej skali.

W Nowym Sączu już od godziny 14 trwa wydawanie worków z piaskiem. Osoby z rejonów najbardziej zagrożonych skutkami intensywnych opadów deszczu do północy mogą się zgłaszać do magazynu przeciwpowodziowego przy ul. Naściszowskiej 39. W godzinach 24:00-08:00 dnia 16 maja worki będą wydawane w magazynie przeciwpowodziowym przy Ochotniczej Straży Pożarnej w Biegonicach (ul. Zakładników 1).

***
Skontaktowaliśmy się z biurem Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Nowym Sączu z prośbą o wyjaśnienie dlaczego PZW nie zgadza się na wydobycie żwiru. W najbliższym czasie uzyskamy odpowiedź. Do sprawy wrócimy.

Kinga Bednarczyk, Inez Dunikowska-Krupa
Fot. autorek








Dziękujemy za przesłanie błędu