Nieszczęśliwy wypadek w Skrzydlnej. Ojciec omal nie spłonął, córka poparzona
Służby ratownicze pospieszyły do Skrzydlnej, miejscowości w gminie Dobra wczoraj późnym wieczorem. Na miejsce dotarli policjanci, strażacy z posterunku czasowego PSP w Mszanie Dolnej, a także strażacy-ochotnicy z Kasiny Wielkiej i Skrzydlnej oraz ratownicy pogotowia.
Pomocy medycznej potrzebowały dwie osoby – 60-letni mężczyzna i 18-letnia kobieta.
Oboje byli poparzeni. Stan 60-letniego mężczyzny był poważny. Zapadła więc decyzja o wezwaniu do Skrzydlnej śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Powietrzna karetka lądowała na płycie boiska sportowego w Jodłowniku. Stamtąd śmigłowiec odleciał z pacjentem na pokładzie do jednej z krakowskich klinik.
W domu, w którym doszło do nieszczęśliwego wypadku do późnych godzin nocnych pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza wraz z technikiem kryminalistyki.
- Wstępne czynności, jakie na miejscu zdarzenia przeprowadzili funkcjonariusze uprawdopodobniają fakt, że 60-letni mężczyzna przebywając w kotłowni próbował rozniecić ogień w kotle centralnego ogrzewania przy użyciu cieczy łatwopalnej – powiedziała portalowi Sądeczanin.info mł. asp. Jolanta Mól, rzeczniczka limanowskiej policji. – Wtedy odzież mężczyzny zajęła się ogniem.
Wołanie o pomoc usłyszała osiemnastoletnia córka mieszkańca Skrzydlnej. Kobieta przebywała wówczas w innym pomieszczeniu. Od razu przybiegła ojcu z pomocą. Osiemnastolatka od razu wezwała pomoc.
- Próbując gasić palące się ubranie ojca, kobieta odniosła poparzenia II i III stopnia rąk – dodaje rzeczniczka. - Została ona przewieziona do szpitala w Siemianowicach Śląskich. Mężczyzna w ciężkim stanie z rozległymi oparzeniami trafił pod opiekę lekarzy jednej z krakowskich klinik.
Okoliczności i przyczyny wypadku będą wyjaśniane przez policję.
(MACH), Fot. K.O. - zdjęcie ilustracyjne z innego zdarzenia.